Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

V Żeczpospolita


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Beńdziemy znani w Ełropie,
Gdysz z tak zdobytom matórom
Nikt w dópe nam jusz nie wkopie,
Bo fszystkich zmieciem kóltórom.

Jusz nie podskoczy nam Niemiec,
Czy Francus, lób inna nacja,
Bo karzdy wje códzoziemiec,
Rze tótaj jest demokracja.

Stont lekasz w kamasze wbity
Wyjechał, bo nie był leszcz
Tu rzond szczodry i wciąż syty
Pomodli się za nas o deszcz.

Tó fszyscy rzyjom szczęśliwie
Reńciści i emeryci,
Bo paczki im ślom wstydliwie
Ich dzieci... z zagranicy.

Opublikowano

Życie przedziwne wolty nam kręci,
jeszcze powrócą ynteligenci.
I byczo będzie jak cna wieść niesie,
półmagisterkom w WueSeNeSie.
Tam wykładowcy i zwykłe trutnie
chwytali wiedzę w lot, absolutnie.



WSNS- (w zamieżhłyh czasah) wyższa szkoła przy KC PZPR

Opublikowano

Chyba nie sądzisz Vanity fare
Iż tęsknię za tym, by przejął ster
Komunistyczny PZPR?
Prawda jest taka,
Że niesmak czuję
I śmieszy to,
Co obserwuję.
Więc powiem tylko:
- I don't care...
(Of it.)

Opublikowano

Totalny respekt i pełna zgoda,
ale niech żyje myśli swoboda
i niechże wolno mi dobry Boże
odnaleść źródła (i ich podłoże),
patologicznych zniszczeń w oświacie.
Jest parę wątków, tak Panie bracie.
Jednym z ważniejszych, to fakt nie nowy,
że ryba zwykła psuć się od głowy.


http://galba.blox.pl/2006/07/Jakies-wnioski.html

Opublikowano

ryba psuje sie od głowy
to argument nader rzeczowy
za to barany twardogłowe
cierpią często na zapalenie - racicowe!

i ogromna tu rola weterynarza
co tępiąc bakterie sam ich nie pomnaża
taką też widzę funkcję poety
hayq- inaczej ją czuje- niestety!

Opublikowano

Co myślę, to myślę,
co czuję, to czuję
lecz praw żadnych
sobie nie uzurpuję,
by nie znając kogoś,
wspiąwszy się na podest
z baranem go równać...
miła Kingo Modest.
I przez wzgląd, żeś kobietą
więcej nic nie powiem,
życząc byś swą "funkcję" (wow!)
pełniła ze zdrowiem.

Opublikowano

żeś mnie źle zrozumiał lub odczytał pochopnie
wracam więc skruszona -czuję sie okropnie
boś tu komu chciał przypiec mocno a żywemu
a skręciłeś pregież do karku wszystkiemu

gdyś tak pisał z zamysłem
że kulturą błyśniem
rzekłeś MY- więc i o sobie i mnie

że bolało nie lada -to zmysiło gadać
nie lezę na podest
ale czyszczę ratki
bom ja kinga modest
córka mojej matki

i ja czasem lubię gwarą se zagadać
ale pisać poecie bez byków wypada
i nie tyś jest baran czy byk czy pospólstwo
co lubi beczenie -muczenie -gadulstwo
ale jako satyryk (li stańczyk, li weteryniarz)
tylko jako czysty z brudu się nabijaj

Opublikowano

Malując na płótnie, używam rzeczy szpetnych,
by uzyskać fakturę, a z niej – światłocienie.
Czasem jest to cegła - materiał wręcz tandetny,
ale jakże przepiękne po niej jest wrażenie.

Wiersz czasem zawiera podtekst, lecz strukturę
Trzeba tak wyłożyć, by brzmiał zrozumiale.
Tworząc karkołomną i dziwną figurę,
Nie tłumacz jej potem, pouczając stale.

Masz rację - w TEJ... materii inne mamy „czucie”,
Więc pozwól, że nie zmienię swych środków wyrazu.
A z „bykami”, czy bez nich, „co wypada poecie” (?)...
Niech każdy sam poszuka własnych drogowskazów.

Być może bezwiednie trafiła mnie Twa kosa
Tym bardziej, wybacz muszę... coś zrobić z tym fantem
Bo warto jest nieraz przytrzeć troszkę nosa,
By się czasem guru... poczuł ignorantem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...