Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

po nitce do mnie się boisz
wolisz być cieniem pod okiem
do szyfru brakuje jednej cyferki
całe starania więc wyszły

bokiem lubię odwracać do kłębka
nitka się ciągnie znów dalej
ty wciąż zajmujesz to miejsce
nie było chęci a zmiany

polubi człowiek młody
może pomyśleć co by tu jeszcze
jestem leniwa - nic nie poradzę
przez upalenie - nic mi się nie chce

Opublikowano

ostatnia zwrotka jest jak lekki podmuch ożywczego wiatru, zwiewna i rymna- jak lubię, cieżko jest peelce gdy nitka z kłębka się snuje a jej nic się nie chce, nie lubi zmian, które- zd. peelki lubią tylko ludzie młodzi.ale to wszystko przez upał i tym tłumaczy lenistwo,
fajnie!
pozdrawiam Ewo.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"upalenie" czy "wypalenie"; ?

dzie wuszka mnie zaciekawia...bo z czym? :))) J.S
Upalenie, bo upał by mógł już sobie pójść.
Upał tak upala a niewypał - wypala; to takie moje
przemyślenia. Pozdrawiam i dzieki za wgląd:))) EK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stasiu,a Ty gdzie sie skryłaś przed upałem?Dobrze myślisz - lenisko okropne
ze mnie,kiedyś też było ciepło a nie było tak leniwie.Buziolki wielkie:))) EK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja również nie wspomnę;)
najbardziej podobają się dwa pierwsze i ostatnie wersy
pozdrawiam/olcysko
Olesiu dobrze,że coś...Pozdrówka :))) EK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie Ewuś nie zamierzone, ino mi się
ogonek często nie kseruje - już idę dorobić.
Dzięki,że przyszłaś choć na chwilkę :)) Pozdrawiam ciepło:))) EK

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...