owoce zdrady

[Marian Koń]

zostałem na deszczu sam
z wdeptanym kwiatkiem
w głowie tylko i aż nic

wstałem obie nogi lewe
rozwścieczony rozpaliłem świece
zawezwałem wilczury piekielne
dane papiery podpisałem sercem
nauczę szacunku wszystkich

pani w kolekturze wytarłem uśmiech warknięciem
wziąłem kupon odebrałem pieniądze
wieczorem postawiłem siedem żółtych wież
z gwiazd ułożyłem twe imię przyszłaś
powiedziałem że mam cię w tyle i idź precz
bardziej zrozpaczony niż ty byłem tylko ja
tłum szumiał i bezmyślnie żarł złoto

z tobołkiem i winem
bez celu bez wiary
przed siebie prosto
nic nie będę budował

na pogorzelisku duszy
kwitną tylko wiersze
raz na siedem lat

[Olesia Apropos]

wyrzuciałbym kilka pojedynczych wersów
i przedostatnią strofę

ale wiesz, podoba mi się :D

"pani w kolekturze wytarłem uśmiech warknięciem" - to lubię :D

(jestem dziś za bardzo sympatyczna chyba;> )

pozdr/olena

[Atena]

bardzo wyraziście:) tez jestem za lekkim przykróceniem
miejscami podoba się i to bardzo:P
pozdrawiam

[pathe]

dobre, ale ten pierszy wers do kosza, poza tym jak to się mówi bo sama już nie wiem zostałem w deszczu czy na deszczu?
pozdr

[zak stanisława]

z deszczu pod rynnę, wygranej nie było a tak liczył peel, snuł marzenia i ...nic
dobry!
pozdr ES

[Marian Koń]

cięcia gięcia przemyślę
bo co racja to racja
dziękuje paniom pięknie

[Waldemar Talar]

Ostatnia zwrotka-ładne podsumowanie całego utworu.
Pozdrawiam Waldemar

[Marian Koń]

dzięki Waldemarze,
ale właśnie co do ciachania tekstu
jednak najbardziej myślę nad tą strofą ...

[zak stanisława]

na pogorzelisku duszy
kwitną
tylko wiersze
raz na siedem lat


to jest motto na następny wiersz- pozdrawiam ciepło ES