Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mam 24 lata
daleko mi do Julii

nabrzmiałe kości jarzmowe
uparcie drażnią skórę wypychając
jej warstwy do granic wytrzymałości
sieci naczynek bólonośnych

bez umiejętności milknięcia w całej
egzaltacji histerii na granicy wody
i emaliowanych ścianek wanny
łamię obolałe ciało - na pół

słowa
ostygam

daleko mi do Julii
mam zbyt zniszczone ręce

Opublikowano

Magdziu,

ja bym wywaliła te sieci bo plątają cały przepiękny majstersztyk.
masz swój niepowtarzalny styl.
ale ostatnio zauważyłam, że twoja krucha zmysłowość gdzieś zapada się
pod wpływem jakiegoś narastającego stresu.
zaczynasz grzeznąć w cierpkich klimatach.
ale czy tego naprawdę chcesz?

wiesz,
prawdziwi poeci z reguły przeżywają swoje katharsis poprzez ciągły ból, zatapianie się w nim,
drążenie go aby być przez to stać się szczęśliwym.
głupie ale prawdziwe.

całuję słonko
lucy

Opublikowano

wiesz,
prawdziwi poeci z reguły przeżywają swoje katharsis poprzez ciągły ból, zatapianie się w nim,
drążenie go aby być przez to stać się szczęśliwym.
głupie ale prawdziwe.

całuję słonko
lucy
--nawet nieszczęście może stać się przyczyną szczęścia- Aldona RÓżanek

szczęście rzadko bywa nagrodą i jak mówi Su- zatop się w swojej niedoli i wydobądz co cię boli.
pozdrawiam ciepło ES

Opublikowano

jej warstwy do granic wytrzymałości
sieci naczynek bólonośnych -------- jakiś rym się wkrada, jeśli celowy, to po co?

egzaltacji histerii na granicy wody
i emaliowanych ścianek wanny ------ dziwnie to się czyta, chyba przekombinowane jednak

ja współczuję, ale to przecież nie taki straszny wiek.
jeszcze pewnie gorzej będzie.
pozdr.

P.S. nie czytam Poświatowskiej

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius muszę najpierw przeczytać coś z jego literatury, nie wstydzi się, czuje się raczej celebrytą:) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...