Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wpadłam na Nią wczoraj rano.W brudnym pyle ulicy nikt nie zauważał jej zielonych oczu. Potknęłam się o jej rękę, gdy leżała zdeptana na zakurzonym chodniku.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
Zabrałam ją stamtąd.Opierała się, ale była zbyt zmęczona, by mi się wyrwać.W końcu upadła.

Siedząc przy jej łóżku nie potrafiłam sobie wyobrazić, co robiła na tamtej skwarnej ulicy. Była taka piękna.
Mamrotała coś o końcu świata.
Wypiła szklankę wody i zaczęła się szaleńczo śmiać.
...jakby zadźwięczało tysiąc kryształowych dzwoneczków...
Zamrugałam oczami i odpędziłam od siebie natrętną muchę. Bzyczące stworzonko natychmiast usadowiło się na odkrytej stopie dziewczyny.
Odrazu pożałowałam mojego nierozważnego machania rękami.
Śmiech ustał.
Dziewczyna spojrzała zdziwiona na muchę.Odstawiła szklankę i nieudolnie spróbowała złapać owada.
Czy ona nigdy nie widziała MUCHY?
Jakby słysząc moje myśli, nagle przestała haotycznie rzucać się po łóżku w histerycznej pogonii i usiadła zawstydzona.Podkuliła nogi i oparła brodę o kolana.
Naprawdę, zachowywała się conajmniej dziwnie...jak mała, ciekawa świata dziewczynka.
...jak wariatka-przemknęło mi przez myśl.
Wychodzę.
Nie chcę, żeby czuła się skrępowana...to wszystko.


***

Weszła do kuchni.Lekko, jakby tańczyła.
-Kawy?-spytałam tylko.
Kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
Usiadła na podłodze.Po turecku, jak dziecko.Wskazałam ręką krzesło, ale odmówiła ruchem głowy i skrzywiła wargi na znak dezaprobaty.
Ona chyba jest nienormalna.
Podałam jej kubek z gorącą kawą.
-Dziękuję...-szepnęła.
Uff, umie mówić, a już myślałam że te jej majaczenia tylko mi się wydawały.
-Jak masz na imię?-patrzę na Nią uważnie.
Milczy
Odkłada nieruszoną kawę i pyta o ubranie.


***

Oniemiała patrzę.Kolorowa,letnia sukienka w kwiaty moknie bardzo szybko. A Ona tańczy w tym zimnym deszczu!
Zauważa mnie stojącą w oknie.
Znika z pola widzenia.
Szukam jej spojrzeniem, ale najwidoczniej weszła na werandę lub do domu.
Słyszę kroki...A więc jest.
-Chodź tutaj!-krzyczy.
Odstawiam talerzyk z ciastem brzoskwiniowym.
Bierze mnie za rękę.
-A parasol...?
-Daj spokój...odbierasz sobie całą zabawę! Butów też nie bierz-śmieje się.
Pachnie malinami.
Coś błyska w ciemnych włosach.
Skąd ona wzieła świerze tulipany?


***

Biegnie ciągle trzymając mnie za dłoń. Bolą mnie stopy...Omijam duże kamienie, ale to i tak za mało! Potykam się.
Ląduję w brunatnej kałuży.
Podnosi mnie.
Zaczynam się śmiać, co mi innego pozostaje! Sądząc po jej minie, wydaje się być usatysfakcjonowana moim zachowaniem.Przez chwilę patrzy na mnie uważnie.
Nagle zrywa się do biegu ciągnąc mnie za sobą.Ludzie patrzą na nas zdziwieni.
Gorąco mi...nie mogę złapać tchu...
Wbiegamy do parku.
Puszcza moją dłoń, zaczyna się kręcić z szeroko rozpostartymi ramionami. Robię to samo. Świat zaczyna wirować. Z szarych, brudnych barw wyłaniają się ogniste, ciepłe kolory.Przymykam oczy. Na chwilę przystaję.
Ona zdyszana pochyla się i wyciska wodę z sukienki.
Znów chwyta mnie za rękę. Chcę o coś zapytać, ale zanim pada choć jedno moje słowo słyszę:
-Poprostu biegnij...Poprostu czuj się wolna...


***

Dworzec wita nas obskurnymi, odrapanymi murami. Mrużę oczy i w jednej chwili wszystko pokrywa się jasnym pomarańczem.
Kupujemy rurki z kremem.
Obie jemy.Zlizuję bitą śmietanę z górnej wargi.
Idziemy po bilety...Nieważne, dokąd...Poprostu gdzieś pojedziemy...Sprzedawczyni patrzy na nas zgorszona.
Wyszło słońce, ubrania zaczynają wysychać.
Turkot kół zagłusza nasz śmiech.
Wskakujemy do wagonu.
Nadal czuję zapach malin.
Nie pamiętam nawet, dokąd mamy bilety.Za oknami mkną kolorowe pola. Jaki piękny zachód...
Uśmiecham się i wyciągam dłoń za okno.
"...If I could change everything that I have done..."
Chciałabym poznać Ją wcześniej. Żałuję, że straciłam tyle czasu...
Pociąg zwalnia.
A Ona wciska mi w dłoń zwiniętą, obszarpaną karteczkę, i uśmiechając się-wyskakuje.
-Zacze...-chcę ją zatrzymać, ale pociąg już rusza, zamykają się drzwi.
Jest już daleko...Z nosem przyklejonym do szyby obserwuję czasoprzestrzeń.
Przypominam sobie o papierku w mojej zaciśniętej pięści.Rozwijam go.

"Mam na imię Wolność"

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak zawsze ciekawa historia Twojej rodziny i małej ojczyzny. Nie rozumiem tego:  "pomiędzy chrześcijan a Rusi granice". Rus była chrześcijańska od 988 roku.  Pozdrawiam  
    • Zamykam za sobą Polskę. Zostawiam cię  w powietrzu – które pachniało tobą, zimą z twoich dłoni i kawą, którą piłaś, jakby każda filiżanka mia­ła w sobie sens życia. Cuzco – mówią, że tam serce świata. Ale moje zostało przy tobie, przy twoim łóżku, w tej małej przestrzeni między poduszkami, gdzie śmiałaś się, że chowasz sny. Tutaj lamy patrzą obojętnie. A ja patrzę w niebo i widzę twoją szyję – jak wtedy, gdy odwracałaś się niespiesznie, jakbyś wiedziała, że za chwilę cały świat się zatrzyma, bo ty spojrzysz. Piszę do ciebie listy myślami. Kartkami są ściany hostelu, atramentem – mój brak ciebie. Każdy dzień tu to jedno twoje imię, którego nie mówię głośno, żeby nie oszaleć. Cuzco jest piękne. Ale ty jesteś piękniejsza – i to nie jest fraza. To desperacja. To jak powiedzieć: „Niebo bez ciebie nie świeci, tylko  milczy światłem.” Wracam. Nie wiem kiedy. Ale wracam do ciebie – nie do kraju, nie do miasta. Do ust. Do szeptów o trzeciej nad ranem. Do tych spojrzeń, co mówiły wszystko, zanim zdążyłem zapytać. Czekaj. Albo nie czekaj – tylko żyj. A ja będę wracał w każdym śnie, aż naprawdę wrócę. I wtedy Cuzco będzie tylko nazwą, a ty – całym kontynentem, którego nigdy nie opuszczę. wiersz napisany kiedyś... dla kogoś.    
    • Ciekawostka: Poezja smaku, kolorów, muzyki, zapachu - to określenie odnoszące się do zjawiska synestezji, w którym pobudzenie jednego zmysłu wywołuje doświadczenia w innym zmyśle. Dla synestetyków, muzyka może być postrzegana w kolorach, smaki mogą mieć zapach, a dźwięki mogą przybierać formy wizualne. Synestezja to nietypowy sposób odbierania świata, w którym zmysły się przenikają.      Stąd też blisko do określeń, upichciłeś, zagrałeś na emocjach, namalowałeś obraz słowny itp.                       
    • Dziś w lesie dębowym podążam ku słońcu paciorki różańca przez palce przekładam  co chwila w ostępach zwierzyna się przemknie wzruszając ukryte płomienne scenerie.   Polana przede mną myśl moja skupiona otwieram ksiąg starych pożółkłe stronice Mikołaj wstępuje na ziemię surową pomiędzy chrześcijan a Rusi granice.    Mać jego Elżbieta zaślubia Wilhelma a herb jego trąby przydomek mu dały on sam jednak pisał jam jest z Sandomierza  a potem już godnie biskupem z Gorzkowa.    Dokument królewski w Wiślicy wydany przenosi z ruskiego na prawo niemieckie uwalnia poddanych z pod władzy królewskiej Gorzków z Poperczynem w nowe ramy wkłada.   Fundacja kościoła gdzie Ruskie są ludy umacnia chrześcijan biskupa raduje swoją dziesięcinę Stefan przekazuje na nową parafię w diecezji podległej.    Właściciel majątku fundując świątynię objąć patronatem po wsze czasy musi jego sukcesorzy będą ją umacniać mianować proboszczów nauczanie ruszy.    
    • szczęście nie leży na ulicy tylko tam gdzie się go nie spodziewasz   jest między niebem a ziemią ciągle sie uśmiecha czeka na ciebie   szczęścia nie kupisz na targu nie stać cię na nie bo bezcenne   a jeżeli ci sie poszczęści zapuka do ciebie powie  jestem   a ty poczujesz się jak  miłość  którą ktoś wpuścił do domu  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...