Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pochylił się aż po szept. przyduszony smutkiem
zapytał czy budziły mnie trawy
grzechot strąków światło słoneczników
nie czekał na odpowiedź. swój kij rzucił

ruszył gdzie sen podarty strzępi się koszulą
na grzbiecie. zatrzymał w locie czarną furmankę
z ukosa batem w deszcz strzelił
cisnął źrenicą. rozplusła się nade mną kałuża

wykochany wieczór kruczą wstęgą w twarz zdzielił
przez rzęsy napływały noce w żywicznym tempie
kapały nawisłe godziny. przyszły poranki
pozabijałam drzwi i okiennice od chałupy do chałupy

w gryzącym dymie kartoflisk przez chylące się progi
mimo ulew ciskanych kamieni podszytej wiatrem
koszuli mimo szarych twarzy pod strzechami
wędrowałam za wozami w iskrach słomek

plątały się włosy z wróblami co o zagonach śpiewały
strącona z nóg wsparłam się na granicznym słupie
na głowę ptaki zrzuciły kapelusz w kieszeniach kapoty
uwiły gniazda. w oku pszennego morza

dni podeszły czerwienią
a brzozowy kołek zaczęłam ściskać jak własnego męża

Opublikowano

Ewo, będę czytał do weekendu, ale przeczytam i dam głos, poooozzzzzzzzzzdddddddddrrrrrrrrrraaaaaaaaaawwwwwwwwwwwiiiiiiiiiiiiiaaaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm. SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSttttttttttttttttttttttttttteeeeeeeeeeeeeeeeeeeffffffffffffffffffffffffffffaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaannnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)) tak... zrozumiałam żaluzję; od dziś tylko miniaturki:)
i niech ktoś mi powie, że faceci nie są krótkodystansowcami;)
zawsze miło widzieć cię Stefanie pod wierszem:)
pozdrawiam serdecznie
ewa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i do tego bierna postawa:) typowy chłop;) byleby nie zmęczyć się:))))
dzięki Adamie za wgląd
pozdrawiam serdecznie
ewa
Zbyt wiele dzieje się aby był nudny.
Pozdrawiam:)

podoba się długi jeśli nie męczy Zbyt wiele dzieje się aby był nudny
;)
Opublikowano

pochylił się aż po szept przyduszony smutkiem
zapytał czy budziły mnie trawy
grzechot strąków światło słoneczników
nie czekał na odpowiedź swój kij ODrzucił ----może te spółgłoski lekko rozdzielic?

ruszył gdzie sen podarty strzępi sie koszulą
na grzbiecie zatrzymał w locie czarną furmankę
z ukosa batem strzelił w deszcz
cisnął źrenicą rozplusła się nade mną kałuża--------zdjąłbym "ostatni raz"

wykochany wieczór kruczą wstęgą zdzielił w twarz
przez rzęsy napływały noce w żywicznym tempie
kapały nawisłe godziny przyszły poranki
pozabijałam drzwi i okiennice od chałupy do chałupy

w gryzącym dymie kartoflisk przez progi chylące się
mimo ulew ciskanych kamieni podszytej wiatrem
koszuli mimo szarych twarzy pod strzechami
wędrowałam za wozami w iskrach słomek

plątały się włosy z wróblami co o zagonach śpiewały
strącona z nóg wsparłam się na granicznym słupie
na głowę ptaki zrzuciły kapelusz w kieszeniach kapoty
uwiły gniazda w oku pszennego morza

dni podeszły czerwienią
a brzozowy kołek zaczęłam ściskać jak własnego męża

Z podszeptami pozdrawiam. Wydaje się jakbym go skrócił ? A on cały.

Opublikowano

kupuję:) duż pracy to kosztowało, dziękuję:) obrazy teraz mogą wybrzmieć i jakby krótszy się zrobił:)
odrzucenia - nie kupuję, całą resztę owszem:
jeszcze niech pan da znać, czy się podobało:)

dziękuję:)
i zmieniam:)))
pozdrawiam
ewa

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)) tak... zrozumiałam żaluzję; od dziś tylko miniaturki:)
i niech ktoś mi powie, że faceci nie są krótkodystansowcami;)
zawsze miło widzieć cię Stefanie pod wierszem:)
pozdrawiam serdecznie
ewa
No nie! Przeczytałem raz jeszcze. Poczułem się w taborze cygańskim, pozaczasowym. Całuję.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)) tak... zrozumiałam żaluzję; od dziś tylko miniaturki:)
i niech ktoś mi powie, że faceci nie są krótkodystansowcami;)
zawsze miło widzieć cię Stefanie pod wierszem:)
pozdrawiam serdecznie
ewa
No nie! Przeczytałem raz jeszcze. Poczułem się w taborze cygańskim, pozaczasowym. Całuję.


:))) ja jako cyganeczka? hmm, ok:) pasi:) daj no rączkę piękny panie, powróżę:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Guzik718 to i kotki są przydatne
    • @Maciek.J " mówili  jaskółki, że niedobre są spółki"   To bez aluzji( mojej) do partii o której mowa, tylko o życiu.
    • @Migrena  najpierw przytoczę wiersz Miłosza "Miłość" a potem powiem dlaczego:   Miłość to znaczy popatrzeć na siebie, Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy, Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu. A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie, Ze zmartwień różnych swoje serce leczy, Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu. Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć, żeby stanęły w wypełnienia łunie. To nic, że czasem nie wie, czemu służyć: Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.     Bo taka miłość zwykłych niezwykłych ludzi, to patrzenie nie tylko na siebie, ale dbanie nie tylko o swój dobrostan. Czasem trzeba popatrzeć, na kogoś z boku, i wtedy się rozumie, że to jest to, i jak" nikt ich nie rozumie- to dobrze". Bo wtedy jest wszystko, namiętność i chocholi taniec serc.   Wiersz aż iskrzy!
    • @aniat. "Tu brzoza w sukni białej z burzą złota we włosach, czeka na mnie przy drodze, mocząc stopy we wrzosach."   Doczekała się ? Piękny obraz.  
    • "Nie żyjesz,           dopóki nie spłoniesz.           A miłość to jedyny                                              płomień,            który nigdy nie gaśnie".   Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli wiatr i smak spalonej drogi, a między nogami - lato, które jęczało jak silnik na czerwonym. Ich cienie ścigały się po asfalcie jak wilki Apollina - głodne światła i krwi. Lizał jej serce jak rosę z łez nocy, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl, aż krzyk nocy pękał na pół. Ich krew śpiewała w ciemności, jakby sama chciała się narodzić. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości - tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek - oddechy. Zamiast celu — język świata. Plaża nie miała granic - oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie wilki - syci miłością, głodni jutra. Noc drżała nad nimi jak skrzydło anioła, który zapomniał, po co spadł. Aż we śnie cień losu przeciął ich jak błysk noża - i przez mgnienie zniknęli: bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” - z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich nie rozumiał - i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała - piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce miłości, które nigdy nie gaśnie.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...