Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

nie dość że


Alicja_Wysocka

Rekomendowane odpowiedzi

czemu mnie znów na dobranoc
zasmętną dumką kolebiesz
aż senność się rozmyśliła
po tak żałościwym chlebie

pewnikiem już dziś nie przyjdzie
bo całkiem się zestrachała
gdziesik zawisła niebożę
na czasu rozeschłych ramach

kto mi zaplecie hamak
z pomataczonych wątków
w bredzidła myśli owinie
do końca czy od początku

I po cóż tę śpiewkę losie
na jętkach molowych stroisz
nie dość że nażyć się nie dasz
to jeszcze mi skąpisz roić


07.06.2006.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja lubię takie "mordoklejki" (ew. "językołamki":)
- polszczyzna piękną jest i basta! :)

Mam dwie uwagi, obydwie do słów z 1 strofki:
masz tam "zasmetną" - czy nie powinno być "zasmętną"?
masz tam także to cytowane już "żałoścliwym" - czy nie lepiej jednak "żałośćcliwym"?

Pozdrawiam, jak zwykle rad z odwiedzin:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, panowie...! Takie zdolności słowotwórcze świadczą o wielkim kunszcie literackim i poetyckim autorki dzieła. Zresztą widać tu odniesienie do języka staropolskiego, co mile jest widziane w tym czasie szczególnie, gdy dużo mówi się o konieczności rozwijania uczuć patriotycznych wśród młodzieży. A do tej dziedziny należy również pokazanie piękna języka polskiego, jego bogactwa i złożoności w wyrażaniu uczuć.
Ja widzę w tym wierszu dziewczynę wiejską, która wylewa swój żal i tęsknotę, boć przecie nutki molowe to smętne i żałośćliwe ( dla mnie tak chyba się pisze ) pienia tworzą... Ale taki to już los owej niebogi, którą zasmętna dumka kolebie w nocnych bredzidłach, bo nie przyszedł, szelma ani chybi..., a miał być!!!

Pozdrawiam miło Piast

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie stylizatorem, tylko wie, jak gwary piszczą :) Ja to zupełnie niet, ja przyjmuje na słowo honoru, ale i tak przecież chodzi o odbiór. A jako odbiorca jestem zadowolony z wiersza i o to przeciez chodzi.
Po taz drugi (i nie ostatni) pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alu, ja się nie męczyłam czytając, wręcz odwrotnie, bo lubię alicjowe rymowanie, ale te smutki co spać nie dają goń, bo łazęgi się jeszcze zechcą zadomowić.
Wolę jak obcujesz z tymi radosnymi psotnikami wywołującymi uśmiech czytającego.
Wiersz przedni i te słowa takie inne, takie Twoje.

Pozdrawiam ciepło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
    • @Marcin Sztelak Dobre pisanie, mała uwaga, wszechświat raczej nas przeżyje, przetrwa
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...