Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Biuro podróży


Rhiannon

Rekomendowane odpowiedzi

Było prawie jak zawsze. Odczytali jej przewinienia, wyrok i dali znak katu. Werble. Prośba oprawcy o wybaczenie.
Cisza. Tłum znieruchomiał w oczekiwaniu. Gdzieś w okolicach katedry gołąb runął w dół z łomotem skrzydeł.
"Nie, tym razem nie będziesz miał łatwo!" - pomyślała i z dziką satysfakcją odmówiła. Kat zawahał się chwilę. Ale tylko chwilę. Zaraz potem z niepewną miną pociągnął za dźwignię. Zapadnia otworzyła się z niemiłosiernym skrzypieniem nieoliwionych, zardzewiałych zawiasów.
Spadła. Usłyszała trzask własnego kręgosłupa. Jednak ze zdziwieniem odkryła, że dalej wszystko widzi. Bujała się w tę i wewtę, obijając nogi o nieheblowane krawędzie zapadni. Czuła ostre włókna liny, wrzynające się w jej szyję. Słyszała radosne wrzaski zebranej pod szubienicą tłuszczy. Tłum falował rozochocony, wykrzykując obelgi pod jej adresem. Ktoś nawet rzucił zgniłe jabłko. A może to była gruszka...?
"Jesień. Jesień w pełni." - przyszło jej do głowy. Zaraz skarciła się w myślach za tak głupie spostrzeżenia w takiej sytuacji.
Naprzeciw niej jakimś cudem pojawił się niewysoki, kościsty chłopak o dzikim wejrzeniu czarnych jak noc oczu.
- A ty to kto? - wykrztusiła.
Przyjrzał jej się krytycznie. Wręcz zlustrował wzrokiem od góry do dołu i z powrotem.
- Biuro podróży. - burknął wreszcie znudzony tuż przed tym, gdy ostrze jego kosy ze świstem przecięło powietrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ale to nie jest koniec opowiadania. Bo po przebudzeniu się tej kobiety dowiadujemy się, iż mężczyzną z koszmaru jest jej mąż pracocholik z zabużeniami tożsamosci polegającymi na niezdolności do identyfikowania się z czym innym poza swoją funkcją społeczną właściciela Biura Podróży.
Miłująca i nie zastanawiająca się dotąd nad tym żona zaczyna rozmyślać czy to prawda, że w sytuacji wymagającej udzielenia jej pomocy, jej mąż by zawiódł. W kołowrocie codziennych prac pojawiają się niedoskonałości - stłukła talerz, nie posoliła zupy, a przez nieopróżnienie kieszeni dzinsów małżonka z zasmarkanych chustek, ufarbowała jego ukochaną białą chusteczkę po mamusi.
Mąż jest wściekły, a ona pewna, że on by zawiodł. Wpada na pomysł testu. Symuluje miesiączkowy ból brzucha z drętwieniem nóg i łamiącym bólem kręgosłupa, który normalnie miewa, tyle że wypadłby dopiero za tydzień. Zwraca się do męża o zakup tabletek przeciwbólowych. Przyzwyczajony, że zaopatrzenie domowej apteczki też zawsze robi żona, mąż bez namysłu urządza jej awanturę o bezmyślność. Tym żarliwiej, że przy chusteczce uważał za zbyt upokarzające dla siebie wyrażenie żalu i wówczas się powstrzymał. Z satysfakcją wymierza jej "nauczkę" za niezdolność do uporządkowanego trybu życia i organizowania sobie dnia, bo przecież "musiała" wiedzieć, że będzie miała miesiączkę. Kobieta ma poczekać na tabletki, aż on wróci ze swojego Bióra Podróży. Jej sen się spełnił, chociaż na szczęście jeszcze nie musiała wisieć...
Przez kilka kolejnych dni w domu panuje nienaganna harmonia pod względem wykonywanych czynności, z której mężczyzna jest bardzo zadowolony. W pracy udziela rad koledze skonfliktowanemu z żoną, jak to kobiety należy krótko trzymać, bo bez tego nie nadają się do sprawnego funkcjonowania i same by zginęły w bałaganie który wokół siebie potrafią urządzać. Nawet nie zauważył, że jego żona nie jest już w nim zakochana; ważna jest tylko sprawność mechaniczna żony.
Gdy przychodzi weckend, zaczynający się u nich od wypożyczania dla niego przez żonę filmów sensacyjnych o pięknych i przemądrych agentach, specjalistach i innych policjantach, którzy na pięści i pistolety zmagają się z brutalnością życia, żona, tym razem już bez rozmysłu, robi coś nietypowego. Po rutynowym wybraniu kasety, zatrzymuje się przy regale z filmami pornograficznymi i jeden wypożycza dla siebie. Nie wie, że właściciel wypożyczalni jest romantycznym erotomanem, który standardowo zabawia się z klientkami wypożyczającymi ten rodzaj kaset, nadajac im co wieczór sprośne wierszyki na telefony komórkowe. Jej numer też zna, bo to ona dokonywała rejestracji klienta, jak w większości spraw dotyczących rodziny.
Anonimowy, wirtualny kochanek staje się dla kobiety ideałem mężczyzny i współżycie z własnym mężem, przestaje być możliwe, nawet pomijając uraz.
Zapracowany Biuro Podróży najpierw tego nie zauważa, ponieważ nie miał w zwyczaju przejawiać inicjatywy seksualnej. W końcu jednak zaczyna go to dręczyć i stara się ustalić długimi rozmyśleniami w pracy, które z nich "stało się" oziębłe. Dochodzi do wniosku, że to wobec żony należy podjąć leczenie psychiatryczne, bo przecież on się w ogóle nie zmienił, niezmiennie jest sprawny (gdyby tylko chciała się o tym przekonać), no i radzi sobie z prowadzeniem całej firmy, a ona, jako jednostka nieproduktywna społecznie, musiała dojść do jakiegoś swoistego wyjałowienia emocjonalnego pod wpływem gnuśności i siedzenia w domu. Aby utwierdzić się w swojej racji daje się nawet uwieść koleżance w pracy, która zostaje jego stałą kochanką i powiernicą kłopotów z " chorą" żoną.
Ponieważ w domu mąż w kółko wraca do tematu dupnego, że żona powinna się leczyć psychiatrycznie z powodu nie prowadzenia z nim pożycia seksualnego, na które on czeka jak na jej nawrócenie, pomimo posiadania kochanki, o której ona już wie, kobieta wnosi o rozwód, żeby się od niego uwolnić.
Tylko teoretycznie wszystko przemawia za udzieleniem jej rozwodu, bądź poddaniu terapii zaburzonego męża. Żaden sąd nie bierze w obronę kobiet niepracujących, a jej mąż na dodatek ma duże pieniądze, i chociaż ich nikomu nie rozdziela, to prawnicy i tak wyobrażają sobie profity po roztrzygnięciu sprawy na jego korzyść. Biegli powołani do wydania opinii w rozwodzie, nie jemu, ale jej zalecają zdiagnozowanie się w szpitalu, w oparciu o co, mąż występuje o sądowe zobowiązanie jej do poddania się takiej obserwacji.
Kobieta wisi i nie ma po co pytać męża kim on jest. Ona jest jedyną prawidłowo rozpoznajacą go osobą. To nie jest człowiek, to jest jej Biuro Podróży. Dobrze, że z jechania dalej zawsze można zrezygnować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany! Nie wiedziałam, że moje "coś", czego nie można nawet opowiadaniem nazwać, ma tak głębokie i szczegółowe podłoże!
Dzięki! Czytałam z rosnącym uśmiechem na twarzy. I tym bardziej (znaczy - dzięki temu "komentu") czekam na kolejne Twoje opowiadanie. :)

Pozdrawiam, R.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bedę przepraszać, że po przeczytaniu Twojego opowiadania wzięłam Cię za mężczyznę, bo masz niejednoznaczne logo. W każdym razie mnie dalej dziwi, w tym co napisłaś, Twoje nieidentyfikowanie się z kobietami i wielka akceptacja dla męskiej mentalności - tego jacy oni są. Skoro nie jesteś mężczyzną, to musi to wynikać z Twojego wieku...
A właściwie, dlaczego coś czego nie chcesz nazywać nawet opowiadaniem umieścłlaś w kategorii dla zaawansowanych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo uważam, że nieźle piszę. ;) A zastanawiam się, czy można to nazywać opowiadaniem z uwagi na szaloną i porywającą długość tego utworu.
Nie żądałam przeprosin. Nigdy nie żądam. I zdaję sobie sprawę z tego, że mam niejednoznaczny nick. Przynajmniej jak na nasze, słowiańskie standardy...
Któż powiedział, że nie identyfikuję się z kobietami? Że akceptuję mentalność mężczyzn? Nigdy nie twierdziłam, że akceptuję. I nie widzę, żeby to wynikało z mojej twórczości. Przynajmniej tej zamieszczonej na forum. Zresztą - zapraszam tu: [url=http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=47684#dol]O dwóch takich... część I[/url], [url=http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=49534#dol]O dwóch takich... część II[/url] i [url=http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=50024#dol]O dwóch takich... część III[/url]. Zwłaszcza do tego trzeciego, gdyż tam jest bardzo pomocny jako argument w tej dyskusji komentarz Oxyvii. A odsyłam do wszystkich trzech, bo być może łatwiej Ci będzie zrozumieć, o co chodzi w trzeciej części.
Twój pierwszy komentarz uznałam za żart. Bo jeśli to było serio - to duża nadinterpretacja. Nic takiego, co tu napisałaś nie wynika z mojego - no, nazwijmy to - opowiadania.
Niemniej - nadal uważam Twój pierwszy koment za żart. :)

Pozdrawiam, R.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie, Malgorzato. PRzykro mi, ale nie. To nie jest opowiadanie. Zbyt przewidywalne, a w sumie zadnej historii nie opowiada. Bo kostucha przychodzacy po konajacego to motyw wyswiechtany jak spadajace kowadlo w kreskowce. Albo znajduj wazne, oryginalne tematy, albo pisz superdobrze, bo wtedy kazdy motyw przejdzie. Ale nie w takiej miniaturce... Nie wiem, co moglbym dodac, bo nie moge tego wyrazic. Po prostu nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest opowiadanie, zgadzam się z tym. Pisałam to zresztą wyżej. :)
Motyw wyświechtany - owszem. Bo nie miał być inny. Mi chodziło o zakończenie, nie o żadną akcję czy coś w tym stylu. Nie opowiadam tu niczyjej historii. Tylko jeden, trwający najwyżej dwie minuty urywek. Sam koniec. I właśnie o sam koniec mi chodziło. I "opowiadania", i życia. O nic więcej.
Nadto - nie miało to być głębokie, poważne, traszne czy jakie tam jeszcze. Miało być śmieszne i zaskakujące.
I nie, nie chodziło mi o to, żeby Czytelnika zaskoczyło samo to, że Śmierć przyszedł/przyszła (zależnie od poglądów i kultury), tylko o to, jak został(a) nazwany/a.
Ciebie nie zaskoczyło i nie spodobało się - trudno. Może następne albo któreś z poprzednich bardziej Ci się spodoba. A może nie... Czas pokaże.
W każdym razie bardzo się cieszę, że wstąpiłeś, przeczytałeś i skomentowałeś. Zawszem rada komentarzom, jeśli są konstruktywne i ich autor potrafi wyjaśnić, co mu się nie podoba.
Zapraszam do inszej twórczości mojej. :)

Pozdrawiam, R.

P.S. Ta miniaturka to był eksperyment, sztuk jeden. Dla mnie stanowi całość - nic dodać, nic ująć. To i wkleiłam. Teraz rzecz gustu czy się komuś spodoba, czy nie. Ja ogólnie nie przepadam. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

O, no proszę. ;) Czyżby próba napisania drabble' a? Próba całkiem dobra nawiasem mówiąc. Gdyby jeszcze tekst miał sto słów to już byłoby całkiem dobrze. ;) Widzę duży potencjał literacki w Autorce. Gdybyż to jeszcze nie było o Śmierci to dałbym 10/10, a tak będzie z maleńkim minusikiem :P

Pzdr. for All :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

asher,
mnie udało Ci się sprowokować do zapoznania z jakimś Twoim opowiadaniem, tym swoim komentarzem poszukujacym zbiorowego wroga, a to dobrze świadczy o Twojej inteligencji. Nadajesz się do robienia kampanii wyborczych.
Dobrze piszesz, bo lekko, a nie każdy to potrafi. Jakbyś do tego nawiązał współpracę z jakimś kabaretem, to i bez złotej rybki byś się obył. Ale promowanie Cię jako literata, to przesada, biorącą się zapewne z automatu naliczającego ilość wstawień w tej witrynie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najkrótsze znane opowiadanie sensacyjne z opisem przyrody brzmi:
"Padał deszcz. Johny nie wracał. Jane nie wiedziała, że Johny nie wróci. Henry wiedział, że Johny nie wróci."
Moje ulubione.
W Twoim też moim zdaniem wszystko jest czego trzeba żeby zrozumieć sytuację i się podobało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, bo Ty piszesz świetnie...
Wybacz, z powodu nawału pracy nie doczytałam do końca Twojej tfurczości. Ale też mnie do tego nie zachęciłeś błędami interpunkcyjnymi, kompozycyjnymi i tym, że liczby piszesz cyframi, a nie słowami - wszak to chyba nie jakieś dane statystyczne?
Załamałam się. Wybacz. Idę pracować...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

dla mnie, osobiście, bomba. może temat ostukany. może nieoryginalny. może znalazłoby się tysiąc "ale", ale... biura podróży w odezwie śmierci jeszcze nigdzie nie znalazłam, a całość napisana jest ładnie. więc o co chodzi?

ps.: nie każdy jest wizjonerem pokroju vinciego czy innych newtonów, by od razu tworzyć coś, czego świat nie widział ; ))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...