Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dlaczego ONZ jest taka bezradna .


Rekomendowane odpowiedzi

To proste ,skoro jest gorąco twoja siostra
zażywa zimnej kąpieli by się ochłodzic.
Ale na moje pytanie spróbuj odpowiedziec,
lecz pierw weż kąpiel ponieważ mam odczucie
że mnie nie zrozumiałeś ale wybaczam ci to bo
wiem że nie wszyscy wytrzymują takie upały.

Pozdrawiam Waldemar

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ludzkość już na zawsze jest skazana na jej niemoc?

Sądzę, że żadna organizacja skupiająca tyle państw o tak różnym
podejściu do zasadniczych spraw nigdy nie będzie zdolna do żadnych
bardziej zdecydowanych działań, a działań szybkich - chyba w ogóle.
Z drugiej strony "ludzkość" nie wypracowała póki co innego modelu
"wspólnego działania". Być może ONZ da się teoretycznie usprawnić
i uczynić organizacją choć odrobinę bardziej "adekwatną" do sytuacji
panującej na naszym burzliwym globie, ale w praktyce wszystko
spełza na niczym w zdeżeniu z chciwością, obłudą, głupotą, tchórzostwem
itp. tradycyjnymi czynnikami. Podczas gdy niemal każda misja "Błękitnych
Hełmów" niesie ze sobą fiasko, kompromitację lub w najlepszym przypadku
zgniłą, nie zmieniającą niczego stagnację - role rozjemcy starają się
przejmować lokalne (np. Australia) czy globalne (wyłącznie USA) potęgi
militarne. Chcąc nie chcąc - wobec kompletnego jak się wydaje paraliżu ONZ -
świat musi się pogodzić z takim obrotem spraw. Podobnie teraz na B. Wschodzie
(jak zresztą od wielu lat) rola głównego negocjatora spada na USA.
Moim zdaniem, dopóki ONZ nie zostanie rozwiązana lub nie zreformuje
się, będziemy świadkami dalszego przejmowania jej statutowych zadań
przez państwa dominujące w danym regionie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ONZ -Srebrenica, pamiętamy....

NIech lepiej dzieciaczki z ONZ nie ładują się w ten konflikt, bo tylko naknocą...

Dlaczego tak jest? Bo pewnych spraw nie da się rozwiązac pięknymi ideami, tylko własnym poświęceniem, a do tego nie ma chętnych, a ci co byli chętni to już sie poświęcili....

Ten konflikt musi być rozwiązany siłami społeczności arabskiej i żydowskiej i niestety oddać swoją daninę krwi, inne próby tylko go przeciągną w czasie i nie zmniejszą ofiar....

Niestety takie jest życie i logika faktów.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę świat nie potrzebuje ONZ. To organizacja anachroniczna i nigdy tak naprawdę nie spełniająca swojej funkcji. Podczas zimnej wojny była areną zmagań dwóch bloków, w tej chwili jest areną zmagań USA z krajami, które nie mogą się pogodzić z utratą pozycji mocarstwowej i z dominacją jednego supermocarstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafnie postawione pytanie. Niestety czasem tak rzeczywiście jest, że ONZ nawiązuje do swojej wielkiej poprzedniczki Ligi Narodów, której nieudolność w jakimś stopniu doprowadziła do II wojny światowej idąc na coraz to większe ustępstwa i przymykając oczy na łamanie traktatu wersalskiego. Mimo pewnych porównań nie stawiał bym jednak znaku równości. ONZ ma jednak na koncie nie tylko same porażki, tak więc przykro mi Bartoszu, choć masz wiele racji w tym co piszesz, w tym zgodzić się z tobą nie mogę, ciężko mówić o spektakularnych sukcesach organizacji, której głównym celem jest zapewnianie bezpieczeństwa. Nie wiadomo jak wyglądała by sytuacja w miejscach gdzie jest teraz ONZ gdyby go tam nie było. Jaro Sław wspomniał o Srebrenicy, tak wielka to porażka sił pokojowych, ale musimy być sprawiedliwi to były takie a nie inne lata tam ONZ miała związane ręce, wielki wpływ na te wydarzenia miała Rosja to ciągle była ich strefa wpływów, przecież tajemnicą poliszynela jest ilu wysokich rosyjskich oficerów zasiadało w sztabie głównym serbskiej armii, a skąd Serbowie brali broń? Przykro mi to pisać i robię to z wielkim bólem, ale powiedzmy prawdę to dzięki tragedii w Srebrenicy podniosło się larum opinii publicznej na całym świecie i dzięki temu Rosjanie musieli wycofać swoje poparcie i w tedy już nie ONZ ale NATO pozwolono zrobić tam porządek, wcześniej mogło by się to zakończyć konfliktem na który świat nie mógł sobie pozwolić. ONZ jaka jest taka jest, nie jest to organizacja idealna i należy dążyć do jej zreformowania, nie ulega jednak faktom, że taki nawet niedoskonały strażnik musi być, niestety Amerykanie wszystkiego nie załatwią sami. Bliski wschód o tym pisano już prace magisterskie, doktoranckie itd. niestety to jest tak skomplikowana sprawa, której i najmądrzejsze głowy nie rozwiążą. Fakty są takie nikt i nic w tym rejonie świata nie jest wstanie wygrać z potęgą Izraela, a już na pewno nie jest w stanie zmazać go z mapy co przecież Hezbollah zawsze stawiało sobie za najwyższy cel. W normalnych warunkach strona, która nie może osiągnąć już swego celu jest przegrana, nie zawsze pokonana, ale powinna rozpocząć rokowania pokojowe. Niestety na bliskim wschodzie sytuacja jest diametralnie inna, Hezbollah nigdy nie przyzna się do porażki a według ich ideologii trzeba walczyć do ostatniego żołnierza, do ostatniej kropli krwi. Ten ich fanatyzm w połączeniu co by tu nie mówić z Izraelską porywczością dale mieszankę piorunującą, dlatego tam nigdy chyba nie będzie pokoju a najgorsze jest to, że po obu stronach obecnego konfliktu giną niewinni ludzie, których jednym przestępstwem jest to, że tam żyją. Wracając teraz do tej bezsilności ONZ moim zdaniem jedną z recept mogło by być zniesienie prawa weta, niestety często bywa tak, że interwencja nie następuje gdyż jedno z państw posiadających to właśnie prawo uniemożliwia ją dlatego o wiele bardziej skuteczne są wojska NATO, które z kolei maja mniejszą legitymację do działania niż organizacja. Kończąc powiem tak ONZ jest jak demokracja, jest wadliwa, nieudolna, skorumpowana i pewnie jeszcze wiele... ale nic lepszego jeszcze nie wymyślono.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fagocie - przyznaję, że nie jestem ekspertem, ba! nawet nie interesuję
się aż tak wnikliwie sprawami światowej polityki i masz rację, że nie powinienem
był być może wydawać tak kategorycznej opinii na temat skuteczności misji
pokojowych ONZ. Najprościej będzie, jeśli wymienisz mi jakąś akcję stabilizacyjną
przeprowadzaną przez Błękitne Hełmy, a zakończoną sukcesem (tzn. dajmy
na to zapewnieniem ludności cywilnej autentycznego bezpieczeństwa). Srebrenica
leży w Europie, dlatego ta tragedia mogła wywołać małe trzęsienie ziemi.
Jednak w Afryce ONZ wyczynia podobno rzeczy straszne, choćby tylko przez
oddawanie niektórych rejonów objętych konfliktami pod auspicja Ligi Afrykańskiej,
co w praktyce równa się sprowadzeniu tam kolejnej bandy złodziei i morderców.

Oczywiście (i na szczęście) ONZ to także spora liczba pomniejszych organizacji
i programów, które radzą sobie nienajgorzej (choćby UNICEF). Podsumowując:
zgadzam się, że póki co nie wymyślono nic lepszego i warto ONZ zreformować,
ale kto to ma zrobić i jak - to wielka zagadka. Nie jestem optymistą w tej sprawie.

Co do "kwestii izraelskiej" to być może rzeczywiście polityczny byt tego państwa
jest na chwilę obecną niezagrożony, ale możliwość wybuchu konfliktu na dużą skalę
wciąż nad nim wisi - śmiem twierdzić, że w razie rozpoczęcia regularnej wojny,
Izrael nie zdołałby uchronić się przed ciężkimi stratami wśród ludności cywilnej.
Zresztą skutki czegoś takiego byłyby zupełnie nieobliczalne - myślę, że niestety
obawy na temat kolejnej wojny światowej byłyby uzasadnione.

Ale tak na koniec muszę się przyznać (jakkolwiek zabrzmi to cynicznie i okrutnie),
że czasem mam wrażenie, że Arabom przydałoby się takie krwawe katarsis. Oni zdaje się
mimo wszystko nie poznali jeszcze takiej traumy, jaką przeżyła Europa 1939-45.
Może to by im dało do myślenia, od razu poziom nienawiści i fanatyzmu by spadł...
Nie wiem - czasem tak sobie myślę. Pzdr!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze jeśli chodzi o misje zakończone sukcesem to też i takich kilka się znajdzie. Największą misją pokojową jaką przeprowadziła ONZ były to działania w latach 1992/1993 w Kambodży i zakończyły się pełną demokratyzacją kraju a co za tym idzie i poziom bezpieczeństwa przeciętnego obywatela został podniesiony. Sięgając dużo głębiej w historie to w latach 1950/1953 (jeśli dobrze pamiętam) udało się utrzymać podział Korei a co za tym idzie zahamowano ekspansje komunizmu. Na początku lat dziewięćdziesiątych w zatoce perskiej to właśnie siły ONZ brały udział w tej operacji a w lutym 1991 roku wyzwoliły Kuwejt. Nie zapominajmy o wspominanym bliskim wschodzie, parę rezolucji Rady Bezpieczeństwa nie zostało wykonane do dziś ale często też ONZ wymuszała zaprzestanie walk w czasie konfliktów zbrojnych na tym terenie. Jeśli chodzi o Afrykę, to prawda, że sytuacja tam jest ciężka ale pamiętajmy o tym iż ONZ utrzymuje się ze składek członkowskich, a większość państw niestety nie jest zainteresowana pomocą temu regionowi (nad czyn osobiście boleje) dlatego oddaje się tam prowadzenie misji lokalnej organizacji. Choć i nawet tam w Afryce ONZ nie odnosiła tylko porażek, w latach sześćdziesiątych interwencja w ówczesnym Kongu (obecnie Zair) doprowadziła do utrzymania niepodległości przez ten kraj, co prawda przemiany polityczne nastąpiły tam jakie nastąpiły, jednak wtedy zapobiegnięto być może eksterminacji ludności tego kraju.
Podobnie jak ty nie jestem wielkim optymistą jeśli chodzi o reformę ONZ, ale uważam, że najgorsze w tym wypadku co można zrobić to ją rozwiązać, no chyba, że stworzono by coś lepszego w co już zupełnie nie wierze.
Wracając na bliski wschód na pewno rozpoczęcie operacji lądowej przez Izrael na pewno poniesie za sobą konsekwencja do wojny prawdopodobnie włączy się Syria, nie wiadomo jak zareaguje Egipt, do tego jeszcze Hamas pewnie będzie chciał coś „ugrać” na tej wojnie. Jednak czysto militarnie, żadna z tych sił nawet w połączeniu z wszystkimi pozostałymi nie oprze się potędze militarnej Izraela, to jest zawansowana technologia, dobrze wyszkolona armia, i duże możliwości mobilizacji, pamiętajmy, że tam zarówno kobiety jak i mężczyźni podlegają bardzo długiej obowiązkowej służbie wojskowej (kobiety 2 a mężczyźni 3 lata, jeśli dobrze pamiętam), dużym zagrożeniem będą na pewno ataki terrorystyczne, ale w czasie konfliktu zostaną radykalnie zaostrzone i tak już wysokie środki ostrożności, pozostają rakiety ale na to też są sposoby, poza tym kiedyś się one Hezbollahowi skończą a rakieta nie pistolet czy granat nie tak łatwo ją przemycić w środek konfliktu. To wszystko powoduje, że Izrael czuje się niezagrożony i tu jest wielka rola ONZ a także opinii światowej aby nieco temperować działania Izraela. Wojna to niestety polityka dla tych panów na górze ich ta cała sprawa, jakich by rozmiarów nie przybrała, nie dosięgnie oni maja swoje schrony zarówno jedna jak i druga strona, przesuwają oddziały na mapie, wydają rozkazy jakby grali w szachy i większość z nich nie zdaje sobie sprawy a może po prostu nie chce sobie zdawać sprawy, że przez ich decyzje czyjś syn, mąż czy ojciec już nigdy nie wróci do domu z tej wojny. W tym brudnym konflikcie jedni i drudzy maja brud za paznokciami a wystarczyło by tylko trochę dobrej woli. Mamy tu niestety sytuacje patową fanatycy to ludzie, którym ciężko przemówić do rozsądku bo są to ludzie mało rozsądni, w dodatku kierowani przez często wyrachowanych przywódców, a z drugiej strony kraj, który (paradoksalnie) notorycznie powiększa liczebność tych wrogów. Przecież jeśli się przeprowadza operacje zabicia jakiegoś terrorysty i przy okazji zabija się 30 cywili to trzeba to nazwać po prostu głupotą. Patrząc na to czysto pragmatycznie, jeśli człowiekowi jakiś kraj zabija w takich „udanych operacjach” całą rodzinę to nie trudno przewidzieć, szczególnie biorąc po uwagę mentalność tych ludzi, że człowiek taki obwiesi się ładunkami i rozerwie na jakimś przystanku lub centrum handlowym. No cóż ale jak już napisałem dla tych, którzy wydają rozkazy, zarówno z jednej jak i drugiej strony życie ludzkie nie przedstawia wartości.
Mimo wszystko uspokajał bym przed popadaniem w panikę bliski wschód już nie raz płoną i nie raz pewnie będzie i nie przychylał bym się do zdania, że może doprowadzić to do konfliktu na skalę globalną, choć teoretycznie jest taka możliwość, ale wielu krajom nie na rękę była by taka wojna, przecież państwa, które stanęły by po różnych stronach robią ze sobą interesy a ich zerwanie po prostu by się im nie opłacało.
Mówisz o katharsis, może i masz trochę w tym racji ale Ci ludzie też wycierpieli nie mało w swojej historii, a fanatyzm po czymś takim raczej w ich kulturze się wzmacnia niż osłabia. Niestety nie tylko tam ale w ogóle ludzie nie rozumieją prostej zasady, że przemoc zawsze rodzi przemoc a nienawiść, nienawiść nie trzeba daleko szukać wystarczy popatrzeć na nasz kraj, kraj, który był świadkiem największego w dziejach człowieka ludobójstwa, gdzie „fabryki śmierci” potrafiły zabijać dziennie nawet do 40 może 50 tysięcy ludzi i niech mi ktoś powie jak w takim kraju mogą (w sumie legalnie) istnieć organizacje neonazistowskie, antysemickie? Niech ktoś to mi wytłumaczy bo mój umysł tego po prostu nie ogarnia o wiele bardziej niż konfliktu na bliskim wschodzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lata 50', 60' - inne ONZ, inny świat przede wszystkim. Dobrze, że przypomniałeś
tą Kambodżę, mi wyleciało z głowy, a faktycznie jak się wydaje coś tam pchnęli
do przodu.

Co do B. Wschodu, to powtarzam - w razie wybuchu regularnej wojny, Izrael
na pewno poniósłby znacznie większe straty - militarnie rzeczywiście górują
nad wszystkimi sąsiadami, co już nie raz udowodnili, ale przypominam, że taka
np. Syria ma więcej i to znacznie lepszych rakiet niż Hezbollah... No, ale masz
całkowitą rację, że nikomu nie była by na rękę taka wojna - stanem idealnym
jest to, co widzimy obecnie; wszyscy na tym robią potężne pieniądze, tam terroryzm
to przede wszystkim świetny biznes, a takie konflikty jak ten zapewniają koniunkturę
na następne długie lata.

Co do naszego pięknego kraju, to faktycznie i ja nie raz zadaję sobie to pytanie:
skąd u nas ten antysemityzm bez Żydów, czy rasizm bez emigrantów... To musi być
jakaś post-endekowsko-komunistyczno-ciemnogrodzka mieszanka starych, dziedzicznych
uprzedzeń, nawyków i głupoty. Ale i tak mam wrażenie, że obecnie sytuacja jest lepsza
niż choćby w latach 90' - a gdyby w polityce nie byli obecni określeni ludzie, to byłoby
to w ogóle zjawisko marginalne. Tak mi się wydaje. Pzdr!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...