Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zapomnieniem nie jesteś...

Jak ziemia może zapomnieć o swym niebie?
...niebo o ziemi... tak mu bliskiej?

Splątałeś myśli moje...
...trwam...
Bez zniewolenia...
Zniewolona Twym uśmiechem
Nasycona wirem spojrzeń
Przesycona niespełnieniem...

Zbyt dawno zapomniana...

Żyję w bezładzie swoich pragnień
Skrycie odkrytych prawd
Energią smagana... osłabiona
Uwalniana, co dnia nadzieją
...na przybliżenie nieba...

Trwam...

Kryształy moich ust lśnią...
...zachodu słonecznego blaskiem...
Niebo odbija się w nich
Wyrywa mi serce

Teraz... tak mu bliska...

...niebo płacze...

Ziemia... odeszła od nieba na zawsze...

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Uważam, że każdy utwór trzeba analizować bardzo wnikliwie, aby odczytać jego sens.
Owszem, te kropki mają zwrócić uwagę odbiorcy i „zmusić” go do refleksji.
Z całą pewnością, nie służą one do liczenia.
Opublikowano

No nie wiem jak na poważnie podejśc - chyba najprościej - co podmiot chce powiedziec - i tutaj przyznam, że nic, co jest nowatorskie, interesujące, ciekawe, technicznie dobre itd, itd...
Co więcej - bazuje na splątanych myślach "mych" (dlatego ten podmiot taki oszołomiony i robi przerwy)
- w dodatku trwa zniewolony bez zniewolenia
- w dodatku jest nasycony i przesycony i żyje w bezładzie swoich pragnień
- w dodatku kryształy ust ("moich") i wyrywa ("mi") serce
No bzdety jednym słowem.
Czyli warto by takiemu podmiotowi polecic pokoik w Tworkach albo gdzieś indziej na przemyślenia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tja, u cioci na imieninach?

pozwoli Pani(?), że wypiszę - co jest -
moim zdaniem - be:

Zapomnieniem nie jesteś...

Jak ziemia może zapomnieć o swym niebie?
...niebo o ziemi... tak mu bliskiej?

Splątałeś myśli moje...
...trwam...
Bez zniewolenia...
Zniewolona Twym uśmiechem
Nasycona wirem spojrzeń
Przesycona niespełnieniem...


Zbyt dawno zapomniana...

Żyję w bezładzie swoich pragnień
Skrycie odkrytych prawd
Energią smagana... osłabiona
Uwalniana, co dnia nadzieją
...na przybliżenie nieba...

Trwam...

Kryształy moich ust lśnią...
...zachodu słonecznego blaskiem...
Niebo odbija się w nich
Wyrywa mi serce

Teraz... tak mu bliska...

...niebo płacze...

Ziemia... odeszła od nieba na zawsze...


pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Jerzy Rybak: Otóż rozczaruję Pana, nie u cioci na imieninach, ale w miejscach, które zapewne Panu nie są znane... Jeśli jest Pan osobą kompetentną, przyjmuję ową krytykę z szacunkiem, ale wątpię szczerze, aby nią Pan był...

Opublikowano

Niestety, akurat tym razem zgodzę się z argumentacja Oyeya (chociaż właśnie teraz go nie lubię). Twój wiersz naprawdę nie jest dobry, "Ivonne". Jest napisany egzaltowanym, śmiesznym już dziś językiem, używanym jedynie w skeczach kabaretowych. To razi przede wszystkim.
Bardzo trudno w dzisiejszych czasach napisać dobry erotyk, który nie śmieszy wytartymi sformułowaniami.
A publikowanie tego wiersza gdziekolwiek nie jest żadnym argumentem na jego obronę. Tak jak też brak publikacji nie jest z kolei dowodem braku talentu autora. To nie jest miara artyzmu po prostu. Mnóstwo, mnóstwo wielkich artystów zmarło w zapomnieniu, w przytułkach, w nędzy i samotności, i nikt nie znał ich twórczości za ich życia, gdy tymczasem królowie i inni możnowładcy publikowali twórczość różnych grafomanów - z rozmaitych względów.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Przyznam, że jestem zaskoczona Państwa spostrzeżeniami. Nie dlatego, iż uważam się za nie wiadomo kogo, ale dlatego, że to „pierwszyzna”. Proszę mi wierzyć, do tej pory słuchacze, czytelnicy uświadamiali mi, jak ważna jest dla nich moja poezja, jak wiele im daje. Zwracali szczególną uwagę na jej delikatność, wrażliwość, szczerość... Hmm, a może w dzisiejszych czasach już nie to się liczy...??
Piszę od bardzo wielu lat. Prezentuję swoją twórczość m.in. na spotkaniach poetyckich. Wiem, że to, co piszę i tak do Państwa nie przemówi, w każdym razie chcę żebyście wiedzieli, że to nie forma utworu jest dla mnie najważniejsza, ale jego treść, przesłanie.
Ważne jest (przynajmniej dla mnie), aby przekazać innym trochę siebie... a jeśli oni odnajdują w tym swoje westchnienia (a odnajdują), to jest to już połowa sukcesu...

Opublikowano

dr oyey: Bez urazy, ale nic Pan o mnie nie wie, wobec czego niech nie próbuje mnie Pan oceniać na podstawie kilku zdań.
Co do wiersza, nie zamierzam go interpretować i ukazywać przekazu, ponieważ właśnie po to go tu umieściłam, aby każdy z czytelników miał możliwość własnej analizy.

Opublikowano

Szanowny Panie dr oyey, chodzi mi o próbę interpretacji mojego wiersza, o to, aby czytelnicy bardziej skupili się na tym, co chciał przekazać „podmiot liryczny”, bo o to tak naprawdę się rozchodzi. Szkoda, że nikt się o to właśnie nie pokusił. Hmm, być może nie zrozumieliście Państwo metafor, jakich użyłam w utworze, albo nic, co delikatne i wysublimowane w swej prostocie do Was nie przemawia.

Opublikowano

Dobra, dośc już tego - to nie jest wysublimowane - to jest zbanalizowane, a jak się pani tutaj nie podoba, to zawsze można iśc do piewców tychże wierszydeł i nie denerwowac siebie i nas.
Bo o co tu się kusic - jakie metafory? Pseudooksymoronizm z naddatkiem zaimków osobowych jak w tanim serialu ??? Coś na kształt konceptyzmu ... ... ... ... ... ?
Bzdura.

(no, może ileś lat temu to by było świeże i odkrywcze, ale mamy teraz 2006 rok, poetyka troche poszła do przodu)

Opublikowano

Panie M.Krzywak no cóż, pański komentarz tylko utwierdził mnie w przekonaniu nieumiejętności interpretacji. Wygląda na to, że rozmijamy się w poczuciu „smaku”, aczkolwiek wcale nie zamierzam rezygnować z tego serwisu – podoba mi się tu mimo Waszej kąśliwości. Hmm, być może nie boli mnie ona, bo znam wartość swojej twórczości. Zawitałam w te progi z czystej ciekawości... i zamierzam zatrzymać się na dłużej, denerwując Was, czy tez nie – jeśli tak, to mimowolnie.

Opublikowano

Proszę Pani,
ja się starałem, przeczytałem kilka razy nawet, rozumiem, że to przenośny opis ludzkiego rozstania, tym niemniej chciałbym odczytać wszystkie sensy. Proszę zatem o pomoc i wytłumaczenie:
- dlaczego ziemia jest bliska niebu? odpowiedź, że tak Pani napisała nie wchodzi w grę. Z czego to wynika?
- jak ziemia może być zniewolona uśmiechem nieba? i co jest tym uśmiechem nieba? A "wir spojrzeń" to co? - metafory mogą być barwne i wyszukany, ale powinhny do czegoś odnosić wyobraźnię czytelnika.
- co znaczy "energią smagana"? (i dlaczego nie "smagana energią"?)
- "uwalniana" - od czego?
- co to są "kryształy moich ust" (ziemi - szczyty górskie?)
- co to znaczy, że (domyslnie) - niebo "wyrywa mi serce"?
Używa pani konstrukcji, które aspirują do oksymoronów, choć nimi nie są, to raczej przeciwstawienia (gdy mamy opozycję) lub modyfikacje utartych (w skojarzeniach) zwrotów (np. "Bez zniewolenia... / Zniewolona"; "Skrycie odkrytych") - i to świadczy o tym, że nie są pani obce działania na języku, zapewne w jakimś stopniu świadomie realizowane, zatem stara się pani stworzyć konstrukcję opartą na logice - na myśli. Chciałbym móc odczytać to z wiersza, ale nie mogę. Jak połączyć w całość (a tekst jest napisany w jednym trybie czasowym - terażniejszym) to, że NIE jesteś zapomnieniem - zbyt dawno zapomniana - teraz tak mu bliska - odeszła?
To, że peelka twierdzi: "Splątałeś myśli moje", a autorka stwierdza, że najważniejszy jest przekaza emocji - nie usprawiedliwia braku logiki (chyba, że nie rozumiem wiersza, choć starałem się, i źle widzę?).
pzdr. b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani zaś komentarz utwierdził mnie w przekonaniu, że albo pani pominęła się z powołaniem i bezpodstwanie uważa pani, że tworzy coś ciekawego, albo że jest to jakiś figiel.
Jeżeli to pierwsze - współczuje
Jeżeli to drugie - to też.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata po podjęciu wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 
    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
    • @P.MgiełPoeci tak ładnie tęsknią...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...