Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Z półprzymkniętymi oczyma


Rekomendowane odpowiedzi

Wieczorem stawał pod drzewem i patrzył. Oczy miał przymknięte i świat pozostawał bez nieba i ziemi. Ciemność zakrywała horyzont, a wszystko, co widział, było płaskie. Długi pas ukazywał jasne "gdzieniegdzie" plamy, w których szczegóły raziły dokładnością i powodowały, że obraz stawał się jeszcze bardziej płaski. Na granicy światła i cienia, "dobra i zła", wszystko ulegało uwypukleniu i zaokrągleniu. Nieruchome i wieczne, umieszczone poza światem, leżały rzeczy. Jego umysł nazywał je, każdemu z nich przyporządkowywał kilka liter i kilka uczuć, czasami jakieś chwile dawno skończonego, żywego życia.

Dzień nie przynosił zmiany. Jedynie szyba przysłaniała zalany mnóstwem bieli i jasności świat. Widać było tylko kontury. Przymykał oczy. Teraz musiał, nie był zdolny oprzeć się wdzierającemu pod powieki światłu. Dobru? Tam w dole, tam obok, chodzili ludzie. Oczy mieli otwarte i rozmawiali. Umysły ich pracowały. Analizowały, Przy okazji myślenia o sobie, myśleli o innych. A na parapecie usiadł ptak, którego mózg był nieporównywalnie mniejszy od połowy mózgu każdego ze stworzeń wędrujących deptakami w słoneczny dzień. Ptak żył, śpiewał i spacerował na krawędzi wielometrowej przepaści.

Żył tak, wiecznie, stojąc wieczorami pod drzewem, a w dzień wyglądając oknem, choć jego życie skończyło się dawno temu. Staruszek, z półprzymkniętymi oczyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...