Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

„Nie mogę strzymać życia dłużej.-Rzekł po trzykroć:
-Izold, przyjaciółko moja!- Za czwartym razem oddał ducha.”

-Ach! jaka błogość czerń
żagla całun na moich oczach
rozpięty przysłania mi ocean
krew zachodzi mi w błękit
ach! jakże piękny ten sztylet
o szyi łabędzia o białych dłoniach

-Milcz katrupie!
w jasnej dłoni możesz spłonąć
na wieki

-Jestem rozgrzeszony z bólu!
z jasnych włosów czerwonego
wina zatrutej miłości
teraz śmierć mą ukochaną
żadnego więc piek...

-Piekła należeć winny do siebie
winy do swoich rodzicieli
Izolda wieńczy swoje piekło
ty piekła zaznać nie możesz
więc wbijam ci w serce ten głóg!

Niech wasze serca
kraczą jak wrony

Niech teraz należą
do siebie...

-Kim że ty jesteś ?
nie spytałem
ponieważ pustka tego świata
sprawiła iż pytanie wcześniej
wydało mi się zbyteczne

-Zbytecznym

31 sierpnia 2006

Opublikowano

Może to raczej jednak miało być coś jak:

Izdold miła, Tristanowi cóś zrobiła
Nie mógł chłopię strymać dłużej
Teraz ciebie już nie słucha
Trzykroć westchnął oddał ducha....

;o)

oczywiście to dopowiedź do Mariana, nie do wiersza, ten jest romantyczny i dobry, wyjście z konwencji rytmicznej w odpowiednim miejscu, też ma swoją wymowę....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zdaję sobie sprawę, że taka odmiana jest również prawidłowa,
ale tak mi się pokojarzyło ;-)

pozdrawiam

a wiersz niezły fakt i do homofobów INNE nie oznacza gorsze ...

pozdrawiam
Opublikowano

Panie Marie dziękuje za komentarz

ale muszę otwarcie przyznać że jestem wobec niego trochę bezradny, sprawia to moja niezjomość języka francuskiego i słownictwa języka stylizowanego na starodawny. nie jestem pewien też czy dobrze tę wypowiedź zrozumiałem, chyba dotyczy ona cytatu Boya który jest mottem mojego wiersza. a co do jego seksalnych orientacji mile mnie pan zaskoczył, można by wywiązać jakiś wątek na forum. myśli pan że to zrobie ;)

mile rozbawiony pozdrawiam ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...