Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

teraz, jest w miejscu którego nazwa drażni język
na końcu: brak dostępu: jagrys i niefart
ogrody sen piramidy latarnia wodząca na pożegnanie
porion mgławice androgenów

wymagamy przebłysków światła
w metodach, w szaleństwie
pragniemy oddania: co miałam
zwrócić: luki niedokładności błędy

pielęgnuję je wszystkie żeby przypomnieć:
kiedy wjeżdżamy w zakręt
są takie światła pochylone

Opublikowano

Bardzo ładnie, bardzo nawet...:)
ale...zastanawiam się tak gdzie leży granica między poezją, a demagogią słowną...może to jedno i to samo...a może granica jest tak nieuchwytna jak międz szeroko rozumianą normalnością, a szaleństwem...
bo dla mnie to zakrawa właśnie na demagogię..
Pozdrawiam

Opublikowano

demagogia tu polega na tym, że wyciąga Pani królika z kapelusza..
a skąd taki pomysł interpretacji to Pani nie dojdzie, szkoda Pani trudu...
poza tym: czy zawsze się Pani tak odnosi do pochlebnych ( no, może umiarkowanie) komentarzy?
nie napisałem wcześniej, ale zdecydowanie najlepsza jest ostatnia zwrotka
pozdrawiam

Opublikowano

nie miałam zamiaru atakować w żaden sposób, po prostu ciekawi mnie dlaczego tak to Pan odczytuje, ciekawi mnie uzasadnienie, bo ja wiem dokładnie co chciałam napisać, ale nie jestem pewna co czytelnicy czytają, jeśli czytają w sposób, którego nie rozumiem, to chciałabym wiedzieć dlaczego, z jakich powodów, żeby się czegoś nauczyć, bo nie wiem w którym momencie wyciągam królika z kapelusza, a demagogia, jako sposób szybkiego zdobycia wpływów lub władzy przez odwołanie się do mas i ich emocji, przesądów, oczekiwań lub szermowanie argumentacją obliczoną na łatwy efekt, to mimo wszystko pojęcie pejoratywne, dlatego pytam, ja nie mówię, że z góry się z tym nie zgadzam, po prostu nie wiem, na czym ta demagogia polega, a chętnie się dowiem
[sub]Tekst był edytowany przez Strzyga_vel_Strzyga dnia 19-02-2004 20:42.[/sub]

Opublikowano

teraz, jest w miejscu którego nazwa drażni język

często sobie wybieram miejsca, na których najdłużej zawieszam wzrok;-)
A wiersz czytałam dobrych kilka razy, za każdym razem bardziej mi się podobal. Jak dla mnie 1 strofa najciekawsza. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena jestem święta, żyje dla Boga, nawet w płaczu i bólu śpiewam mu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Moi rodzice byli przyjezdnymi z Małopolski. A moje miasto to były kiedyś dwa, które dzieliła rzeka Biała jak przypaść między zaborami. Ja jeszcze należałabym do Galicji i ten cmentarzyk z Bielska-Białej także. W Galicji wszystko małe i biedne (z wyjątkiem ratusza) ;) Miłego dnia.      
    • W sali sto siedemnaście pachnie nocą, plastikiem, metalem i chemikaliami gnijącego życia. Woda w kubku drży przy każdym twoim oddechu, tak cienkim, że boję się patrzeć, żeby go nie roztrzaskać jak szkło. Twoje ciało jest listem spalonym na krawędziach - kartki powykrzywiane, litery wyblakłe, mięśnie wiotkie, skóra chłodna i lepka, a kości pod palcami skrzypią jak stare drewno. Trzymam je w dłoniach, a one rozsypują się w pył, w kurz szpitalnego powietrza, w zapach dezynfekcji i krwi. Twoje dłonie są lekkie jak słowa, które mówiłeś w kuchni, a teraz pachną krwią, potem, kurzem i strachem, którego nie mogę wyrzucić z gardła. Oczy masz zamknięte, ale wiem, że tam jesteś -  w jakimś rogu ciszy, może w śnie, może w miejscu, gdzie nie ma bólu, ale jest zimno metalu, plastik, i ślad Twojej nieobecności. Aparatura mruga jak gwiazda, której nikt nie widzi. Monitor pika rytm zapaści, sinusoida spłaszcza się jak rozdeptane ciało w łóżku. Pielęgniarka kalibruje pompę infuzyjną, jej ręce suche od płynów i alkoholu -  jedyny dźwięk w tym betonowym świecie, jedyna modlitwa, która jeszcze jest możliwa. Pielęgniarka poprawia prześcieradło, nie patrzy na mnie -  wie, że słowa już nie wystarczą. Moje serce stoi przy tobie jak pies pod drzwiami, które nigdy się nie otworzą. Chciałbym wsunąć w ciebie powietrze jak dawne wspomnienia, nakarmić dniami, które mogliśmy mieć, ale życie nie daje się dokarmić -  odchodzi cicho, pozostawiając krwawe ślady na poduszce, włosy w wodzie, echo wbite w żebra jak nóż. Chciałem powiedzieć: nie odchodź, ale słowa ugrzęzły w gardle   jak stwardniały chleb w gardle dziecka. Trzymam cię za rekę i wiem, że to już nie twoja ręka, tylko ciepło, które odpłynie, cień, który pamięta dotyk, i mięso, które jest już tylko wspomnieniem napięcia w palcach. Sala siedemnaście zamienia się w morze -  morze ciał, zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, a ja stoję przy twoim łóżku jak na brzegu, widząc, jak odpływasz, bez łodzi, bez powrotu. Twoje oczy przestają patrzeć, twoje ciało chłodzi się jak stara stal, a moje serce krwawi w rytm pikającego monitora. I kiedy aparatura milknie, światło gaśnie jak oczy, które przestały mnie widzieć – zostaje tylko cisza, ciężka, jak mokre poduszki, jak łóżko, które już nie trzyma życia. Ale ta cisza to ty. Już nie w sali. Już nie w bólu. W ciszy, która oddycha we mnie, jakbyś wciąż była -  twarda, brutalna, bezwzględna, jak życie, którego nie udało się oswoić.      
    • Ślepe drogi powinni zaznaczyć, zawiłe też.  
    • @Starzec Prawda ! Urzeka forma - rytmiczne powtórzenia...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...