Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ze wzrokiem wbitym w niebo
paznokciami w ścianę kończyliśmy
ostatnią połówkę papierosa
nudę zabijaliśmy Stachurą
przemyconym piwem i filozofią

lubię pewność ot takie słońce
wiem że ono nie zgaśnie
skąd wiesz – powiedziałem
a co Bóg zgasi – się zirytował
ty wiesz ile to byłoby smrodu
z takich przypalonych paluchów
on nie pozawala na taki brak estetyki
z miną tych co zawsze wiedzą
opuszkami zgładził naszego kipa
poszliśmy drażnić siostry

Opublikowano

Ja również przeczytałem z przyjemnością, tekst powraca w pewnym sensie do owychczasów ludzi jeszcze chcących - połączenie - Stachury, piwa i filozofii właśnie na to wskazuje. Rodzi się też pewien senstyment, ponieważ brakuje takiej poezji i takich postaw teraz.
Forma- słowa starannie dobrane, bez nadbudowy, w sam raz.
Tak.
Pozdrawiam.

Opublikowano

no, teraz po Michale, to ja kumam, a myślałam że to o tym co kiedyś pisałam, wybacz Koniu, ale wstawię,(takie prawdziwe, z psychiatryka, po odwiedzinach...)
dusza szarpana przez siły nieczyste
wykrzywionymi ustami wylewa ból
zamglone spojrzenie powłóczyste
wygnieciony strój
rece krzyżem na łóżku spięte
...itd,
a tój traktuje o czymś innym
pozdrawiam ciepło z plusem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dawne to wspomnienia ale prawdziwe,
oparte na rocznym pobycie w tekiej placówce ...
+ tęsknota za klimatem wspomnianym przez M.
dziękuję z komentarze te pewne i mniej ....

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dawne to wspomnienia ale prawdziwe,
oparte na rocznym pobycie w tekiej placówce ...
+ tęsknota za klimatem wspomnianym przez M.
dziękuję z komentarze te pewne i mniej ....

pozdrawiam

Marianie ja osobiście nie byłam ale odwiedzałam znajomą dziewczynę, (W Warszawie na Sobieskiego) minęło 2 lata a ona nie doszła do siebie, to co tam widziałm głęboko wryło mi się w pamieć, napisałam też kilka wierszy na ten temat,smutnych wierszy.
tobie gratuluję samozaparcia!
pozdrawiam ciepło
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dom psychiatry i młyn ---> psychiatrak ;-)
ale czy to rdzennie moje słówko bym się nie zakładał.

opcje wbijjania przerabiałem wielekroć, ale rodzaj szaleństwa naszych kolegów w tym przypadku ma polegać bardziej na nie dopasowaniu do otoczenia bardziej ekstremalni dziwacy niż jacyś wariaci

bo w założeniach wszystko dzieje się przy zachodzie słońca, ale nie chciałem budować dodatkowych obrazów, a że zachód jest lekko zawsze romantyczny, z tąd nucenie Stachury

proza, a no proza bo to wywód filozoficzny, a to wierszem tylko chyba nijaki Adam M. mógłby

obyś częściej droga dzie była marudna przynajmniej wiem że ktoś w moją pisaninę wnika

diękuję
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


mąż kasa-klasa syn 13 lat jak malowany,
a mama raz wróciła ze mszy świętej i stwierdziła,że ksiądz natchnął ją słowem bożym i ma w sobie mesjasza, jak mnie wypisywali to była już w 8 miesiącu ciąży urojonej, widziałem dużo,
krew łamane kości, pękające serca gotujące się gałki oczne, ale to chyba największy obłęd jaki widziałem nie wiem jak to się skończyło ...

p.s.
to wygląda tak źle z boku ale ogólnie tam można wypocząć ale to inna historia .....


pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar fajny.
    • ich życie to łysa zarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich głowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki i wrzask na placu - ful  aborcja od zaraz. dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego.  
    • @Annna2 Miłość do przeznaczenia...to Podziękowanie za istnienie.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Roma poproszę ! Będę obok. I będzie jeszcze bardziej dziko. A póżniej wezmę Cię na barana i poszybujemy....ku przyszłości.
    • @Migrena pobiec? jak ja się o własne nogi potykam, bo ciągle z głową w chmurach... Ale jak już się potknę, to sturlać się mogę... tam gdzie dziko i pięknie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...