Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Małą iskierkę uchwycić w dłonie,
ich ciepło utrzyma żar marzeń w niej zaklęty,
świata nie trzeba rzucać do stóp,
wystarczy po nim przejść spokojnie
z uśmiechem co przed deszczem broni...

Opublikowano

No a kleszcz, leszcz, wieszcz?

Tekst ujął mnie swoim idealizmem
i niezachwianą wiarą w happy end. Natomiast
- wybacz Fagocie, muszę to powiedzieć - nie przedstawia
sobą niczego, co można by zapamiętać na dłużej,
nie wspominając o warsztacie. Ale za serce na dłoni
- plus, dziel się nim, przy lepszej technice i większej oryginalności
z czasem na pewno popłynie spod twojego pióra porządna poezja.
Pzdr!

Opublikowano

Wielkie dzięki za wszystkie uwagi, szczególnie te, które chwaliły pomysł :-).
Co do warsztatu, pewnie, że można poprawić, ale pozwólcie, że zostanie tak jak jest, zawsze miałem swoje zdanie co do wszelkiej formy, może kiedyś je zmiennie, na pewno o tym pomyśle!
Jeszcze jedno, deszcz jest potrzebny może to i prawda, ale jak już ma padać to wole mieć parasolkę niż ma mi kapać na głowę :-)
Może nie udolna, ale jednak to poezja nie bierzmy wszystkiego tak dosłownie, w dodatku nie ma zamiaru po kimś maszerować :-)
pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki :-)

Opublikowano

Ja musiałem jednak chwilę pomyślec, żeby nie wypalic z działa ciężkiego. Gdy czytałem pierwszy raz, raziły mnie własnie te prawdy podane na dłoni, pierwszy wers podający taką niezbyt lubianą wrażliwośc - jak zdrobnienie - "iskierka w dłoni". Jednak mimo wszystko - chociaż zastrzeżenia zostaną - chętnie plus zostawie - mimo wszystko za tą własnie prostote. Nie dałbym, gdybym poczuł choc nute dydaktyzmu, ale na szczęście nie ma takowej.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...