Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Bóg nie przyszedł na mój pogrzeb
czekałem aż wszyscy odeszli
wbito krzyż drewniany
w kopczyk usypany o zmierzchu
nie przyszedł świety Józef
ani żaden anioł
czekałem jeszcze dłużej
w końcu się rozpadało
deszcz bębnił o blachę
gdzie było moje nazwisko
o blachę deszcz bębnił
...to wszystko

Opublikowano

słabe - czekałem aż ...- a gdzie miał pójść - zdaję sobię sprawę, że to pewnego rodzaju zabieg, ale czemu ma służyć?

drewniany krzyż - anachroniczne.

chyba o blaszkę - blaszkę na drewnianym krzyżu - musiało zacinać.

przesadzony wiersz, brak polskich fontów, bezpodstawne użycie znaków interpunkcyjnych - skąd pomysł, żeby wielokropek przerzucić do ostatniego wersu - jaki ma to cel?

na nie

Opublikowano

dziekuję w takim razie za trud włożony w dbanie o to, żebym się nie nudził

rozumiem, że nie przepada Pan za krytyką

proszę sobie następnym razem głowy mną nie zawracać i zamiast coś pisać, przejśc się na spacer

nie jest Pan w stanie sprowokować mnie komentarzem tak niskich lotów

pozdrawiam

Opublikowano

Szanowny panie - jak już wspominałem wcześniej, pańskie dokonania niezbyt mnie interesują, chociaż życze sukcesów jak największych. Jednak to kolejny pański utwór, ktory mnie zupelnie nie przekonuje.
I lepiej nie wyklinac krytyków, jeśli zdecydował się pan akurat tutaj umieszczac swoje, powiedzmy, wiersze. Przecież decyzja wydawania się nalezy do autora - a za niego mowi tekst. a jaki on jest, każdy widzi.
Miałem byc złośliwszy, ale jednak rezygnuje.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Oni wszyscy przyszli na twój pogrzeb, tylko tyś ich nie zauważył... albo nie chciał zauważyć...
Nie ganię tego wiersza jak moi przedmówcy, uważam, że coś w nim jest zajmującego i godnego zastanowienia.
A może ich nie zaprosiłeś...???
Pozdrawiam Piast

ps. wielokropek w tym kontekście jest na dobrym miejscu.

Opublikowano

Ale to tak fajnie powiedzieć sobie czasem: jestem taki biedny, mały żuczek, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie rozumie, nikt nie będzie żałował, kiedy umrę, nawet anioły i święci mnie opuścili, w nic już nie wierzę i będę sobie płakał... Każdy czasem tak ma. Naprawdę, to nie ironia. Podoba mi się ten wiersz. Na mnie też deszcze niedobrze wpływają. Czasami trzeba się nad sobą porozczulać, bo to przynosi pewna ulgę. (Byle nie przesadzać).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Na początku była pewność. Zawzięcie splecione z przekonaniem, że nic nie stanie na drodze. A jednak - los rozplątał moje nadzieje. Zostałam sama. Śmiech wypełnił czas, twarze wokół tańczyły w radości. I wtedy - on. Spojrzenie, co zatrzymało chwilę. Uśmiech, co zahipnotyzował. Rozmowa jak dotyk skrzydeł. Zdjęcie skradzione w ułamku sekundy. Numer zapisany w pamięci jak sekret. Potem powrót do pustego pokoju. A zaraz po nim - jego głos w telefonie. Kilka słów, ciepłych, a jednak zbyt krótkich, by nasycić pragnienie. Dni mijały. Wiadomości spadały jak krople deszczu - rzadkie, chaotyczne, czasem niezrozumiałe. Nie odpuszczałam. Słałam mu obrazy, jakby zdjęcia mogły zapełnić ciszę. On przyjmował je pozytywnie, lecz bez iskry, a ja pytałam siebie: czy widzi mnie, czy tylko moje ciało? Minął miesiąc. Cisza wciąż trwała, aż wreszcie wysłał swoje zdjęcie. Jakby uchylił drzwi do świata, którego wciąż nie znałam. Rozmowa rozkwitła. Obietnica spotkania  zakwitła w moim sercu jak wiosenny pąk. Czekałam jak ziemia na deszcz - a on odwołał. Przeprosił. Obiecał. I niespodziewanie zadzwonił. Jego głos - ciepły, kojący, lecz pełen tajemnic, których nie chciał wyznać. Rozmowa była tańcem pragnień, a nie opowieścią o nim. Nalegał na zdjęcie, jakby moje ciało było ważniejsze niż ja. I wreszcie - dzień spotkania. Poranek - napięcie. Południe - czekanie. Wieczór - radość. Zawahał się: czy warto? Czy ma to sens? A jednak przyjechał. Milczący, niepewny. Jak cień człowieka, którego chciałam poznać. Pragnienie płonęło w jego oczach, ale słowa gasły na ustach. Trzydzieści minut  uciekło jak piasek przez palce. Odwiózł mnie. Pożegnał. Zniknął. A ja wciąż wiedziałam o nim tak niewiele, jakbym nigdy go nie spotkała. Teraz dni mijają, jeden za drugim. A on milczy. Wołam -  a echo nie odpowiada. Moje pragnienie rośnie w ciężar, ściska serce coraz mocniej. A odpowiedzią jest tylko  cisza.
    • @Alicja_Wysocka …dzięki, pozdro.
    • @Andrzej P. Zajączkowski Nie znam angielskiego, więc nie potrafię ocenić wierności przekładu względem oryginału  ale jako osoba, która czuje rytm i muzykę, widzę (a właściwie słyszę!), jak trudna to musiała być praca. Tłumaczenie poezji przypomina mi układanie słów do piosenki - słowa muszą pasować do melodii, do czasu trwania nut. A tutaj każda fraza ma swój rytm i ciszę. Dla mnie to prawdziwa sztuka. Piękna robota, chwalę i dziękuję.
    • @Jacek_Suchowicz  Bóg nie chciał ich śmierci Klub 27- nie poradzili sobie z życiem
    • @Andrzej P. Zajączkowski – najlepsza metoda: powiedzieć na głos

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...