Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kolejne ciekawe stwierdzenie, a gdzie uzasadnienie?


Z naiwną świadomością dziecka - banał, dzieci są naiwne więc po co to pisać!?


Walka z utraconą nadzieją,
jak pożądanie, nie przemija nigdy. - ckliwe i pretensjonalne, zupełnie jak: twoja chwała nie przeminie, będzie lśnić na wieki!

Idziesz na spotkanie z pustką - ooo, jakie to wzruszające i głębokie, no no;)

a płacz, ta cicha rezygnacja,
kusi, zwodzi, omamia, wciąga - jeszcze tumani i przestrasza!

w ciemność jutrzejszego świtu. - w jasność jutrzejszego zmroku, heh


Tylko zdziwienie na chwilę, na mgnienie. - no proszę jakie to romantyczne;)
Kpisz z tego jak z zabawki dziecinnej. - aha
Jasny punkt na końcu tunelu- kto go widział? - "życie po życiu"??
Relacje z nic nie znaczących skojarzeń
usłane rezygnacją i euforią. - dygot wewnętrzny!!??



nie mam siły dalej tego analizować, bo tekst dla mnie jest po prostu nieciekawy i banalny.
pełen sprzeczności i wtórności. pana może pociągać, mnie raczej zniechęca. pozdrawiam
i autorkę ;)
Opublikowano

Miałam nie odpowiadać, ale odpowiem szanownemu byłemu premierowi.
Pisanie takich opinii zapewne poprawia nadwątlone ego szanownego Pana. Nic ona nie mówi. Można sobie dowolny wiersz w ten sposób podzielić i skomentować wyrwane z tekstu słowa, nie zastanawiając się dlaczego zostały użyte i co miały oznaczać.
Wiersza tłumaczyć nie będę, zrobiłam to wcześniej.
Ciekawa jestem co upoważnia do takich radykalnych sądów - wiedza, doświadczenie, jakieś osiągnięcia?
Wydawało mi się, że ten portal ustrzegł się takiego bezdusznego podejścia i można liczyć na opinie, które pomagają autorowi, o to przecież chodzi. Jeśli ktoś przychodzi sobie pokrytykować aby poprawić sobie samopoczucie, to ja się na to nie zgadzam.
Czytałam opinie byłego premiera pod innymi wierszami, w wielu przypadkach mam inne zdanie. Opinie często wprowadzają w błąd autora, wychwalając lub potępiając nie mające znaczenia dla wiersza fragmenty. Powodów, dlaczego opinia jest taka a nie inna, były premier zazwyczaj nie ujawnia.

Wiersz nie musi się podobać. Czasem nie trafia w nasz gust, mówi o czymś co nas nie interesuje, czy napisany jest w stylu którego nie lubimy. Przylepianie etykietek do wiersza, według swojego widzimisię, nie uważam za najlepszy sposób, a wręcz za brak podstawowych zasad jakimi powinni się kierować oceniający.

Opublikowano

Pani Joanno - ośmielę się zabrać głos pod tym wierszem jeszcze raz, otóż myli sie Pani co do powinności komentatorów - oni muszą kierować się swoim widzimisię, bo jakże inaczej . Nikt z nas nie ma monopolu na prawdę. Rozumiem, że Pani nie podobają się czyjeś uwagi (ja też tak mam) ale proszę się zastanowic chociaż dlaczego ktoś napisał to, co napisał, czy zawsze powodem jest frustracja komentatora, czy czasem nie ma on jakiejs racji (mówię z własnego doswiadczenia) zawsze wracam do uwag (krytycznych zwłaszcza) pod moimi wierszami i staram się przyjrzeć im na spokojnie

Pan były premier doczekał się od Pani chociaz potwierdzenia, że jego komentarz Pani przyjęła do wiadomości mimo ze subiektywny
ja w swój włożyłam "wiele wysiłku", bo zazwyczaj piszę tylko kilka słów, a mimo to nie zasłużyłam na choćby taki zwrot

proszę sie zastanowić
czego Pani właściwie oczekuje od czytelnika: subiektywnej prawdy czy subiektywnej wazeliny:)

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Kalino odpowiedziałam na Pani komentarz, to jest ten wpis, w którym mówię co chciałam w wierszu przekazać. Przepraszam, jeśli nie zaznaczyłam, że głównie do Pani był skierowany. Odpowiadam w nim na Pani komentarz i tłumaczę też dlaczego nie od razu.
Oczywiście, że czekam na uwagi i bardzo się nimi przejmuję. Wychwycenie błędów w tekście, czy opinia o nim kogoś, kto chce go przeczytać i przez chwilę się nad nim zastanowić, jest dla mnie bardzo ważna. Do swoich tekstów ma się matczyny stosunek i zazwyczaj nie widzi się wad. O zdanie wypytuję też Nagietka i też nie czekam na pochwały a na konkretną opinię.
Może to nie jest najlepszy wiersz, może w ogóle temat śmierci i cierpienia nie powinien się powtarzać w wierszach. Może nie przedstawiłam tematu tak jak powinnam, albo tak aby dotrzeć do czytelników. Zazwyczaj piszę inaczej .
Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

faktycznie, nie zauważyłam komentarza, może z własnej winy bo postanowiłam juz tu nie zaglądać

dziękuję za odpowiedź (moje uwagi miały charakter techniczny - wiersz rozumiem i bez tych wyjaśnień, a co do wpasowywania się czytelnika w emocje pisane wierszem , to się nie zgodzę, moim zdaniem tym lepszy wiersz im częściej daje taką możliwość:)
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tym bardziej dziekuję, że Pani jednak zajrzała :)

Napisałam, że wolałabym aby czytelnik, nie próbował się wpasować ze swoimi emocjami w taki stan psychiczny, bo postać jest prawdziwa. Mogę sobie tylko wyobrazić co czuła i starać się ją zrozumieć. Czy udało mi się przekazać te emocje, pewnie nie. Być może jest to niemozliwe. A może sam pomysł był chybiony?
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
    • @Starzec jak się nadajesz:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... naprawdę cieszę się, że to właśnie odnalazłeś w treści. Fajnie... bardzo dziękuję za komenatrz. Także pozdrawiam.
    • @Trollformel–Dzięki:)–Zaiste. Tak być mogło, lecz nie mnie, drążyć temat. Moja rola wygasła, gdy skończyłem tekst:)–Pozdrawiam:))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...