Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A gdyby tak usiąść, dotykać
powoli spijając z siebie -
spójrz, jak zbliża się jesień
niebo zamienia się w pustynie

teraz nie musimy się spieszyć
wystarczy, że z pierwszym łykiem
krople rozprysną się na wargach -
tak miłość nabiera szlachetności

i ty tak świeżo urocza i delikatna
masz palce jak Arachne, popatrz -
pająki obtaczają całunem ciała
źli dzisiaj zamknęli się w mieście

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A gdyby tak usiąść, dotykać,
powoli spijając z siebie -
spójrz, jak zbliża się jesień,
niebo się zmienia w pustynię.

Teraz nie musimy się spieszyć.
Krople z kolejnym łykiem
na wargach rozprysna, tak
miłość szlachetności nabiera

i ty, tak świeżo urocza i delikatna.
Masz palce Arachne. Popatrz -
pająki obtaczają całunem ciała.
Źli dzisiaj zamknęli się w mieście.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Już skubnąłem (dzięki dla D.) - myśle jeszcze, ale dzisiaj już 8 razy go zmieniałem. Na razie starczy :)
Pozdrawiam.

Egzegeto - mało nie mało, ale będzie...

Joasiu - spokoroko - z hard przechodze na soft ;)
Opublikowano

Panie Michale,
a wie Pan, wracam do tego erotyku
i tak sobie myślę o tym niebie

"niebo zamienia się w pustynie"

przecież ono cały czas pustynią
i jakoś nie pasuje mi ta pustynia,

a może by:

niebo coraz większą otchłanią
lub
niebo łączy się z bezkresem

wiem, banały, ale może...?

przepraszam za próbę ingerencji
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hm, tutaj chodzi zarówno o koloryt, jak i bezkres - ale może zamiast "zamienia się" coś lepszego by dac, tylko co ?
Niech pan śmiało ingeruje, po to jest warsztat :) Szczególnie, jak uwagi mają sens, sa tym bardziej wartościowe...
Pozdrawiam.
Opublikowano

Ogólnie wiersz mi się bardzo spodobał i to nawet bardzo, bardzo :-) choć mam takie dwa ale, po pierwsze to wspomniany już niebo zamieniające się w pustynie, jeśli już wcześniej jest mowa o jesieni to może i to niebo powinno pociemnieć, poszarzeć myślę, że można by tu zrobić takie małe nawiazanie do jesieni podkreślając jeśli dobrze interpretuje upływ czasu. Natomiast jeśli chodzi o drugie ale to już jest naprawdę maluteńkie :-) chodzi mianowicie o pointę, zastanawiam się czy nie jest za lekka, moim zdaniem tak łagodnie kończy wiersz, że nawet można się nie zorientować, że to koniec, chyba, że taki był zamysł, jeśli tak to chylę czoła. Takie to mam drobne wątpliwości po parokrotnym przeczytaniu tego wiersza.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na ostateczna wersję.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97  Twoja Babcia miała takie samo jak moja. Pięknie. Chodziłam zawsze za nią jak cień. Czasami nie chciała bym z nią szła- gdy szła do Swobodna, aby porozmawiać ze swoją koleżanką- i tak lazłam chowając się między drzewami, a gdy już była za żwirownią- była ze mną- bała się że się zgubię. Nigdy nie gniewała się na mnie. Kocham ją- minęło tyle lat, a dziś byłam już u Mamy. I muszę też do Babci. Dziękuję     Twoja Babcia była też Piękna
    • @Simon Tracy Wiersz to nie człowiek - ale często bywa jego cieniem. Mocno i intensywnie. Dla mnie osobiście ten klimat jest bardzo trudny emocjonalnie - pozostawia we mnie ciężar, który trudno unieść. To po prostu nie jest estetyka, w której się odnajduję.
    • @andrew Ach, Wrocław! Czuję w Twoim wierszu radość, ale się nie dziwię. Mnie też podarowano swojego czasu to piękne miasto. Dla niego zdecydowanie warto wstać z kanapy. Pozdrawiam. :)
    • Oderwany. Zły. Milczący.   Mówili: "On nigdy nie będzie normalny, On nigdy nie będzie pasował." A on… gubił słowa, jakby były za ciężkie dla ust. Uciekał. Chował się w trzewiach miasta, w którym cień był jedynym przyjacielem, i gdzie nikt nie pytał o imię. Chodził jak bezpański kot. Ranił nogi, a dusza krwawiła od dawna. Tworzył własną legendę, której nikt nie był w stanie mu odebrać. W domu? Pełno dzieci, samotnych jak on. W szkole? Tylko oczy. Wpatrzone. Wbijające się jak ostrza. Wymazywany ze zdjęć, jak plama, której nie da się zmyć. Łzy chował głęboko. Zobaczyłam. Poznałam. Usta — zatrzaśnięte. Oczy — dwa zimne sztylety. Serce — zbroja. Pięści — kamienie. I dziś…   po raz pierwszy otworzył dłonie.
    • Rajski ptak.   Niedziela 22 czerwca.   Pod ścianą ona.   20 może lat.   Coś pękło, może poskładać się da - mówią.   Na krześle obok książka w kolorze tęczy.   Czyjeś życie przerwane w pół drogi… romans.   Wyznacza dotykiem miejsce.   Logo zbyt duże na swetrze, jakby oderwać chciało wzrok ciekawskich od twarzy.   Liczy się ciało.   Nieśmiało pyta czy tylko ciało?   Paznokcie w kolorze tęczy… damy takich nie mają - szyderczo uśmiecha się.   Przerzuca książkę splamioną… wzrok ciekawskich…   Ucieka. Zranione szkło nie zgoi się… zostanie ślad.   Szyderczy śmiech pokoleń, że taka młoda Rajski Ptak wciąż uczy się latać…, wybija rytm   paznokciami w kolorze tęczy… wycina z papieru żurawie.   Nieba starczy dla wszystkich. Lećcie, ja zostaję. Jestem zabawką - lalką szmacianką. Lalki nie latają.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...