Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na koncert w filharmonii wybrał sie całkiem obojętny. Muzykę poważną najchętniej słuchał w domu, na kilkunastoletnim zestawie hi-fi, rodzimej produkcji. Poszedł do świątyni muzyki, by zapomnieć, lub aby zatrzeć w natłoku uporządkowanych dźwięków i wytwornych strojów przykre rozmowy i zdarzenia oraz by zgubić w kunsztownych wnętrzach wyniosłego gmachu, wzorowanego na klasycznych budowlach, próżność codzienności. Na koncert zaprosił dobrą znajomą, poznaną na internetowym czacie. Miała na imię Anna i bardzo polubił to imię. Nie przeszkadzało mu, że jest bardzo popularne. Czuł się wyróżniony jej obecnością, choć nie był pewny niczego. Po prostu spotkali się przed filharmonią i dumnie przekroczyli jej progi, zapraszani przez uprzejme bileterki.
To było wydarzenie. Kto dzisiaj chodzi na koncerty ten wie, że magia muzyki rośnie w dużych wnętrzach, przy spełnionym warunku dobrej akustyki. A w tym budynku odpowiadał za nią mistrz Kleiber i założyciel orkiestry filharmonicznej Andrzej Szwalbe. Nie trzeba lepszej rekomendacji. Dzieło odtwarzane w takich warunkach, w klasycznym gmachu, z marmurami i specjalnym gatunkiem drewna, przestrzenią godna królewskich rezydencji, poruszane jest przez ducha tego miejsca, wyrytego w trudzie budowniczych. Ludzie zebrani na koncercie, wchodząc po niewielkich schodkach do wyznaczonego rzędu, mogą zaprezentować przed całym światem arystokratyczną swobodę i grację. Tylko czy z tego korzystają? To kwestia drugorzędna. Każdy widz podnosi rangę wydarzenia i ma szansę przeżyć coś wielkiego. Na dobrych miejscach, kupionych okazyjnie, usiadł razem z Anią i w rozgardiaszu przed koncertem mógł chwilę porozmawiać. Zadał konwencjonalne pytanie:
– Jakie wrażenie robi na tobie to miejsce?
– Super, nie byłam jeszcze w filharmonii – głos Ani zdradzał zaciekawienie.
– Blisko nas siedzą ludzie związani z kulturą. Trzynasty rząd uważany jest za najlepszy ze względu na akustykę. Niektórych nawet rozpoznaję.
– Co dzisiaj grają?
– Kilka utworów fortepianowych Bacha i Beethovena. Ale to w drugiej części. Teraz usłyszymy 40 symfonię Mozarta. Jaką muzykę lubisz najbardziej? – chciał wiedzieć, coś więcej o jej gustach. W sumie nie wiedział o co zapytać.
– Rzadko słucham klasyki, ale czasem mi się podoba – powiedziała z lekkim uśmiechem. Muzycy orkiestrowi zaczęli wchodzić witani brawami.
– Siedzimy z lewej strony, więc dobrze będzie widać pianistę i to co gra, jego ręce. Bardzo lubię patrzeć, jak mistrz fortepianu wydobywa z niego melodię. Z wszystkich instrumentów najbardziej lubię dźwięk klawiszy. Ale to w drugiej części.
Artyści zasiedli na swoich miejscach i zaczęli dostrajać instrumenty. Każdy grał coś innego, nie było dyrygenta, a jednak już można było poznać talent i zgranie orkiestry. Czekaliśmy na maestro, który połączy wszystkie ludzkie siły w kolorową symfonię muzycznej uczty. Kto zliczy liczbę wykonań przedostatniej symfonii Mozarta? Tak była popularna i uwielbiana przez melomanów na całym świecie. Arcydzieło. Napisane 200 lat temu, a jeszcze nie wybrzmiało do końca i gromadzi pełną widownię.
– Zobacz, sala jest pełna gości. Tobie też się spodoba. Czterdziesta symfonia uwodzi dźwiękiem. – Znajomość repertuaru dodawała mu odwagi, chociaż był trochę spięty. Anna zaś z naturalnym wdziękiem cieszyła się z wieczoru w filharmonii.
– Chętnie posłucham. Skąd tyle wiesz o tej muzyce?
– Mozart kojarzy mi się z mieszkaniem mojej babci, do którego przyjeżdżałem z Warszawy. Jedną z pierwszych płyt kompaktowych mojego młodszego brata, było nagranie tej symfonii. Przegrałem sobie na kasetę i często słuchałem. Już początek, pierwszy temat kołysze i uspokaja.
Orkiestra zamilkła i zrobiło się zupełnie cicho. Na widowni było niemal tysiąc słuchaczy i wszyscy weszli w nastrój oczekiwania na jednego człowieka. Tylko on mógł poruszyć całe to wydarzenie i na koniec zebrać entuzjastyczne oklaski, a przez większość wieczoru, mając w ręku tylko symboliczną pałeczkę – batutę, miał możliwość zachwycania widowni genialną muzyką, harmonią dźwięków uporządkowanych, pulsujących rytmem i barwą zapracowanych instrumentów docierającą, jak światło słoneczne, do najdalszych zakamarków duszy.
W tej chwili wyłonił się dyrygent i zanim stanął na czele orkiestry, ukłonił się publiczności, bardzo nisko, zebrał pierwsze oklaski. Następnie odwrócił sie w kierunku zespołu, uniósł obie ręce i zastygł, jakby chciał rzucić zaklęcie. Widownia wstrzymała oddech. Anna patrzyła, zachwycona tą sceną. Spojrzał na jej twarz, zasłuchaną w blasku przygaszonego światła i rozległy się pierwsze dźwięki symfonii.

Opublikowano

Trzeba popracować nad stylem. Z opowiadania narazie nic nie wynika. Będzie jakiś ciąg dalszy?

"Poszedł do świątyni muzyki, by zapomnieć, lub aby zatrzeć w natłoku uporządkowanych dźwięków i wytwornych strojów przykre rozmowy i zdarzenia oraz by zgubić w kunsztownych wnętrzach wyniosłego gmachu, wzorowanego na klasycznych budowlach, próżność codzienności."

Takie zdania ciężko się czyta. Poza tym należy się wystrzegać zwrotów jak "świątynia muzyki", "kunsztowne wnętrza wyniosłego gmachu", "próżność codzienności". Patetyczne i przez to trochę śmieszne.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Dziekuję za opinię. Wiem, że nie mam lekkiego pióra. Dowiedziałem się o tym w liceum i na maturze. Byc może dlatego zaczałem pisanie od wierszy (może nadal trudno je zrozumieć). Chciałbym sie jednak rozpisać ...

Opublikowano

Ciężkie pióro- skąd ja to znam?;)
Co do utworu- podoba mi się, przywodzi na myśl impresjonistyczny obraz, rejestrujący pewien wycinek rzeczywistości, nie przeszkadza mi absolutnie brak wyrazistego zakończenia, które w przypadku powyższego utworu jest zbędne.
Pozdrawiam.

Opublikowano

– Siedzimy z lewej strony, więc dobrze będzie widać pianistę i to co gra, jego ręce. - końcówka raczej do poprawki. widać to co gra? Chyba bardziej poprawnie: widać pianiste i to co grają jego ręce.
Kto zliczy liczbę - to brzmi trochę głupio.
Anna patrzyła, zachwycona tą sceną. Spojrzał na jej twarz, zasłuchaną - kto spojrzał? Wcześniej też jest "spojrzał", należałoby zamienić.
Jeśli początek był w miarę, to potem sie zepsuło. Dialogi do wymiany. Nie pasują do całości. To inny język, odstaje. Wiem że ciężko wpleśc dobry dialog w tekst, ale tobie się to nie udało - trzeba jednak próbować.
Radzę skupić się na bardziej prostych tekstach, mniej naładowanych przymiotnikami itp. I co chyba jasne, dużo czytać.
Pozdrawiam ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Płyną łzy (Jak ja i ty)   A noc jest  Pustką    Która niczego  Nie wyjaśni    Nawet chłodu  Twoich i moich rąk    A dzień po nocy  Nigdy nie będzie taki sam    (Już nie wracam tam)
    • @violetta a co do przybysza, to zobaczymy jak sie zbliży do  marsa. wtedy się okaże, co to takiego. na razie pozostańmy przy tym, że to kometa. choć nasuwa się książka arthura c. clarke`a pt. "rama", kiedy to do ziemi zbliżył się ogromny pojazd obcych (z początku też był brany za kometę), lecz bez załogantów. załogę stanowiły roboty, maszyny o nieznanym przeznaczeniu... co innego w opowiadaniu andrzeja trepki pt. "goście z nieba". tam były cztery pojazdy obcych, na początku podobne do gwiazd zaobserwowane w pobliżu dyszla wielkiego wozu, tutaj załogantami okazali się obcy (fizycznie bardzo podobni do ludzi, lecz mentalnie całkowicie odmienni), którzy po wylądowaniu zaczęli zadawać bardzo dziwne pytania np. jak są rozmieszczone przestrzennie atomy w ścianie, z której nie wyodrębniali płótna van Dycka, albo o tangens kąta pod jakim znajdował się środek tarczy słonecznej, niewidocznej przez okno. to znów pytali o ubarwienie skał począwszy od sześciu kilometrów w dół, innym razem pytali o antenaty do pięćdziesiątego pokolenia wstecz. na zadane pytanie jaki tryb życia wiodą u siebie odparli, że uczestniczą w ponadczasowym wymiarze istnienia... ciekawe jakie pytania będą zadawać obcy z 3i atlas... 
    • i jak tu nie być nihilistą kiedy w takiej sytuacji filozofia jest w rozpaczach  pocieszeniem dla rogacza!   dostojewski, de beauvoir piszą o mnie scenariusze czytam, biorę nadgodziny chryste, nie mam już rodziny!   pamiętam pierwszy tego widok wracałem wtedy z biblioteki i jakby wyszli - on i ona spod dłuta michała anioła   ona - olimpia, wenus, gracja i on - hefajstos, neptun, dawid i ja, i za małe mieszkanie i my i biedny schopenhauer   ach, zostałem więc krytykiem by lać na ludzi wiadra żółci chcesz pochwały całą stronę idź - przekonaj moją żonę...
    • San z ej aj esi se jaja z nas
    • Jej świat kusił atrakcyjnością...         Kupiłem go i używałem według jej zaleceń...                                                       Było mi w nim dobrze...                      Erzatz blichtru skutecznie ukrywał pustkę..Świat obok był nieważny... Raził szorstkością prawdy i koniecznością wybierania...                 Nie dawał poczucia wtajemniczenia i wyższości...            Był taki nie...                                              Teraz spłacam dług...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...