Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 51
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



goń sie. również w pasie

Cóż to za liryczne frustracje, ambicja trzewia pali? Goń się? Niech lepiej Pan goni przeciwnika, bo słabo.

W obliczu chamstwa jestem skłonny już tylko delikatnie skinąć głową (w której, jak mniemam, też mam się gonić).

Mimo wszystko pozdrawiam wesoło i życzę rozwoju.
Opublikowano

Oba jakieś takie...
Tekst Tery, robi jednak, wrażenie lżej napisanego (czy to nie Tera postulował za tematem?), a Pana Mariana jak podrasowany "staroć" na użytek pojedynku, z deko na siłę i, jak ktoś zauważył, jakiś taki niekonsekwentny. Więc w takiej sytuacji, chyba:
Tera-1 Marian-0

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O przepraszam bardzo, będę bronić swojego komenta :P
Co z tego, że krótki, zawiera wszystko, co chciałam powiedzieć:

lakier” – to nawiązanie do ostatniej zwrotki wytworu Tery (to jest to, co widzą kobiety, mamy gdzieś benzynę gaz, a zwłaszcza jakieś żelastwo).

A „na paznokciach”? To z jednej strony nawiązanie do innych dzieł Autora. A po drugie – bo to zachowanie nietypowe dla faceta, społecznie nieakceptowane, często uważane za nienormalne, w skrajnych wypadkach za gorszące – tak jak fabuła trzech początkowych zwrotek. (pomijam ciężar gatunkowy, ten mój komentarz to wersja light).

PS. Powtarzam, że bronię komentarza, nie poziomu prezentowanych dzieł. ;P ;P ;P

Pozdrawiam
Fanaberka
Opublikowano

nie wiem czy bardziej mi sie z tych wierszy chce śmiać czy z tego że anka bedzie liczyć głosy:D no..powiedz im andziu brombo jedna, kto tak jak nie Ty pieprzy sie w prostych działaniach?dajcie jej coś skomplikowanego!! dlaczego nie oceniamy np 3:7? :D:D

a ja..hmm...0:0
:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



goń sie. również w pasie

Cóż to za liryczne frustracje, ambicja trzewia pali? Goń się? Niech lepiej Pan goni przeciwnika, bo słabo.

W obliczu chamstwa jestem skłonny już tylko delikatnie skinąć głową (w której, jak mniemam, też mam się gonić).

Mimo wszystko pozdrawiam wesoło i życzę rozwoju.

bez obrazy. po prostu stary mnie smieszysz wszystkimi pierdołami jakie na tym forum piszesz
Opublikowano

Marian: 1, Tera: 0.
Zdecydowanie lepszy wiersz Mariana. I uważam, ze zawiera logiczną myśl oraz doprowadza ją do końca. Kiedy czytam ten wiersz, widzę faceta w szpitalu, umierającego na raka (płuc?), ukrytego przed dyrektorem szpitala (w kiblu?) i palącego papierosa, bo już nie warto rzucać, bo "i tak się nie wywinie". A dyrektor - denerwujący ze swoimi nakazami w stylu: "nie wolno panu palić" - też jest w przyszłości nieuchronnym trupem, też się nie wywinie, choć do teraz jest jeszcze dyrektorem.
Można dyskutować z peelem co do jego zachowania i odczuć, ale wiersz jest logiczny, wyraża jasno te odczucia i podoba mi się.

Opublikowano

Obawiam się, że reguły pojedynku zostały źle określone, przez co właściwie brak jednoznacznej odpowiedzi i oceny, bo jeden i drugi tekst ma braki (pomijam zachowanie Tery), natomiast jeden i drugi dadzą się oceniać według gustów czytelniczych, ale TYLKO TAK. To za mało. Na przyszłość radzę przyjąć bardziej zaostrzone kryteria np villanella, 13 zgłoskowiec, sestyna czy sonet, na zadany temat (lub na dowolny temat, ale konkretna forma). Tutaj, równie dobrze napisać można:

śmierć to ja
to śmierć ja
to ja śmierć
śmi to erć ja
ja to śmierć


...i też znajdzie się kilka osób, którym spodoba się awangardowa forma wypowiedzi. W związku z tym - 0-0 : -1 ( to "-1" dla pomysłodawcy, za nie dość precyzyjne określenie warunków konkursu)

pozdrawiam.;-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...