Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie chciała pocałować płótna
platonicznym uśmiechem gasiła
wszystkie nieudane próby – tu i teraz

moździerzem dokonywał nieuniknionego aktu
dokładnie mieszał krystaliczny pigment ciała
- dystans oczu rozpływał się w oleju lnianym

tworząc zapach kształt charakter łydki
- lekki ukłon szyi obnażał jego nagość
głębię uzyskiwał maczając pędzel w szkockiej -
wolno sącząc jej ulotną doskonałość

na pół-stopy był w niej
- w umbrze wieczornego słońca
dogaszał świece milczącego actum

po woli w opanowaniu odszedł
narzucając jedwabny welon werniksu jednał się

- z niewypowiedzianym słowem

Opublikowano

Ostatnie 6 wersów znów bomba, niestety wcześniej mam już jednak pewne
problemy z interpretacją; chociaż ponownie widzę niezwykłości, gubię się w tym
kto jest kim, co istnieje, a co jest malowane. No i jeszcze szósty wers - w połączeniu
z tytułem straszliwie mi sie skojarzył.
Poczekam na jakąś pana podpowiedź lub podpowiedzi innych. Pzdr!

Opublikowano

tak, trzecia zwrotka najbardziej zamieszana;)
- lekki ukłon szyi obnażał jego nagość - obnaza nagość malarza, jest zupelnie bezradny w obliczu modelki - to odnosi sie do 1 zwrotki, gdzie widoczny jest dystans kobiety do tworcy.

głębię uzyskiwał maczając pędzel w szkockiej -
wolno sącząc jej ulotną doskonałość - to na 2 spodoby mozna odczytac, jak pan zauwazyl, dla mnie, to ulotnosc kobiety i nieodwzajemnione uczucie do niej polaczone w szkockiej;)

a z czym kojarzy sie panu 6 wers?

Opublikowano

"nie chciała pocałować płótna
platonicznym uśmiechem gasiła
wszystkie nieudane próby – tu i teraz
głębię uzyskiwał maczając pędzel w szkockiej -
wolno sącząc jej ulotną doskonałość ..."

I mnie wychodzi na to, że to nie modelka, a szkocka....


Generalnie mnie się podoba, choć wypada rzeczywiście opisać kto jest kto, może by nie bać się w pierwszym akapicie napisać wprost - "modelka," szerszy sens i tak każdy sobie dośpiewa, wczytując się w poetycznosć wiersza.....


A z tym szóstym wersem.... no cóż może zostać trzebaby być złośliwym, aby tak to zinterpretować.....

I.....
Jeszcze jeden mały plus w (jakże tu niedocenianej) kategorii dobrego humoru....

Opublikowano

apropos szkockiej!

głębię uzyskiwał maczając pędzel w szkockiej -
wolno sącząc jej ulotną doskonałość

pierwszy wers mowi o plotnie, nastepnie przygotowywanie calosci, materialow etc..
glebia to moze byc glebia obrazu, swiatlocienie itd., ale takze glebia wynikajaca z zarzywanego trunku;)

Opublikowano

Mam taki śmieszny nawyk, otóż głębie smaku, wyrażoną jako jego długość (w języku winiarzy, lub raczej kiperów) szukam w każdym, nawet tym mocniejszym trunku (trzeba pozwolić, aby sobie spokojnie spływał w takiej odpowiedniej ilości po języku, im sie go czuje głebiej tym "dłużej").....

Strasznie razi mnie picie poprzez wychylenie kieliszka lub literatki wprost do przełyku....
wolę z dużej szklanki i powolnym duszkiem, laub z dużej koniakówki....by każdy łyczek pokazał swoją "długość"

Więc głębię w trunku czuć i pominąwszy jego działanie na świadomość...

Nie prowadziłem jednak badań socjologicznych, na ile to powszechne doświadczenie (w przypadki whiski)....

Pozdrawiam...

Opublikowano

whiski jest dla (hmm?!) starszych panow z wasem, bez urazy dla "mustaczy", glebie mozna nawet po jednej glebszej literatce, to nie wiele mniej niz szklanica;)
ale nawet nie jeden wiersz mozna splodzic - niezly, czasem dobry - po glebszym oplukaniu tu i owdzie organow wewnetrznych.
Pozdrawiam rowniez :)

Opublikowano

Ta wieloznaczność jest bardzo intrygująca! Ja jak najbardziej na tak, jako że wszystko co kojarzy się z malarstwem pociaga mnie niezmiernie, a tu udało się świetnie naszkicować nastrój artysty tworzącego akt kobiety, która jest wyraźnie zafascynowany, a która prawdopodbnie jest nieosiągalna. Co prawda z treści utworu trudno odczytać wprost "cierpienie" malarza, raczej jakąś niemoc, bezradność, melancholię, zatracenie się podmiotu w sztuce i modelce, ale rozumiem, że nie wszystko jest tam dopowiedziane, a tytuł ma wskazywać na siłę emocji podmiotu.
Gratuluję, zapamiętam na dłużej.
pzdr

Opublikowano

Renoir raczej nie;) natchnieniem do cyklu, a jest juz kilka takich wierszy o koloryscie byl polski malarz Jozef Czapski:) bardzo sie ciesze ze kobieta zrozumiala co chcial "poeta" przekazac, bo facetom trzeba dopowiadac. wiersz jest o niespelnieniu raczej fizycznym malarza - tu wszedlaem w schemat malarz i jego kochanki-modelki. niedopowiedzenia sa naturalne i celowe.
Dziekuje i pozdrawiam cieplo:)

Opublikowano

Ja już mam za soba etap picia, dla picia, teraz sobie pozwalam na zabawę smakiem trunków....

Taki ze mnie smakosz....

Podobnie jest z kobietami, kiedy mamy za sobą ten etap, kiedy ich pragnieby i ciagle nam ich mało (nieraz i z powodu braku), można odkryć, że to my też ich fascynujemy... i można sobie poprzebierać...

Ale to tak na całkowiiitym marginesie.....

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kamil Olszówka Chwała i cześć należy im się na wieki. Pozdrawiam.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Arsis «fantastyczna wizja stworzona przez nadwrażliwą wyobraźnię» źródło SJP Zawieszenie pomiędzy nieważkością a nicością. Narracja i akcja jak w niemym filmie, przyciąga pomimo braku dźwięku i głosów.  Pozdrawiam
    • Ponura polska jesień, Przywołuje na myśl historii karty smutne, Nierzadko także wspomnienia bolesne, Czasem w gorzki szloch przyobleczone,   Jesiennych ulewnych deszczy strugi, Obmywają wielkich bohaterów kamienne nagrobki, Spływając swymi maleńkimi kropelkami, Wzdłuż liter na inskrypcjach wyżłobionych,   Drzewa tak zadumane i smutne, Z soczystych liści ogołocone, Na jesiennego szarego nieba tle, Ponurym są często obrazem…   Jesienny wiatr nuci dawne pieśni, O wielkich powstaniach utopionych we krwi, O szlachetnych zrywach niepodległościowych, Które zaborcy bez litości tłumili,   Tam gdzie echo dawnych bitew wciąż brzmi, Mgła spowija pola i mogiły, A opadające liście niczym matek łzy, Za poległych swe modlitwy szepcą w ciszy,   Gdy przed pomnikiem partyzantów płonie znicz, A wokół tyle opadłych żółtych liści, Do refleksji nad losem Ojczyzny, W jesiennej szarudze ma dusza się budzi,   Gdy zimny wiatr gwałtownie powieje, A zamigocą trwożnie zniczy płomienie, O tragicznych kartach kampanii wrześniowej, Często myślę ze smutkiem,   Szczególnie o tamtych pierwszych jej dniach, Gdy w cieniu ostrzałów i bombardowań Tylu ludziom zawalił się świat, Pielęgnowane latami marzenia grzebiąc w gruzach…   Gdy z wolna zarysowywał się świt I zawyły nagle alarmowe syreny, A tysiące niewinnych bezbronnych dzieci, Wyrywały ze snu odgłosy eksplozji,   Porzucając niedokończone swe sny, Nim zamglone rozwarły się powieki, Zmuszone do panicznej ucieczki, Wpadały w koszmar dni codziennych…   Uciekając przed okrutną wojną, Z panicznego strachu przerażone drżąc, Dziecięcą twarzyczką załzawioną, Błagały cicho o bezpieczny kąt…   Pomiędzy gruzami zburzonych kamienic Strużki zaschniętej krwi, Majaczące w oddali na polach rozległych Dogasające płonące czołgi,   Były odtąd ich codziennymi obrazami, Strasznymi i tak bardzo różnymi, Od tych przechowanych pod powiekami Z radosnego dzieciństwa chwil beztroskich…   Samemu tak stojąc zatopiony w smutku, Na spowitym jesienną mgłą cmentarzu, Od pożółkłego zdjęcia w starym modlitewniku, Nie odrywając swych oczu,   Za wszystkich ofiarnie broniących Polski, Na polach tamtych bitew pamiętnych, Ofiarowujących Ojczyźnie niezliczone swe trudy, Na tylu szlakach partyzanckich,   Za każdego młodego żołnierza, Który choć śmierci się lękał, A mężnie wytrwał w okopach, Nim niemiecka kula przecięła nić życia,   Za wszystkie bohaterskie sanitariuszki, Omdlewających ze zmęczenia lekarzy, Zasypane pod gruzami maleńkie dzieci, Matki wypłakujące swe oczy,   Wyszeptuję ciche swe modlitwy, O spokój ich wszystkich duszy, By zimny wiatr jesienny, Zaniósł je bezzwłocznie przed Tron Boży,   By każdego z ofiarnie poległych, W obronie swej ukochanej Ojczyzny, Bóg miłosierny w Niebiosach nagrodził, Obdarowując każdego z nich życiem wiecznym…   A ja wciąż zadumany, Powracając z wolna do codzienności, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Szepcząc ciągle słowa mych modlitw…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @andrew Czy rzeczywiście świat współczesny tak nas odczłowieczył? Czy liczy się tylko pogoń za wciąż rosnącą presja społeczną w każdej dziedzinie? A gdzie przestrzeń, by być sobą?
    • @Tectosmith całkiem. jakbym czytał któreś z opowiadań Konrada Fiałkowskiego z tomu "Kosmodrom".
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...