Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wiem że byłeś ostatnio zbyt zajęty
a przerwy między nocami zbyt krótkie
nie martw się jakoś to przeżyję
choć wolałabym nie

wiesz gdy zaciska się czarna linijka na gardle
jedna za drugą jak druty telegraficzne
oczy nagle zaczynają łzawić to pewnie alergia
i wszystko robi się szare jak kocia sierść
nastroszone nagłym lękiem że to już koniec

wiem że to głupie i melodramatyczne
doprawiam to ostrym skrzypieniem śniegu
bo zbiera mi się na mdłości ze strachu
więc skrzypię sobie tam i z powrotem
i zostawiam ślady swojej "egzystencji"

wiesz to pewnie od tego zimna
wszystko kurczy się i maleje
dystans do ciebie również i cierpliwość
więc zmniejszam rozdzielczość i rosną oczekiwania
wraz ze śladami ptasich stóp na ekranie


[sub]Tekst był edytowany przez joaxii dnia 12-01-2004 14:08.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez joaxii dnia 12-01-2004 14:09.[/sub]

Opublikowano

Intymny i bolesny to przekaz, tak osobisty, że nie chce się z buciorami wchodzić między.

Jest jednak na tyle "cielesny" ten tekst, że sam się wprasza i szarpie i działa.

Mam jedno male zastrzeżenie:

"i zostawiam ślady swojej egzystencji "

Przepisałabym to inaczej. Zwłaszcza, że to najpiękniejsza zwrotka wiersza moim zdaniem.
pozdrawiam - Mirka

Opublikowano

Może być. Forma trochę toporna, ale to chyba był zabieg celowy, bo dobrze pasuje do treści. Nie rozumiem tylko dwóch wersów

"więc zwiększam rozdzielczość i rosną oczekiwania
wraz ze śladami ptasich stóp na ekranie"

pozdrawiam
Łukasz

Opublikowano

wiersz jest w porządku, chociaż ta "egzystencja" zgrzytnęła, jako coś zbyt abstrakcyjnego. no i (hehe) doczepię się do zaimków:

"nastroszone nagłym lękiem że to już koniec

wiem że to głupie i melodramatyczne
doprawiam to ostrym skrzypieniem śniegu
bo zbiera się na mdłości od tego strachu"

to/to/to/tego -- warto by zrezygnować z niektórych

Opublikowano

No dobra - gwoli wyjaśnienia - ponieważ nikt nie wychwycił sarkazmu i ironii w nieszczęsnej "egzystencji" - wzięłam ją w cudzysłów.
Jeżeli chodzi o formę - chciałam przypomnieć, że pisałam już podobne wiersze strasznie dawno temu - dowód: Sprawozdanie z nocnego odpoczynku np.
Mireczko - od Ciebie przyjmę każdą krytykę. Dzięki za dobre słowo :)
Jeżeli chodzi o zaimki - próbowałam z nich zrezygnować, ale tracę wtedy bezpośredniość przekazu. W końcu to ma być monolog pisany pod wpływem emocji, stąd jest dość chaotyczny. Ale moze tylko szukam sobie usprawiedliwień z powodu niedostatecznych umiejętności :)
Pozdrawiam, j.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wyrzucił orła. Wyrzucił reszkę. Zdarzenia są sprzężone?  
    • @MIROSŁAW C. tak, spinają @Robert Witold Gorzkowski  Dziękuję. Robert bardzo mi miło, nie wiem czy zasługuję. Ale jeśli- to zaszczyt dla mnie
    • @Annna2 jesteś tą poetką na portalu, która każdym utworem mnie zachwyca i sprawia błogi uśmiech na mojej twarzy. Przy twoich tekstach odpoczywam i wprowadzają mnie pozytywnie w nowy dzień. 
    • @Gosława Gosławo. Tym wierszem Jakbyś otworzyła drzwi w ścianie pamięci -- tam, gdzie żywica pachnie stratą, a cień ma ludzkie imię. Wiersz czuły jak palce po brodzie, a jednak ostry jak jeżynowy cień. Porusza – bo boli miękko.
    • Dla Krzysia -- przyjaciela, brata krwi. Szliśmy razem przez łąki, bieszczadzkich pustkowi, przez trawy do pasa. Sierpniowe słońce paliło nam karki, a my śmialiśmy się jak dzieci, które zapomniały, co to czas. Krzysztof zerwał dmuchawca. Zdmuchnął go jednym tchem. -- To moje myśli. Teraz latają. Był filozofem. Skończył Uniwersytet Jagielloński z nagrodami.. Czytał Hegla i Nietzschego jak inni czytają poranną gazetę. Myślenie miał w oczach. Szukał sensu wszędzie. Świat czytał jak książkę -- bez tłumaca, bez przypisów. Był moim bratem krwi. Kochaliśmy się jak bracia -- jeden dla drugiego zrobiłby wszystko. A potem przyszło to, co przyszło. Szpital psychiatryczny. Białe ściany, białe piguły, biali ludzie bez twarzy. Dom bez klamek. Korytarze długie jak modlitwy bez odpowiedzi. -- Bóg to schizofrenik z demencją, a rzeczywistość to Jego wyobraźnia -- powiedział Krzysztof. Już wtedy wiedziałem, że w tym zdaniu jest więcej prawdy niż w całym psychiatryku. Spał w świetle jarzeniówek, w oddechu innych -- ciężkim jak metal. Zajmowali się nim ludzie, którym przepisy zastąpiły serce. Bez oczu. Bez imion. Cierpiał nie jak chory, ale jak więzień idei. Jak żywy wyrzut sumienia. Widzieliśmy się coraz rzadziej. Odwiedzałem go. Witał mnie radością w oczach. A ja, wychodząc, płakałem jak dziecko. Raz przyszedł nago na moje osiedle. Do mojego domu. Późną  śnieżną jesienią.  Na boso. -- Nie jestem chory. Ja jestem wolny. Potem znów zniknął. Gdy go znaleźli, leżał w altance jak pies, który zdechł przy drodze. Zwinęli go jak brudny dywan. Widzieliśmy się ostatni raz w prosektorium. Wsunęli mu kartkę na sznurku  do ręki: „Zgon naturalny.” Cokolwiek to znaczy. Nic nie jest naturalne w umieraniu z mózgiem przeżartym chemikaliami i duszą, która biegła do mnie nago po zaśnieżonym osiedlu. Wyszeptał wtedy martwymi oczami: -- Wiesz… te myśli w dmuchawcu?  One wróciły. -- Ale nie moje. A ja, wychodząc, nie mogłem powstrzymać łez. Bo widziałem go, ale nie mogłem odzyskać tego, co w nim kochałem -- błysku w oku, ostrości i przenikliwości umysłu. Zostawiałem tam resztki mojego przyjaciela. Brata krwi.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...