Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

POJEDYNEK III – "...Bo gdzieś jest inaczej. Jest ktoś?”

Puentę wiersza uczyń motywem rozważań poetyckich. Temat wbrew pozorom bardzo dowolny; może obejmować zarówno motywy metafizyczne, jak również intymne.

Kyo vs. Tomasz Biela

Reguły:
1. Oceniacie teksty
tekst 1 - ocena; tekst 2 - ocena
możliwa punktacja - 0 lub 1
2. Brak wyniku remisowego
3. W głosowaniu mogą brać tylko osoby zarejestrowane na forum
4. Autorzy mają 48h na wklejenie tekstów .Czytelnicy kolejne 120h (5 dni) na ocenę
5. Sędzia pojedynku – Espena Sway - podlicza głosy, ogłasza zwycięzcę.
6. Wiersz musi być nowy!


Zaczynamy odliczać czas od dzisiejszego wieczoru, godziny 21.00 Autorzy do 21:00 dnia 29.11.muszą wkleić teksty

Głosowanie zaczynamy kiedy drugi tekst zostanie wklejony (może być wczesniej,jeśli autorzy się wyrobią).

Rywale nie komentują swoich tekstów, nie oceniają przeciwnika, a jeśli dyskusja z
oceniającymi jest konieczna to chociaż kulturalnie.

Po drugim wklejonym wierszu ogłoszę do kiedy dokładnie można głosować.

Powodzenia Espena Sway :)

Opublikowano
Ahoj


pośród niemych ról
które są mniej lub bardziej
refleksyjne
oddech jest wyrazem
którego nie widać

jest wszystkim co na nas
wpływa jak widmo
dopuszcza się anonimowych
nieświadomości

można odejść
zasypiając w najgłębszych płucach
jakie tylko nam urosną
podczas sztormów w pianie pierzyny
obudzić nowy ląd
Opublikowano
miasto na małej wyspie


to najwyższy ton morza,
mroczna powłoka toni. podpalane ropą

fale. ktoś w nocy, wbijał powoli w serce harpun, a potem wyjmował,
i zwijał ciągi słów w zgrabne ruloniki. mogliśmy zawęzić
sens mętnych znaczeń. ułożyć z klocków miasto na małej wyspie, i mapę
do nowych ulic, stacji, lotnisk. i przybrać - z czasem -
ekstrawagancki kamuflaż mieszkań&łóżek. dokąd?

do kolejnego tąpnięcia piórka, chybotliwego odwrotu z obranego kursu.
a mieliśmy obudzić się na kruchej błonce liści&prześcieradła,
i wskoczyć w dziurawą przestrzeń wspólnych weekendów –
czarniejszą od ziemi, węgla, i boga.

to boli. będziemy się bronić dymem i ogniem…będziemy dryfować,
bo straciliśmy kontakt z bazą
, a wiatr rozbił armię lasu, zrobił wyłom.
teraz wystarczy przemknąć pod kłębkiem chmury.
Opublikowano

i jak dla mnie tez 1:0 dla kyo

pierwszzy tekst jak dla mnie za prosty, juz sam
tytuł odrzucił mnie od niego
na pewno jest w nim jakaś konwencja, zamysł

natomiast drugi wiersz bardzo rozbudowany, tytuł dobry
dopowiada juz na samym wstępie widać wiersz przemyślany
i starannie dopieszczony, gratulacje kyo

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



serdecznie dziękuje panu rybakowi, ale taki głos wg. mnie nie powinien się liczyć.
może pan sobie darować osobiste urazy. proszę uczciwie ocenić wiersze albo
wykasować swój śmieszny wpis.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



serdecznie dziękuje panu rybakowi, ale taki głos wg. mnie nie powinien się liczyć.
może pan sobie darować osobiste urazy. proszę uczciwie ocenić wiersze albo
wykasować swój śmieszny wpis.
Dlaczego nie powinien się liczyć?
nie ma obowiązku uzasadniać swojej oceny,
prawda? Skąd Pan wie, że nie blefuję?


A dlaczego tak?
Otóż wiersze Pana Bieli krzyczą –
‘szukaj, może coś w nas znajdziesz’ –


Pańskiego pisania, Panie kyo,
w ogóle nie znam –
co pozwala mi święcie wierzyć, że jest przyzwoite


:P

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...