Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wychylam się zachłannie patrzę
otwieram okna dusznych ścian
by spojrzeć jak na ulicach
ludzie bawią się dniem, a nocą

dokładnie widzę, że kopią dołki
dmuchają nie tylko na zimne
kochają ten odgłos silnika
i marzą, by był to ich samochód

ale on tylko przejeżdża obok
tak im przebiega życie
myślą, że świetnie się bawią
lecz umierają smutni i samotni

bo zgubili szczęśliwe gwiazdy
zamiast na niebo patrząc w ekrany
wkomponowani w nie-rzeczywistości
odchodzą... zakopani w nienawiściach

Opublikowano

Czy tak naprawdę jest rzeczywistość to co mamy przed oczyma ? to co słyszymy ? co możemy dotknąć ? to pierwsze rozmowy o poranku ? nocne szepty ? Dla każdego oznacza to zupełnie coś innego z czym może się identyfikować w pewny sposób ...
A wierszem ukazujesz szczęście zawieszone na gwózdku dzisiejszego dnia. Szczęście nie jest tylko w tym co się robi ani nie jest tym co się posiada jest przede wszystkim w każdym z nas, potencjalny wybór aby znaleźć pozytywny dotyk w nabytych rzeczach i w pracy :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Myślę, że często właśnie ludzie szukają szczęścia gdzieś daleko, dlatego nie mogą go znaleźć. Nawet nie podejrzewają, że jest ono w nich samych... I nie potrfiąc go szukać nie potrafią też odnaleźć...;)
Pozdrawiam
Opublikowano

dwie pierwsze strofki ok, trzecia nic mi nie daje wiec wycięłabym a w czwartej cos bym zmieniła:

"bo zgubili szczęśliwe gwiazdy
zamiast na niebo patrząc w ekrany
wkomponowani w nie-rzeczywistości
odchodzą... zakopani w nienawiściach"

'zgubili szczęśliwe gwiazdy
zamiast w niebo patrzą w ekrany
wkomponowani w nie-rzeczywistość
odchodzą - zakopani w nienawiściach'

może tak?

Opublikowano

treści nie będę komentować; za to pozwolę sobie powiedzieć conieco o technice :)
przede wszystkim nie rozumiem tej wersyfikacji - moim zdaniem zupełnie nie ma uzasadnienia; patrząc na układ wiersza wydaje się, że będzie miał rytm i melodię - a tu nic;
wg mnie brakuje tu odpowiedniego podziału; do tego wszystkiego jest tu jakby zbyt dużo;

ogólnie jestem na nie; nie przemawia ten tekst do mnie i mi się nie podoba;

pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Arsis może w innej galaktyce, ale w naszej na pewno nie, bo dawno by nas ktoś odwiedził, a nawet zabrał ziemię:)
    • @violetta Utrzymywanie, że tylko Ziemia jest piastunką życia, jest równie bezsensowne jak twierdzenie, że na dużym obsianym polu mógł wyrosnąć tylko jeden jedyny kłos ...   pomimo paradoksu Fermiego - nie jesteśmy sami
    • @Migrena Po przeczytaniu przypomniał mi sie film,  który oglądałam lata temu -wielka milość/namiętność, czasy wojny i oni tak bardzo siebie spragnieni, gdzieś na ulicy w miłosnej ekstazie...  Film był niesamowity , wiersz też uruchamia wyobraźnię, świetny.
    • @iwonaroma   mam szczęście, że czytają moje wiersze tacy wspaniali ludzie jak Ty.   dziękuję Iwonko :)    
    • Jestem tu chwilę — może i chwilą, przesiadam siebie, szukam peronu, prześwietlam ludzi jak w starym kinie, w taśmie, co płonie celuloidem.   Przystań podróżnych — poziomów tyle, uśmiechy szczere, szydercze, jasne; lęk w sercach szarych drży jak motyle, głos obojętny w tłumie wygasłym.   Prawda przy prawdzie, kłamstwo tuż obok, sznurki przy ścięgnach w pół gestu drżące, prośba jak rozkaz — portret nieznany z miejscem, co czeka, choć tego nie chce.   A czas tu stoi, choć mijam ludzi, ich kroki płyną jak cienie w wodzie; każdy z nich nosi własne zasługi i własne winy — te, które zwodzą.   W spojrzeniach migot tęsknot ukrytych, w dłoniach — rozstania ledwo domknięte; nikt nie zatrzyma chwil nieodkrytych, choć chce je trzymać, jak szkło rozcięte.   A kiedy wreszcie ruszy mój pociąg, zamknę za sobą peron tej chwili; zabiorę tylko to, co wciąż płonąc przez cudze twarze — mnie ocaliło.   I wiem, że wrócę w to miejsce kiedyś, gdy noc znów zwinie świat w celuloid; bo każdy obraz, nim zgaśnie — przecież szuka człowieka, by w nim się dożyć.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...