Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dla mojego dziadka Wacława. Trzymaj się dziadku!

Zmarszczone czoło dorosłych pór roku…

Lato.
Wstał dziś bardzo wcześnie. Jego dzisiejszy terminarz był przepełniony wpisami umówionych spotkań. Do pracy zawiózł go służbowym samochodem kierowca. Jest wysoce postawionym urzędnikiem państwowym. Przez lata piął się po szczeblach kariery, ale w końcu dopiął swego. Jest burmistrzem miasta. Wprawdzie małego, bo kilkunasto tysięcznego. Wchodząc do biura, mija kilku podległych mu urzędników. Wszyscy uśmiechają się i witają. Chyba nawet nie zawistnie, bo atmosfera w urzędzie burmistrza Mariana jest dobra. Ludzie podlegli mu, a także znajomi darzą go olbrzymim szacunkiem, niejednokrotnie pomagał zwykłym ludziom. Marian jest dobrym szefem i człowiekiem. Wyszedł z biura przed dwunastą. Idzie chodnikiem, zatrzymuje się przy kiosku, by kupić gazetę. Zawsze sam kupował prasę, nie lubił nikogo wykorzystywać czy kimś pomiatać. Zatrzymuje się na chwilę i przegląda nowy numer tygodnika. Ktoś w tej chwili wita się z daleka i podbiega.
- dzień dobry Panu - mówi z uśmiechem i szczerym szacunkiem
- witam Staszku, ile razu mam ci mówić żaden pan tylko Maniek, co tam słychać? - zapytał uśmiechnięty burmistrz
- a dobrze, tylko córka ma problem, i ja właśnie w tej sprawie, zwolnić ją chcą cholera z roboty, jakbyś
miał troszkę czasu i przedzwonił do tego cholera dyrektora… - wzdychając łapie się za głowę i spuszcza wzrok
- zobaczę co będzie dało się zrobić, ale nie martw się, córki ci nie zwolnią - obiecał burmistrz
- dziękuje, naprawdę nie wiem jak ci się odwdzięczyć - mówił z nadzieją Stanisław
- nie dziękuj, jeszcze nic nie zrobiłem, ale zadzwonię, daje słowo, a teraz musze lecieć, na razie Stasiu - pożegnał się Marian
- Żegnam, i jeszcze raz dziękuje - uścisnął dłoń burmistrza i ruszył w swoją stronę.
Marian posiadał wiele znajomości i wpływów, co więcej doskonale umiał je wykorzystać. Jest człowiekiem sukcesu u szczytu swojej kariery. Jeden telefon potrafił załatwić wiele. Córka Stanisława dostała awans.

Jesień.
Emerytura. Tego słowa Marian bał się chyba najbardziej. Nie rozumiał dlaczego musiał na nią przejść. Był w końcu w sile wieku. Może nie był tak energiczny jak młodzieniec, jednak był o wiele bardziej doświadczony. I teraz gdy jego doświadczenie mogło by naprawdę zaowocować musi odejść. Nigdy się z tym nie pogodził. Odchodzi ze stanowiska, żegnany przez wszystkich z uśmiechami i zadowoleniem. Tylko jemu nie było do śmiechu. Tylko on w głębi płakał przez zaciśnięte wargi ułożone do sztucznego uśmiechu. Przez jakiś czas obserwował jeszcze co dzieje się w urzędzie miasta. Spotkał się z jego następcą. Był nim jego podwładny. Czterdziesto paro letni mężczyzna o niskim głosie i spojrzeniu wilka. Zawsze chciał zająć jego stanowisko, jednak dopóki Marian był burmistrzem niewiele mógł zrobić. Teraz bez problemów wygrał wybory.
- Jestem mężczyzną w średnim wieku, czas na odpoczynek - mówił sobie Marian. Jednak nie umiał odpoczywać, nie nauczył się tego przez lata pracy. Teraz miał dużo czasu, może nawet za dużo. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Próbował walczyć ze swoją starością i znaleźć pracę, jednak to nie wypada by ktoś taki jak on teraz był ochroniarzem czy nocnym stróżem. Jest bezsilny wobec zasad panujących w jego świecie, który sam współtworzył. Teraz naprawdę poczuł się samotny, choć to właśnie teraz miał czas dla rodziny i jego kilkuletnich wnuków. Początkowo troszkę podupadł psychicznie, popadał w krótkie depresje. Szybko z nich wychodził.

Zima
Do pokoju w małym mieszkaniu wchodzi 18 letni młodzieniec, niosąc przed sobą tackę z gorącą herbatą. W rogu wystawnie urządzonego pokoju stoi inwalidzki wózek. Na nim posadzony Marian. Jest teraz 80 - paro letnim starcem. Udar mózgu z przed dziewięciu lat odebrał mu władzę nad prawą ręką. Lekarze i rehabilitanci odzyskali na szczęście nogę. Jednak Marian poruszał się na wózku, na własnych nogach nie uszedłby za daleko. Był niedołężny i taki się czuł. Niegdyś taki potężny, teraz bez pomocy nie może przemieścić się choćby o kilka metrów. Marian spogląda na wnuka, uśmiecha się. Wnuk - jedyna pociecha jaka mu pozostała. Jest dumny, coś jednak pozostanie po nim na tym świecie. Jego praca, w urzędach państwowych - nikt nie będzie o niej pamiętał. O nim samym wszyscy zapomną zaraz po pogrzebie. Miał jednak wnuka, krew z krwi, jego potomek. Uśmiechnął się. Lewą dłonią przywołał młodzieńca. Kuba, bo tak miał na imię wnuk, podchodzi i pyta:
- Co tam dziadku?
- Porozmawiajmy chwilę, nigdy nie masz czasu zawsze gdzieś pędzisz, co u Ciebie? - zapytał dziadek
- u mnie po staremu - odpowiada i spogląda na zegarek
- widzisz mnie wnusiu, spójrz na mnie - mówi ze łzami w oczach Marian. Kiedyś miałem tyle do powiedzenia, taki wpływ na życie innych, a teraz… sprawowałem tyle funkcji, urzędów. Ludziom. Zawsze ludziom pomagałem, a teraz… niedołężny starzec, sam się nawet podetrzeć nie mogę, cholera! - krzyczy. Nigdy wnusiu. Nigdy bym nie pomyślał że tak skończę. Los mnie upokorzył. Jestem słaby, z dnia na dzień co raz słabszy… ja… odejdę, czuję to…
- dziadku nie mów tak - młodzieniec nie pierwszy raz słyszał tą mowę. Pewnego razu dziadek źle się poczuł. Zawieziono go do szpitala. Niedotlenienie mózgu i chore serce - brzmiała diagnoza. Mózg wariował, instynktownie walcząc. Dziadek dostał jakiegoś napadu agresji, niewiadomo czy z niedotlenienia mózgu czy z całej tej upokarzającej sytuacji. Tak czy inaczej dziadek spędził miesiąc w zakładzie psychiatrycznym. Nie wiadomo do końca co mu było i dlaczego. Pewien młody lekarz powiedział wtedy, że jego dziadek zresztą były ordynator szpitala też na starość zbzikował.
- posłuchaj mnie - ciągnął dziadek, łapiąc chłopca za ramię, tak by ten spojrzał mu w oczy. - przyjrzyj się dobrze - Kuba nie wiedział co robić. - przyjrzyj się i zobacz, kiedyś byłem młody jak Ty, nie obchodziła mnie żadna paplanina dorosłych, a już tym bardziej szalonych starców, ale popatrz i zapytaj się sam siebie czy chcesz taki być, tak cierpieć… mówię Ci nie pozwól sobie się zestarzeć… nie umieraj tak jak ja.


Dziękuje za doczytanie do samego końca. Proszę o komentarze. Pozdrawiam.
Mark “zakamarek” P.

Opublikowano

Skoro prosisz... ;)
Rozumiem, że chodzi Ci o szczerą krytykę? Więc posłuchaj... :)

Na początek - żeby nie było, że tylko się czepiam - pochwały. Uważam, że opowiadanie jest spójne, logiczne i w gruncie rzeczy poruszające. Mówi o bardzo poważnych sprawach. To na plus.

A teraz minusy, niestety...

"Jest wysoce postawionym urzędnikiem państwowym" - powinno być "wysoko".

"mija kilku podległych mu urzędników", "Ludzie podlegli mu" - powtórzenie.

"ile razu mam ci mówić żaden pan tylko Maniek, co tam słychać?", "a dobrze, tylko córka ma problem, i ja właśnie w tej sprawie, zwolnić ją chcą cholera z roboty, jakbyś
miał troszkę czasu i przedzwonił do tego cholera dyrektora…" - gdzieś by się kropki (i przecinki) przydały. Tak to mówi ciągiem, jakby jednym tonem. A przecież o różnych sprawach. Ty również zapewne oddzielasz kropkami poszczególne tematy, kiedy mówisz.
I ogółem masz dużo błędów interpunkcyjnych - przecinków czasem nie ma tam, gdzie powinny być, za to kropki są przez nie zastępowane, jak w podanych wyżej przykładach.

"mówi ", "zapytał", "łapie się" - pomieszanie czasów. Już jak coś opisujesz w czasie teraźniejszym, to rób to konsekwentnie, a nie tak, że jedna osoba jest opisywana w czasie teraźniejszym, a druga w przyszłym.

Bardzo często wypowiedzi bohaterów zaczynają Ci się małą literą. Błąd ortograficzny.

"zobaczę co będzie dało się zrobić" - źle jest "się" postawione. Powinno być "zobaczę, co się będzie dało zrobić" albo "zobaczę, co będzie się dało zrobić".

"dziękuje", "daje słowo", "musze" - pisze się z "ę" na końcu. Złapałam więcej takich błędów w tekście, ale nie chciało mi się wszystkich cytować. Zresztą, nie widzę sensu robienia czegoś takiego.

"Marian posiadał wiele znajomości i wpływów" - posiada się ziemię lub inwentarz. Znajomości i wpływy się ma - to nie są dobra materialne.

"Czterdziesto paro letni" - razem. Poza tym - bądź konsekwentny i zawsze pisz słownie cyferki (tak jest prawidłowo), a nie tak, że później masz "80 - paro letnim".

"Teraz naprawdę poczuł się samotny, choć to właśnie teraz miał czas dla rodziny i jego kilkuletnich wnuków" - jeśli "rodzina" to nazwisko, to powinno być z dużej litery. ;) Tak serio - po co "jego"? Skasować to słowo i nie będzie problemu.

"z przed" - sprzed.

"co raz" - razem. Z kolei "niewiadomo" oddzielnie.

"jak Ty" - drugą osobę liczby pojedyńczej i mnogiej pisze się z dużej litery tylko w listach i bezpośrednich wpowiedziach do adresata. W opowiadaniach nie.

Poza tym, widzę, że nie masz wprawy w opisach. Są zdawkowe i mało obrazowe.



Chciałeś, to i masz. ;) Ale nie przyjmuj mojego - przyznaję, że długiego i czepliwego - wywodu za atak, bo nie było to moim zamiarem. Raczej zastosuj się (jeśli zechcesz) do tych uwag dla dobra swych tekstów. I dużo ćwicz, dużo czytaj, to nabierzesz wprawy. :) A czepiam się wielu osób - nie wiem, czy czytałeś inne skomentowane przeze mnie opowiadania i wiersze. W każdym razie ja po prostu tak mam, że jeśli widzę jakieś rażące błędy, to je wyłuszczam i sugeruję poprawę. Uważam, że to również część dobrej krytyki. Zresztą, oczekuję tego samego od innych wobec siebie. :)

Pozdrawiam i czekam na jeszcze. R.

Opublikowano

dzięki, ja właśnie na taką krytykę czekamłem, wiec nie ma problemu. Chciałem tylko aby ktoś pokazał co robie źle, co dobrze, co trzeba poprawić itd. Twoje słowa wcale mnie nie zniechęcają, wrecz odwrotnie, są dla mnie impulsem do dalszej pracy. Jeśli masz ochotę to zajrzyj do prac w DZIALE P i tam moje opowiadanie "twarz jesiennego deszczu". Raz jeszcze serdeczne dzięki, zapraszam także do komentowania moich prac, które ukarzą sie w przyszłości. : )

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Omagamoga Gioconda nie byłaby tak sławna, gdy ja nie ukradziono:) ostatnio też była wielka kradzież, klejnotów nie znaleziono. Ciekawa akcja to była:)
    • @Tectosmith  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

          nie lubię rozmawiać z ludźmi którzy nie rozumieją co sami piszą.       piszesz, że ‘nie komentowałeś mojego wiersza, a jedynie sposób rozmowy’, ale właśnie tym potwierdzasz, że wszedłes w wątek w sposób sprzeczny z zasadami, jakie sam przywołujesz. skoro,  jak twierdzisz , forum istnieje po to, by komentować utwory, to twoja obecność tu, w charakterze samozwańczego strażnika obyczajów, jest zwyczajnie nietrafiona.     najpierw wtrącasz się w wymianę między autorem a komentującym, choć nie masz nic do powiedzenia o samym wierszu.   a potem udajesz, że chodziło ci o ‘zasady rozmowy’. to klasyczny przypadek zaprzeczania samemu sobie.   mówisz jedno, robisz drugie.   i nie, nie jest zasadą forum, że każdy może dowolnie wchodzić w osobiste wycieczki i korygować rozmowę między innymi osobami.   zasada jest prosta: komentujesz wiersz, nie ludzi. ty natomiast wybrałeś dokładnie odwrotną kolejność.   skoro już tak bardzo zależy Ci na porządku, to zacznij od siebie. bo na razie jedyny chaos, jaki tu powstał, wynika z teojej potrzeby wtrącania się tam, gdzie nie wnosi się żadnej merytorycznej tresci.     nie pisz już więcej bo ośmieszasz sam siebie.      
    • @hania kluseczka   szanowna pani klusko,   zgadła paniusia-wywróżyłam z ręki, bo jestem cyganką. Na punkcie migrenki mam obsesję, znam go od kołyski i wiem, że jest sokołem. Co do szanownego pana haczki, być może się rzeczywiście pomyliłam,  może nie jest wroną krakajacą dla przyjemności krakania, tylko gołębiem zasrywającym dla tejże przyjemności nie pierwszy ładny utwór na portalu. Przepraszam, ze pomyliłam ptactwo.   Powodzenia w dalszym tworzeniu poetyckich i gownolotnych komentarzy.   *bardzo lubię biały, jest mi w nim wyjatkowo do twarzy

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

               
    • w starym porcie zszytym z pogiętych blach pamięci wywołuję duchy z pustych butelek po wódce; zawsze na dnie jest parę kropel alkoholu duch wzniecony z absolutu pobudzony zapalniczką wędruje ponad ziemię ku gwiazdom mówi prawdę o bycie  ontologii, metafizyce i odbycie   to co nas nie upije wzmacnia organizm jak witamina o dziesiątej koło pętli tramwajowej zamykają budę gdzie Lucyfer karmi spirytusem młode z drobnymi w dziurawych kieszeniach na tym polega wyższość Czystej nad Jogurtem egzotycznym jest niepalny i brudzi spodnie   opieram się o nowy pejzaż za oknem moje siódme piętro jest tylko dwadzieścia cztery metry na ziemią, można skręcić kark w drodze na skróty do najbliższej galaktyki; prawa fizyki są nieubłagane spada się tak szybko jak pusta butelka pomnożona przez kwadrat wyrafinowanej konfrontacji z mokrym trawnikiem gdzie o tej porze szczają trzeźwe psy                          
    • @Migrena   migrenko:)    wiem, że narażę się pewnie na stertkę inwektyw, zsyłkę na zakutą lodem syberię albo banicję, ale także wyrażę swoje zdanie    uważam, że tymek napisał recenzję twojego wiersza na najwyższym poziomie, wg mnie wykazał się wysoką merytorycznością i trafnością uwag, rzetelną analizą i obiektywnością, przedmiotem jego badań był tu tekst, nie autor i moim zdaniem, w żaden sposób nie naruszył godności wiersza, ani autora, wg mojej opinii napisał to wszystko zachowując najwyższy stopień kultury wobec drugiego człowieka, z poszanowaniem autora i jego wiersza, a ewentualną UZASADNIONĄ krytykę, zabezpieczył, zrównoważył UZASADNIONYMI pochwałami  w żadnym momencie recenzji nie zauważyłam aby tymkiem kierowała jakaś zła intencja, tymek nigdzie nie podważa twoich kompetencji jako poety ani twórcy, twoich zdolności poetyckich, wręcz przeciwnie, te także są docenione.  (myślę, że sama chciałabym poczytać taką recenzję swoich arcydziełek ale takimi pierdółkami nikt się, na serio, nie zajmuje :P)   na to wszystko wchodzi pani viola arvensis cała na biało i atakuje tymka:   "Twoja swoboda pisania, które jest zawsze porywające i pobudzające - jest imponująca, a inni mogą się tylko od Ciebie uczyć.     "Ptak co z lotu sokolego słynie nie uwije gniazda na nizinie"   Ty w poezji jestes takim sokołem i musisz sie liczyć z tym, że od czasu do czasu przyleci do Ciebie jakaś wrona krakać - z niezrozumienia czy tam zwykłej zazdrości."   nie wiem skąd pani viola ma takie informacje, że tymek mógłby się uczyć od migrenki?  wywróżyła to ze swojej ręki? z chmur?  tymka znam około 18 lat, z innego portalu poetyckiego, migrenę czytuję, sądzę, że w ogóle jest dobrze, jak ludzie uczą się od siebie, wzajemnie, korzystają ze swoich potencjałów i potrafią się nimi podzielić, tak jak to zrobił np. tymek, a kto miałaby i czego się od siebie uczyć, nie mi rozsądzać, pani violi także, nie zna możliwości tymka, bo ich jeszcze nie pokazał, ale pani viola już wydała werdykt.   nie wiem na jakiej podstawie pani viola, określiła profesjonalną recenzję wiersza krakaniem, czy w ogóle ją przeczytała, ze zrozumieniem? czy ma jakaś obsesję na punkcie wron? ale to akurat powinna być jej prywatna sprawa, bo nie dotyczy ona wiersza, ani dyskusji o nim.  na jakiej podstawie pani viola uważa, że recenzja powstała "tam ze zwykłej zazdrości"?  dla mnie to wygląda na braki pani violi z czytania ze zrozumieniem ponieważ recenzja nie odbiera autorowi talentu, wręcz przeciwnie, docenia potencjał, poza tym czy komuś z zazdrości chciałoby się wysilać i marnować czas, na tak poważną analizę?  nie wiem, jakim człowiekiem jest pani viola, ale to, że pierwsze co jej przyszło do głowy, po przeczytaniu nie w 100% pozytywnej recenzji, to zazdrość, jest ciekawe ...  następnie, po kulturalnej odpowiedzi tymka, pani viola przebiera się za terrorystkę i każe mu zamknąć dziób.  dla mnie jest wyraz braku argumentów i przemoc werbalna, można to także interpretować jako akt pogardy podszyty agresją    a ty migrenko każesz (a kim ty jesteś, aby komuś coś kazać?)  tymkowi przepraszać panią violę?????    no nie, to pani viola powinna przeprosić tymka,  i ty też, po wiadrze pomyj które tu na niego wylałeś    i tak, przyznałam sobie prawo do odezwania się tutaj, ponieważ tymek jest moim wieloletnim kumplem, pomimo tego, że moje arcydziełka nie wzbudzają w nim zachwytów (pewnie z zazdrości, heheheh) poza nielicznymi, jest wielkim poetą, filozofem, wielkim, pięknym człowiekiem i na pewno kierują nim pozytywne intencje oraz szacunek do drugiego człowieka, również poety, który został tutaj NIEZASADNIE obrażony, lump już chyba znikną, i to jemu należą się przeprosiny, także od wielmożnej pani violi arvensis!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...