Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jeden tuż przede mną
kreśli kręgi świadomości
drugi za mną
we wspomnieniach

odciskają dłonie w wyobraźni
sączą się między rzęsami
cichą projekcją w snach

bracia w martwej równowadze
centrum zrozumienia
większy - zbiorowy
mniejszy wyświechtany
za kołnierzem

strach ma duże oczy
żeby nas lepiej widzieć

Opublikowano

wiersz ładny choć mnie nie zachwycił :)

pojawił się tylko rym...

jeden tuż przede mną
kreśli kręgi świadomości
drugi za mną
we wspomnieniach

odciskają dłonie w marzeniach
sączą się między rzęsami
cichą projekcją w snach

Opublikowano

Ewo, podoba się.
Cienie zawsze przy nas ,czy tego chcemy ,czy nie.
''odciskają dłonie w marzeniach
sączą się między rzesami''-biorę to i resztę.
a, jeszcze -''wyświechtany za kołnierzem''.
Pozdrawiam ciepło.

Opublikowano

jakby gdzieś zasłyszana, świadomośc, no - ja nie przepadam za takimi ujęciami, bo cóż to takiego ta świadomosc, jak mam świadomośc, a i tak czasem głupstwo sie zrobi.
w sumie to tylko takie mam uwagi, chociaż te rzęsy, no...
Daleko od gniota, ale cos bym tu jeszcze popoprawiał
(surowy, ale sprawiedliwy, hehehhe)
Pozdrawiam.

Opublikowano

panie Michale, ale to wiersz o strachu... z tą świadomością jeszcze powalczę, bo powtarza mi się... :/ chciałam ulokować gdzieś strach... nawet nie wiem czy widać o czym jest ten wiersz...:/

pozdrawiam
eva

Opublikowano

Ło mateńko, przecież masz tutaj giciorską puentę, trzeba być ślepym czytaczem
(w kontekście wiersza to nawet zabawnie brzmi), żeby nie zauważyć tych lęków!:)
To jest nawet w pewnym sensie wiersz o tematyce społecznej... ;)
Wiem, że i to cię Ewo nie usatysfakcjonuje, ale od czego do diaska są inni?
Ja idę spać. Pa!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A lepiej - mamy przeszłośc, czyli to, co zostało poznane i przyszłośc - zupełnie podobną (nacieniowaną). Teraz jaśniej. Zostają te kręgi zatem - motyw kręgów to coś, co mozna definiowac różnie - ale jeżeli wchodzi w to świadomosc, zatem zostaje pytanie - ile i jakie to kręgi. Jeżeli świadomosc nie jest wartością stałą (a nie jest), zatem te kręgi wyglądają na obramowanie tejże...
Ale fakt, im dłużej sie czyta - tym lepiej.
Opublikowano

świadomość jest czymś jaśniejszym - bardziej namacalnym od podświadomości, strach często jednak zaciemnia nam obraz, przysłania logikę i nie daje posuwać się świadomie do przodu - ja tak to widzę

to mało - strach rzutuje też na naszą podświadomość - profiluje wyobraźnię, przedziera się przez sen;

czy jest inaczej? :)

panie Michale, dziękuję za wgląd
pozdrawiam
eva

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...