Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nawrócenie


Rekomendowane odpowiedzi

Wahadło
między Bogiem,
a niczym.
raz
dwa
raz
dwa
raz, dwa , raz, dwa..
szybciej
boleśniej
bardziej prawdziwie.
„Entliczek, pętliczek..”
Przecina myśli
Ukrzyżuje wątpliwości
Zabije wołanie rozumu-
racjonalnych uczuć.
Staje się człowiekiem...

[sub]Tekst był edytowany przez Luthien_Alcarin dnia 13-06-2004 22:50.[/sub]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, widzisz - wiersz jest dość trudny i nie każdemu chce się "myśleć", lub "domyślać", o co w nim chodzi :)

Ciekawa koncepcja wybierania wiary.
Podoba mi się motyw wyliczanki, która określa wiarę jako rzecz błachą. Taką, którą człowiek traktuje jako zabawę, lub gorzej - jako coś niewartego zastanowienia.
Mimo treści, która wskazuje na takie zachowanie, wyczuwam głębszą myśl, a raczej dylemat autora. Jest tutaj ukazany ogromny problem bycia "człowiekiem", lub zwierzęciem. Choć wiersz dobitnie wskazuje, że wiara czyni człowiekiem, często ta sama istota jest człowiekiem i bez wiary, lub jak mu wygodniej pozbywa się jej jak ciężkiego bagażu.
Naprawdę godny polecenia wiersz. Warto przeczytać!

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brak zrozumienia wynikał z tego, ze codziennie przybywa tu po kilkananście wierszy, i siłą rzeczy czyta się powierzchownie, przez co bardzo łatwo jest nie zuważyć sensu, nawet gdy nie jest specjalnie schowany... a już przy ponownym przeczytaniu staje się bardzo wyraźny...
wiersz siemi podoba, z przesłaniem sięnie do końca zgadzam (zakładam że chodzi o to, że dopiero wiara w boga czyni człowieka człowiekiem...ale oczywiście po raz kolejny mogę siemylic) ale i tak chyba go sobie zabiorę...zmusz do pewnej refleksji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • polecam Żywiec mocny gaz... nie wypijesz też na raz
    • Syczała raz kobra na dżunglę całą, bo coś znowu jej się nie podobało. ja mam jeszcze sssporo mocnego jadu, i nie ujdzie wam to wszystkim na sssucho. Wtedy mangusta ugryzła ją ,, w ucho’’ i wkrótce nie było po kobrze śladu. Morał z tej bajki jeden teraz płynie: nigdy nie stąpaj po zbyt cienkiej linie.  
    • najbliżej mi do ciebie  kiedy jesteśmy w łączności  jak ptaki na linii wysoko    lecz nie pod wysokim napięciem         
    • @violetta   Dzień dobry, a ja piję piwa i oglądam film pod tytułem - "Pasja" - Mela Gibsona, jak mówiła pani Agnieszka - jestem wrażliwym człowiekiem i ten film wywołuje łzy, tutaj może pani znaleźć Jezusa Chrystusa (filozofa uniwersalnej miłości), proste i logiczne?   Łukasz Jasiński 
    • tyle tu korytarzy, arteryjek, bocznych odnóg, że naprawdę można zabłądzić na śmierć, skonać z głodu i pragnienia w zapajęczynionej i spowitej kurzem alejczynie, po której nie szedł nikt od czasów Mieszka I Plątonogiego. mimo wszystko – podjęłaś ryzyko. im dłużej przemierzasz labirynty korytarzy, tym gmach zdaje się (pozornie?) maleć, okazuje się bardziej przytulny i niehorrorystyczny. dotąd siwe ściany nabierają pastelowych barw, plafoniery świecą jaśniej. robi się cieplej i milej. aż tu nagle – dysonans, kontrapunkt: jedna z bocznych odnóg okazuje się być... nadziemną (sic!) sztolnią. w dodatku coś ci mówi, że to tam, właśnie tam! idziesz. im dalej, tym śpiewniej, słychać zapijaczone głosy, zgięte i wyżęte nuty piosenek o sokołach, omijaniu gór, dołów, o tym, co zrobi doskonale morskim opowieściom. biesiada w teatrze kopalnianym! na widowni, pośród hałdek zwiercin – suto zastawione stoły! za nimi - czerwoni zatłuszczeńcy o brodziskach uwalanych majonezem, ich szkaradne i niskobudżetowe panie. skrępowany jak diabli, niemal skulony stoję na środku sceny i tak szalenie nie pasuję do reszty obrazka, wizualnie odcinam się od rozpasanej czeredy. skromniś, myszoludek-sztafarzyk, postać niczym radio jednozakresowe odbierające tylko tę stację, która nadaje wyłącznie sprawdzone wiadomości. mówię swój monodram, częściowo z pamięci, czasem jednak zerkając na zadziubdziane maczkiem mankiety białej koszuli. lecą puszki, puste kieliszki, w głowę trafia mnie szczeroniezłoty puchar. zniżam głos aż do szeptu. ma być tajniej i ciszej, mniej scenicznie. wzmaga się buczenie. schodzę, nim mnie całkiem zatłuką. zaraz na scenę tanecznym krokiem wbiegają klauni: ten z małpą na sznurku, ten z niedźwiedziem na patyku. teraz to ja się gubię w meandrach kulis. pewien nieprzebrzmiały gwiazdor rozdaje autografy na wylinkach, naganiacze – zaproszenia na roast eks-prezydenta, długo wyczekiwaną koronację Korwin-Mikkego, zaproszenia na stypę w klimacie rave. odnajdujemy się po paru godzinach błądzenia. zderzają się nasze, tyleż mroczne, co bajkowe światy, wnikają w siebie. połączone kolory nie tworzą, na szczęście, szarości.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...