Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pode mną
nade mną
wielka rzeka myśli
zwana Styksem

tak skołatane myśli
strapione teorie
nieudowodnione twierdzenia
oddychają jedzą spią

płynie w nim prawda i niezawisłość
pewny rodzaj stałości
pod prąd

rozpychają się łokciami
mają na końcach słów
rękawice bokserskie

całe posiniaczone
zakrwawione bielmem
cudzej hipokryzji
wykonują swoją
pracę syzyfową
na opak-
-stoją na pniu światła
czekając na wielki kamień
by błagać rozum o chwilę uwagi

Wianeka

Opublikowano

Każdy zaczynał podobnie pisać trochę chaotycznie, szukając swojego stylu... Bez hipokryzji pisz dalej a będzie dobrze, ale mogłabyś popracować przy tym utworze... Zaczynasz bez stałego podłoża później walcząc z myślami nie koniecznie swoimi próbujesz wsunąć ten kamień myślowy na sam szczyt. Może powinnaś go rozbujać, rozkołysać... W tej chwili pomogę przytrzymać go w tym miejscu do którego go przepchałaś i zobacz że nie potrzebnie tyle porównań które tylko zwalniają postęp i najczęściej kuleją jak każde porównania - więc pisz od siebie dalej...

Opublikowano

ja jestem za tym żeby Autorka po prostu przeczytała raz jeszcze swój tekst, zastanowiła się co ma on przekazywać i spróbowała ocenić w jakim stopniu się to udało;
dla mnie ten utwór jest straszliwe chaotyczny, trudno wyłuskać z niego sens; na prawdę lepiej napisać prosto, nieskomplikowanie, ktrótko - to trudne, tym bardziej, jeśli się chce zawrzeć ważną treść - tak czy inaczej warto próbować;

na razie jest nienajlepiej;

pozdrawiam serdecznie

PS Jerzy widzę, że się wogóle nie zmieniłeś - brakowało mi tego ;) [wybaczcie prywatę]

  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam
    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
    • @Roma nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko..... dziękuję Roma.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...