Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Oblubienica:
Spragnionam ja!
a w mieście nikogo nie znam...
lecz oto niedaleko...
mój Oblubieniec!
winnicę uprawia
pójdę do niego...
niech użyczy mi
swego wina!

Oblubieniec:
oto Oblubienica nadchodzi
kształt Twych ust tak uroczy
policzki lekko rumiane - subtelne...
lazur oczu ogarnia mą duszę
we włosy kwiaty piękne wpięte
nos delikatnie wyrzeźbiony
na jej brwiach anioły goszczą
twarz jej olśniewa
fascynuje swoją doskonałością,
strojna w szaty bogate
pierścienie z drogimi kamieniami
zdobią jej palce,
talia doskonale ułożona
biodrami kołysze zalotnie
dłonie pełne wdzięku
nogi skupiają uwagę
piersi jak koźlęta urocze...
czy wino jest gotowe?
ależ tak!
od dawna chowam bukłaki
bukłaki pełne wina!

Oblubienica;
ach! jak dziś gorąco!
czy masz mój miły
radę jak się ocucić?
pokrzepić pośród żaru słońca?

Oblubieniec:
wino me krzepiące jest!
pij do woli ma gołąbko...
oczy twe jak sadzawki Cheszbonu
najczystsze wody naszej krainy
lecz widzę żeś osłabła...
nasyć się do woli, ma owieczko...
a potem poleżmy w łożu
zaznajmy rozkoszy...
tulmy się do siebie
obejmę cię pewnie
i nie wypuszczę nigdy!

Oblubienica:
ach! jak wino rozwesela!
lecz oto - osłabłam...
posłucham twej rady
i ułożę się wygodnie
obok Ciebie odpocznę
ty mnie ucałuj...
i czule obejmuj...

Oblubieniec:
radość mnie wypełnia!
mądra jesteś
że słuchasz rady mojej...

Oblubienica:
bom ja Szulamitka
a Salomon to mój ojciec
uczył mnie od dziecięctwa

Oblubieniec:
mądrość płynie
z twych ust dostatnie!
widzę to w ich kształcie...
słuchać ciebie to szczęście
przebywać z tobą będę!

Oblubienica:
lecz oto! tam! orszak weselny!
chodźmy na ucztę!
tam ujrzą drogiego sercu memu
niech zdobędę poważanie...
i na zgromadzeniu
niech mnie chwalą...

Oblubieniec:
ach! oto wesele - to dobry znak
uczynimy niebawem
zaślubiny wieczyste!
i pozostaniesz moją...
na zawsze u mojego boku!

oblubienica:
to znaczy, że kochasz!
ach! miło!
bom ja twoja od początku
gdy cię ujrzałam...
pragnęłam ci się ofiarować!

Oblubieniec:
dobrze! i już na weselu
oznajmię cię
jako wybrankę mej miłości
bo miłość nas połączyła...
i dobro nam uczyniła...

Oblubienica:
mądrość przez ciebie przemawia
a miłość jej towarzyszy
obie w parze przy tobie idą
i mnie do ciebie zapraszają
poczynimy szybko zaślubiny
niebawem rozkoszy doznamy
ciebie mi zazdrościć będą!
i patrzeć z zazdrością inne niewiasty
a mieście teraz już
mnie rozpoznają gdyż
ty podziwiany jesteś
kładą palec na usta
gdy przemawiasz
pochylają głowy
kiedy zarządzenia wydajesz,
w szaty z klejnotami się odziewasz
chód i uśmiech o tobie mówią

Oblubieniec:
jak chętnie cię słucham!
harfę przyniosę!
śpiewać będziesz...
gdyż miód został stworzony
dla ust twoich - by je koić...
i spływać nimi słodyczą swoją...
wdzięcznie przystrojonaś!
zasłona na oczach
szata purpurowa
kędziorki włosów
spinkami złotymi
ułożone kunsztownie
zazdroszczą ich tobie
na ciebie stale
inni mężowie...
wzrok swój kierują!
i mówią z poważaniem:
"Oto Szulamitka, córka Salomona
mądrość w jej duszy!
a miłość jej serce otacza..."

Oblubienica:
ach! wiedza twoja o mnie
jest olbrzymia!
a sądziłam żeś mnie nie zna
twa dusza czysta...
lecz ty opowiadasz
z zachwytem się wysławiasz
o mnie historie snujesz
o tym co o mnie mówią
że mnie w mym mieście
chwalą z upodobaniem...

Oblubieniec:
bo ja w mieście twoim
częściej niż u siebie...
chodzę po mieście
i pytam o ciebie:
"Kim jest ta niewiasta
czy to anioł tam stoi?
powiedzcie mi prawdę..."
i patrzę na ciebie
wędruję w ukryciu...
by twym widokiem
nasycić się do woli
i znać twą komnatę
gdzie przebywasz mnie czekając
mam upodobanie w tobie...
by chwalić cię odważnie!
przyznawać się, że moja będziesz
co prawdą się stało...

Opublikowano

już się nie mogę doczekać kolejnej części;

"Oblubienica;
ach! jak dziś gorąco!
czy masz mój miły
radę jak się ocucić?
pokrzepić pośród żaru słońca?"

"Oblubieniec:
wino me krzepiące jest!
pij do woli ma gołąbko..."

hit!
no mniód no:)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jajć, ja do tej "Gorącej Oblubienicy", jest w okolicy mej taka miejscowość, ciekawa jest jej przyczyna nazwania, otóż w kniejach kiedyś tam zabłądził jakiś tam z koroną na łbie i spotkał pastucha, pyta, gdzie i jak tam gdzieś jest najbliższa miejscowość, na to pastuch: Stul Pysk, nie prowokuj - rzecze ten z koroną na łbie, no miejsowość nazywa się Stul Pysk! Rozzłościł się ten z koroną na łbie i rzucił nią w pastucha, pastuch padł i wrzeszczy - Jezu jak mi Gorąco! Gorąco! Gorąco!Gorąco!Gorąco!Gorąco!
i tak zostało, Gorąca, a korony do tej pory szukają, chcecie wiedzieć gdzie ta miejscowość jest? Stulcie ... (sorka) a posłuchajcie lasu i tego co w nim nie powinno być

z ukłonikiem i pozdówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jajć, ja do tej "Gorącej Oblubienicy", jest w okolicy mej taka miejscowość, ciekawa jest jej przyczyna nazwania, otóż w kniejach kiedyś tam zabłądził jakiś tam z koroną na łbie i spotkał pastucha, pyta, gdzie i jak tam gdzieś jest najbliższa miejscowość, na to pastuch: Stul Pysk, nie prowokuj - rzecze ten z koroną na łbie, no miejsowość nazywa się Stul Pysk! Rozzłościł się ten z koroną na łbie i rzucił nią w pastucha, pastuch padł i wrzeszczy - Jezu jak mi Gorąco! Gorąco! Gorąco!Gorąco!Gorąco!Gorąco!
i tak zostało, Gorąca, a korony do tej pory szukają, chcecie wiedzieć gdzie ta miejscowość jest? Stulcie ... (sorka) a posłuchajcie lasu i tego co w nim nie powinno być

z ukłonikiem i pozdówką MN
miło się ciebie czyta:) nawet jak poiszesz po naszemu;)

pozdrawiam serdecznie
ewa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jajć, ja do tej "Gorącej Oblubienicy", jest w okolicy mej taka miejscowość, ciekawa jest jej przyczyna nazwania, otóż w kniejach kiedyś tam zabłądził jakiś tam z koroną na łbie i spotkał pastucha, pyta, gdzie i jak tam gdzieś jest najbliższa miejscowość, na to pastuch: Stul Pysk, nie prowokuj - rzecze ten z koroną na łbie, no miejsowość nazywa się Stul Pysk! Rozzłościł się ten z koroną na łbie i rzucił nią w pastucha, pastuch padł i wrzeszczy - Jezu jak mi Gorąco! Gorąco! Gorąco!Gorąco!Gorąco!Gorąco!
i tak zostało, Gorąca, a korony do tej pory szukają, chcecie wiedzieć gdzie ta miejscowość jest? Stulcie ... (sorka) a posłuchajcie lasu i tego co w nim nie powinno być

z ukłonikiem i pozdówką MN
miło się ciebie czyta:) nawet jak poiszesz po naszemu;)

pozdrawiam serdecznie
ewa

Po Naszemu? troszkę mi nie znana miejscowość
z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. ok, żarty, żartami, aż mi się GORĄCO zrobiło, hi
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


miło się ciebie czyta:) nawet jak poiszesz po naszemu;)

pozdrawiam serdecznie
ewa

Po Naszemu? troszkę mi nie znana miejscowość
z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. ok, żarty, żartami, aż mi się GORĄCO zrobiło, hi

"Stul Pysk, nie prowokuj " :))))))))))
;)
piknie dygam;
ewa
Opublikowano

Do autora tego potwora ("Pieśni..." różnorakich):
No, no! Widzę, że to się w epopeję jakowąś zaczyna przeradzać!
Tym razem nie dotrwałam do końca, gdyż z góry wiedziałam, jaki będzie. Dla pewności przeczytałam ostatnią zwrotkę i potwierdziły się moje przypuszczenia.
Powiedz, kochający slawomirze, czy skoro tak to piszesz - pierwsza pieśń o miłości, następna zaślubiny - to czy będzie oddzielna dla nocy poślubnej? Czekam na to z niecierpliwością! Poinformuj mnie, gdy się już tu ukaże, dobrze? Z góry dziękuję...
Tymaczsem pozwól, iż ominę inne pieśni, bo jakoś tak mnie do odruchów wymiotnych doprowadzają.
Podrawiam serdecznie, R.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No właśnie, to jest dokładnie to, co i ja czuję!... Teżna początku myślałam, że jaja, kiedy Oblubienica szła przez miasto jęcząc, że ma silną a nagłą i niepowstrzymaną potrzebę seksualną, zaś zobaczywszy materiał na Oblubieńca, wlazła do niego bez pardonu - "z butami', jak to mówią - i wyłudziła od niego wino, po czym wpakowała mu się do wyrka i wykorzystała go seksualnie. A on - naiwny- jeszcze myśli, że to "miłość", chce się żenić, sądzi, że ona "mu się ofiarowała" i jest jego własnością... Ech, te obłudne baby, te naiwne chłopaki!...
Byłoby z tego niezłe opowiadanie porno, ale za mało pikanterii w obrazowaniu, natomiast stylizacja języka na "święte księgi" bardzo dobrze kontrastuje z pornograficzną scenką. ;-)))
Opublikowano

Powiem, że ciekawie się to czyta. Lektura tego utworu nasunęła mi pewną myśl- Często robimy wielką wystawną fete, wesele a prawdziwy ślub schodzi na drugi plan. Potem, w małżeństwie nie mówimy do siebie pięknymi słowami, albo nie szanujemy się należycie. Warto czasem te sprawy przemyśleć- wydaje mim się, że do tego właśnie skłania ten tekst. (Oj, coś za bardzo dydaktyczny się zrobiłem) Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne poczucie humoru.  Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...