-
Postów
91 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Rafał Kałuski
-
Słyszeć...wszyscy słyszeli O dzieciach starcach Co karabin nosiły i w pustkę dusiłySwój zamiar nie bycia w grzeCzy usłyszeć mogły ten jazgot Gdy strzelały w sąsiadów Czy sąsiedzi to myTe twarze bez wyrazuBose stopyOdbicia na lustrzeMyślenie o sobie jak o cudzieMy ludzieCiała z wody i krzywdMy fajniwyruzomiali...tolerancyjniWięc dlaczego taki ktoś jak wyJest nikim
-
wszystko co burzy nam codzienność, nami wstrząsa, jest dla mnie dobre. Szukanie tego wyjścia, po za komfort to chyba sztuka ? Pozdrawiam i dziękuje za komentarz.
-
Gdy potrzebowałem być żałosny Upijałem się Gdy potrzebowałem miłości Uciekałem Gdy potrzebowałem siebie Rozwalałem pięści Krwawiłem Uciekałem w sen Śniłem o tym wszystkim Czego bym chciał O monotoni oddechu O równości O życiu I jego definicji Koszmar
-
Nie moi młodzi.
-
Nie babcia...niewinność.
-
Ładna rymowna interpretacja...chodź myśl była lekko odmienna....Pozdrawiam
-
i wstawili to na insta
Rafał Kałuski odpowiedział(a) na sąsiad.własnego.siebie utwór w Wiersze gotowe
Zgadzam się w pełni. Pozdrawiam -
Usta kochają Ten moment Kiedy pękają Od suchych Żartów Podpitych wujków Uśmiechają się W grymasie Przymrużone oczy Podkreślają Ilość alkoholu Krążącego w powietrzu Śmiech chichot Z wiekiem tracimy Błyskotliwość Jędrność Piegi Koniec Ostatnie wakacje
-
Dziękuję za komentarz....pozdrawiam
- 2 odpowiedzi
-
- niewiadomą
- drogą
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rozpasałem się w lenistwie głaszcze niemym krzykiem jamę ziewem Zapominam coraz częściej że mógłbym to bilet tak nie ważny jak moje istnienie Donikąd Jak istnienie tego świata Do Ciebie
- 2 odpowiedzi
-
- niewiadomą
- drogą
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kropka...dobry pomysł....dziękuję. Pozdrawiam.
-
Wiersz (także: mowa wiązana, oratio vincta) – sposób organizacji tekstu, polegający na powtarzaniu się w nim odcinków o takich samych właściwościach strukturalnych; przeciwieństwo prozy; utwór o swoistej językowej kompozycji, w której wers (linijka wiersza wyodrębniona intonacyjnie i graficznie) pełni funkcję wierszotwórczą, wykorzystuje środki stylistyczne w funkcji poetyckiej, impresywnej lub ekspresywnej Jeśli nie wiersz to co Pan widzi ? Czy dla Pana trzymanie się formy, jaką przyjmuję Pan za wiersz, jest takie jakie musi być ? Czyli jakieś. Co wyklucza poezje. Bo poezja nie może być jakaś. Wiersz jest formą myśli. Nie jasnością ,pytaniem zarazem. Zagatką.
-
Jak dla mnie wpadł Pan w pułapkę tegosz wiersza. Jego prostota to klucz i odpowieć na doszukiwanie się w "prawdach internetowych" sposobu na życie. Może Pan jest z tego pokolenia które lubi dociekać kto jest autorem i twórcą myśli ? Czy jest kompetentny ? Czy ma jakąś wiedzę naukową ? Mam nadzieję że dostrzega Pan odcienie szarości...a nie tylko czarno - biały świat.
-
Być może...nerwy...stres...wzięły górę.
-
kanały sub-bycie lajk życie doradcy trenerzy dobre zdrowe intencje wpłaty-wypłaty intencje pół uśmiech ćwierć oddech astmatycy shizole zez w cenie kłamstwo intencje.
-
Dziękuję....za zastanawianie...pozdrawiam
-
Boje się drzwi Zamkniętych Bez klamki Braku światła Odblasku Nadzieji Że ktoś wyłączy nas Zabierze baterię Zutylizuje Czuje strach tak silny Jak pies zdjęty Z łańcucha Przed końcem Wyszrapanym za wcześnie Lęk przed sobą samym Rozbitym kawałek Po kawałku Na lata nieszczęścia Zakochuje się w sobie W tobie Gnije Megaloman Którego nienawidzę
-
myśli latają w przestrzeni tabletki w kieszeni pustka
-
wiesz strofy potrzeby zmieniają się wiersze jak ludzie też zmieniają słowa w ładne opakowanie w prezent od losu miłość a jej koleje prowadzą do Ciebie moje wykolejenie
-
kroki zimno i szaro trąbki davis i stańko uwiera w bucie życie cudze nucę nudzę pisze zamieniam cisze w siebie jestem magnesem dla brudu jak laleczka wu du ukuj
-
wszystko sprzedam wyprzedaż mnie ból ukojenie tłuszcz na brzuchu modne mięśnie fryzurę z caps lockiem brodę z delete do kosza kup wiersz jako coś modnego jak posiadanie dla posiadania jak wibrator do czyszczenia z łona dzieci narodzonych sprzedam zapomnienie dla nie pamięci boga siły z kosmosu cząstki mnie dla sensu życia sprzedam ja poeta
-
bo kiedy zabraknie tego słońca drogi do końca zostać nie będziesz chciała upadnę w ten koszmarny dół w smród pustego ciała i wtedy chór bzdur odbije się echem od ścian czaszki jednym czego będę chciał to Twoje bladoróżowe ciało a ja na nim nakarmmy nasze myśli wszystkim i niczym to ten stan pomiędzy ja bez ciebie nędznik
-
wgryzłem się w serce ziemi poczułem lasy drzewa krzewy ten smak zmienił mego dziadka ojca we mnie wiatr napełnił płuca jestem ucieczką dymu z komina moja matka kamienica świadomość brudna ulica umorusany dzieciak pijak
-
chciał bym żeby mnie pacyfistę twoje ciało bez krwiste myśli żyzne zamieniło w wąsy ojca bezkrytyczne żebyś ponad wszystek zwiewna jak listek zawinęła mnie w to co oczywiste i w stek ojcowskich banałów konkretów miętówek i kału
-
tęsknię za naszymi wypadami na grzbiety bezdomnych psów nie mogę odnaleźć drogi do baru "pod zapchlonym kundlem" szukam siebie w przebrzmiałych tekstach piosenek mojej właścicielki chciałbym zapomnieć smaku pomadki wczorajszej kochanki i przestróg matki wariatki uważaj w co wdepniesz bo każdy zgrzyt oznacza inny lęk szukam