Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

hmm; miłość na drabinie? aż do śmierci?! takiej figury erotycznego szleństwa nie ma nawet w hinduskim podręczniku ars amandi "Kamasutra";
kto tego nie lubi? i kto zaprzeczy, że wchodzi żywcem do nieba? /golcem?/; :))) J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witam i zapewniam - nie chodzi o miłość na drabinie.:))) Dzięki za wgląd. Pozdrawiam :)) EK
ps do ''nieba miłości'' wchodzi się chyba... żywcem (?) :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj. Dziękuję,że zawitałaś, Ta drabina to taka przenośnia;że
jak już ją ustawisz w pion, to tylko można do nieba.Zakochani zawsze
mówią,że czują się jak w niebie - ja tak przewrotnie pomyślałam, że
po drabinie będzie bezpieczniej i pewniej :)) EK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i nie tylko- he he
pozdrawiam Ewo

Panie Darku serdeczne dzięki za wizytę :)))) Pozdrawiam ciepło EK

Stasiu oczywiście masz rację z tym nie tylko :))) Pozdrówka od nac ciepłe:))) EK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj. Dziękuję,że zawitałaś, Ta drabina to taka przenośnia;że
jak już ją ustawisz w pion, to tylko można do nieba.Zakochani zawsze
mówią,że czują się jak w niebie - ja tak przewrotnie pomyślałam, że
po drabinie będzie bezpieczniej i pewniej :)) EK

Ewciu,a wchodziłaś kiedyś po wysokiej,pionowej drabinie?
Im wyżej tym gorzej.Drabina chwieje się,lęk wysokości i nie zawsze wiadomo co robić.
Żal schodzić,a strach iść dalej.Tak też bywa z miłością-dla wytrwałych.
pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj. Dziękuję,że zawitałaś, Ta drabina to taka przenośnia;że
jak już ją ustawisz w pion, to tylko można do nieba.Zakochani zawsze
mówią,że czują się jak w niebie - ja tak przewrotnie pomyślałam, że
po drabinie będzie bezpieczniej i pewniej :)) EK

Ewciu,a wchodziłaś kiedyś po wysokiej,pionowej drabinie?
Im wyżej tym gorzej.Drabina chwieje się,lęk wysokości i nie zawsze wiadomo co robić.
Żal schodzić,a strach iść dalej.Tak też bywa z miłością-dla wytrwałych.
pozdrawiam serdecznie.
Lilko - wchodziłam w górach. Pozdróweczka:))) EK

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 tak- Bóg nie chce niczyjej śmierci. Alkohol złym doradcą jest. Smutna historia- z życia
    • @Berenika97 dziękuję @Maciek.J dziękuję @Migrena dzięki @Alicja_Wysocka dzięki
    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...