Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dzień pana X


Rekomendowane odpowiedzi

od rana czuję się nieswój
zakładam swoje ubrania
buty kapelusz
nie pomaga -
wciąż patrzę nieswoimi oczami

na ulicy
bach
wypada z ucha opornik R1
co za wstyd myślę co za wstyd
tak przy ludziach opornik z ucha

w tramwaju
bach
spod płaszcza tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy
hałas na szczęście nikt nie widział
udaję że nie moje

lekarz stuka puka
nic
panie X mówi panie X co ja panu poradzę
pan się popsuł
mój kolega naprawia ludzi
wizytówka proszę proszę
pięćdziesiąt złotych

na drzwiach
reperator czynne 9-12
jest 11.30 wchodzę
dzień dobry
dzień dobry o widzę pan się popsuł proszę zdjąć pokrywę

łaskocze jak cholera

panie X sprawa prosta panie X
panie X panu wysiadł Dławik Dł
proszę się nie załamywać

proszę się nie załamywać
się nie załamywać
nie załamywać
załamywać
mywać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jacku, w pierwowzorze był: tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy ;) Mnie się również podobał, pisany łącznie, ale gdzie tego wiersza nie pokazywałem, tam mnie za to krytykowali, to wreszcie ustąpiłem. Teraz się waham ;) Jeśli ten tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy nie paskudzi bardzo wiersza, to wraca ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ów tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy daje do myślenia! Ja bym spalił się ze wstydu, gdyby tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy wypadł mi w autobusie.
Monty Pytnon mógłby z tego zrobić świetny skecz!
I proszę bez "Panie Jacku", wystarczy Jacku.
Gratulacje jeszcze raz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, coś w tym jest - ostatnio bardzo namiętnie oglądam filmy Pythonów (BTW: jaki jest twój ulubiony, Jacku, bo dla mnie jako całość najlepszy chyba Żywot Briana i niektóre skecze z "...innej beczki" też kapitalne). Bardziej jeszcze pod humor Pythonowski podchodzi chyba dramat, nad którym pracuję; M jak Mason; początek do przeczytania w prozie i w warsztacie prozy, zapraszam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnimy to Panu hurtowo! Oj dawno czegoś takiego nie widziałem. Problem w tym, że ta myśl jest cholernie mi znajoma. Szkoda tylko, że brak paraleli. Hmmm... No dobre dobre.

Bardziej bym udokumentował amfiboliczność "nieswojego". jakos bardziej jezykowo, a mniej powtorzeniem przy oczach. no i to "bach". nie wiem czy dzwiekonaśladownictwo, czy wykrzyknienie.

Generalnie świetnie, chociaż taki zamysł możnaby podregulować. Niedosyt formy. Zdecydowanie niiedosyt formy.

P.S.

Śmiesznie mi było, jak sobie wyobraziłem Hiszpanię w okresie epidemii cholery i tych konających ludzi, którzy krzyczą: "łaskocze jak cholera. bach":)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no cóż panie Sceptic ja bym nie ustąpił-moim zdaniem pierwowzór był lepszy.
nie powiem również żeby ten utwór był idealny dla mojego ''ucha'' ale coś w sobie ma,jest inny
wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka,że to nawet wierszem nie można nazwać a raczej
opowiastką przypominającą tragikomedię w skróconej formie,ale dla tego,że wyróżnia się swoją odmiennością należy go cenić.
jeśli to możliwe niech pan powróci do pierwowzoru-to moja prywatna prośba.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      W każdym razie, w wierszach ty To zawsze podmiot liryczny.pzdr  
    • Jestem taki opiekuńczy i zrozumieć wszystkich mogę cierpliwości mam tak wiele wskażę innym prostą drogę jestem miły i uczynny kocham dzieci i zwierzęta nie brak mi inteligencji kto mnie spotka zapamięta jestem piękny ponad miarę włosy lśnią na mojej głowie zęby białe jak perełki ciała piękna nie wypowiem i tak dziwię się tym ludziom każdy gardzi poniewiera że nie lubią mnie a przecież jestem skromny jak cholera  
    • Dlaczego serce moje Do Ciebie śpiewa Bez wzajemności   Dlaczego szarpie Twej bliskości brak Tak długi już czas   Dlaczego lustrzanie Nie dzieje się nic Na drugim końcu nici   Dlaczego kielich miłości Solą łez smakuje Tęsknoty niespełnionej   Dlaczego nadzieja  Umrzeć nie chce W obliczu codzienności   Co tak naprawdę  Przędzie między nami los Pod osłoną rzeczywistości
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...