Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przemierzam ścieżki zapomnienia w nadziei, że zakwitnę na nowo, zogniskuję wreszcie tą część siebie w jednym stabilnym punkcie. Tymczasem dendryty mają mnie głeboko i namiętnie. Język wypowiedzi, pachołek ubogi, z tobołkiem przemierza aleje niepamiętnych epok. Zdycham, tracę soki - powoli, nieubłagalnie. Nie ma możliwości odbudowy? A co z restrukturyzacją nierentownych komórek? Pasje, radości moje, lekarstwo na ból, spełnienie - porzuciłam Was.
- Dlaczego nas zakopałaś tak głęboko? Nie możemy oddychać...
- Błagam, wybaczcie - padam na kolana. Zgrabiałymi palcami odgrzebuję grób.
- Jak mogłaś, niewdzięczna. Czyż nie dostarczałyśmy Duchowi twemu podniet ekscytujących, spełnienia na miarę istot nieziemskich? Niewdzięczna, nieczuła istoto!
Zagłębiam ręce coraz głębiej. Chyba pójdę po łopatę. Zrywam się, brudząc przy tym moją różową kamizelkę mokrą, śmierdzącą ziemią. Wracam jednak pośpiesznie by uspokoić energie pogrążone w trwodze.
- Powrócę niebawem, moje drogie. Bądźcie cierpliwe - zapewniam żarliwie, roniąc piekielnie słone łzy (kurwa, chyba zmienię restaurację, nadmiar soli fatalnie wpływa na pracę moich nerek)
- taaa...obiecanki-cacanki, a głupiemu mokra ziemia w dupę - zaskrzeczał jakiś głos. Podejrzanie znajomy głos. Ach już poczułam tego bakcyla. To cudny, przecudny tembr orgazmicznego głosu! O tak - oto moje własne piekło. Oświęcimiu,twoje wielkie osiedle jest takie kuszące. Kupię sobie mieszkanko w samym jego centrum. Mam nadzieję, że wystarczy ci, ulubieńcze wszystkich cierpiętników, ofiar losu, samobiczujących się miernot upadłych.
Lecz cóż słyszę? Zabrakło drutu kolczastego.

*
Uprzejma, szykowna czterdziestolatka usiadła po drugiej stronie masywnego biurka i z wdziękiem założyła nogę na nogę. Prawy pantofelek upadł z lekkim łoskotem. Po chwili do biura wszedł niski, korpulentny pan. Pochylił się nad blatem, lustrując uważnie zawartość niebieskiego skoroszytu. Niecierpliwie splatałam i rozplatałam spocone dłonie, co chwila zerkając na ogromną mapę wiszącą na ścianie, ozdobioną okręgiem z żółtych gwiazdeczek na granatowym tle.
- A więc zamierza pani rozpocząć działalność gospodarczą...- mężczyzna świdrował mnie wzrokiem - czym chce się pani zajmować, bo nie zdążyłem jeszcze doczytać - jego twarz pokrył grymas.
Zaczerpnęłam głęboko powietrza.
- Otóż, proszę państwa, pragnę rozpocząć produkcję drutu kolczastego. Znalazłam dość znaczną lukę w tej dziedzinie. Przeprowadziłam szczegółowe badania marketingowe. Mają je państwo przed sobą - zaćwierkałam podniecona, prawie podskakując na krześle
Kobieta uśmiechnęła się promiennie i rąbnęła wielką pieczątkę na moim wniosku.
- Pieniążki wpłyną niebawem na pani nowe, firmowe konto - spojrzała mi w oczy ze zrozumieniem i rzekła:
- Kochaniutka, my jesteśmy otwarci i elastyczni. Każdy ma prawo do swojego "oświęcimia".

Opublikowano

Witam Barbaro. widze Cie tutaj w prozie ze debiutujesz a na poezji to ani Cie nie widac:>
eh a mialam nadzieje ze wrocisz do nas a tam cichutko za to tutaj juz ktoras z kolei czytam w wykonaniu Twym proze:>

nie mowie ze to zle bo ciekawie piszesz lecz jakos smutnawo bez starych cieplych znajomych.
sciskam

Opublikowano

Witaj Kasieńko, cieszę się, że wpadłaś do mnie w odwiedzinki :-))). Nie bywam ostatnio w dziale poezji, bo się chyba wypaliłam "poezjowo", aczkolwiek dostrzegam w moich utworach "prozowych" nutkę poezji... więc z tym wypaleniem to może nie do końca jest prawda?;-)
Pozdrawiam cieplutko i milutko. Dzięki za pamięć/B.

Opublikowano

Witka

Tymczasem dendryty mają mnie głeboko i namiętnie (gdzie???)

Nie rozumiem przesłania, idei, nie wiem oczym to jest, refleksja i krótka scena...nie wiadomo po co?

Nie podoba mi się.

taaa - mam uprzedzenie do takich form, jakby zżycia wzięte lub z slangu internetowego...wiem, że się stosuje ale kole mnie to w oczy...sam staram się tego unikać.

Przykro mi, ale najniższą ocenę z twoich dotychczasowych pozwolę sobie

Opublikowano

Tutaj zgadzam się z Piotrem. Ja też nie rozumiem. Mam wrażenie, że i owszem chciałaś coś powiedzieć, ale zrobilaś to poprzez kolano, z którego co rusz spadał ci zeszyt twoich literackich pomysłów. Nie kupuję ani tego drutu kolczastego ani całego otoczonego nim - inwentarza. Pozdrawiam Basiu :))
Nie martw się. Jutro będzie lepiej, deszcz spadnie, drut zardzewieje...

Opublikowano

He he - znowu jestem w dołku, można się po Waszych komentarzach zorientować. Jakiś specjalista od "tych" rzeczy by się przydał, kurka wodna ;-). No cóż raz na wozie, raz przy kozie, a że mleko od owej ponoć bardzo zdrowe, to może niebawem pokrzepi mnie i wrócę do literackiego kołowrotka z podwójną siłą :-))) (i z lepszą ofertą rzecz jasna ;-))

Tymczasem chylę czoło z pokorą i przyjmuję wszystkie oceny do mojego dzienniczka. Na piątki trzeba zapracować. Pozdrówka dla wszystkich.
Asherku - tak tak, rozwijamy się ;-). Nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać (a co? Ja mam być gorsza? :-)))) Pozdro!/B.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
    • @KOBIETA no tak, odmładzam się:)
    • A Ci na myśli ;)   Ajajaj - to fajne podsumowanie sztucznej inteligencji :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...