Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

napiętymi strunami tak - nie do wytrzymania
przedzierają się przez zagęszczenia
zimnym aniołom szarpiąc skrzydła
krzyki wydostały się poza niepokój

słowa doprowadzone do ostateczności
mijają spojrzeniami podgryzione gardła
całuny śnieżne zamiast pocałunków
ich życie - zmrożona jawa

w życiu obchodzili się zimno

Opublikowano

Nie no, słabe. Tutaj jest to, co można nazwać delikatnym patosem - słowa i zroty o wzniosłym charakterze ze sfery niby erotycznej.

"przedzierają się przez tysiące zimnych
aniołów prosząc by nauczyły ich miłości" To mi się tandetne wydaje, nie można było jakoś prawdziwiej?

"oddechy niewypowiedziane do końca" nie jestem pewien, ale to mi się wydaje znajome jak cholera i to z tego forum, może to twój patent, ale mam paskudne wrażenie, że już "niewypowiedziane oddechy" widziałem. Nie wspomnę już o tym, że oddechy są raczej z natury niewypowiedziane (trochę kabotyński środek artystyczny, ja przynajmniej nie widzę czemu miałby służyć).

"pragnąc cieleśnie" znów coś znajomego.

"całuny śnieżne okrywają
ich dusze w zamrożonej jawie " no proszę!!! kukurydziane to jest przecież strasznie (dla tych co nie studiują anglistyki w Łodzi, "kukurydziane" tak wydumane i kiczowate, że aż dobre, jak np filmy w stylu "Evil Dead 8").

"zerwane struny nie mają rąk" coż za trafne spostrzeżenie, jak na to wpadłaś? ;) (żarcik taki, nie bierz do siebie).

Oczywiście możesz powiedzieć, że ten wiersz to camp, ale jakoś nie zaznaczyłaś tego nigdzie, więc o ile nie zajarzyłem czegoś zawoalowanego po drodze gdzieś, to dla mnie to po prostu jest kiczowaty utwór.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Hm... tuż po przeczytaniu byłem trochę w szoku, ostatnio czytam raczej spokojne wiersze, bez słów typu: anioł, całun, dusza... a tutaj proszę. ale miło, że przypomniałaś mi o takich wyrazach :) bardziej serio - nie powala mnie, bez rewelacji, czytałem lepsze w tym stylu, ale trzyma poziom, jest dobrze.

pozdrawiam /Arek

Opublikowano

Mi się podoba. Marudzić nie będę. Fakt, że nieco przestraszyły mnie te mocne słowa, ale nie jest z nimi tak źle. A jak ktoś zarzuci Ci kich to myślę, że to miły zarzut, bo kicz także jest prądem w sztuce ;P
pozdr serdecznie
Weronika

PS Żurawiny? Ja też chcę! Uwielbiam do wszystkiego i ze wszystkim! Mam jeszcze słoik w szawce :P
PS2 To pan J.Zły pewnie zna moje rodzeństwo :)

Opublikowano

można powiedzieć, że zgrabna budowa tekstu, tylko niekiedy wdziera się różnorodność użytego materiału : zupełnie nie pasuje tutaj zwrot szepty wydostały się poza niepokój
co nie znaczy, że 4 werset 1 zwrotki jest zły - jest bardzo, bardzo
słowa pragną miłości ale już w 2 wersecie 2 zrotki te same słowa niczego nie pragną
jest to przemyślany tekst, do małego oszlifowania
pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

napiętymi strunami tak - nie do wytrzymania---- czy dźwięki? co?
przedzierają się przez tysiące zimnych----co lub kto sie przedziera tak napięty nie do wytrzynania? jeżeli to te późniejsze szepty, to nie wiem czy potrzebna tu taka inwersja?
aniołów prosząc by nauczyły ich miłości-----znowu, kto prosi? ale czy szepty mogą prosić?
szepty wydostały się poza niepokój

słowa doprowadzone do ostateczności--- czy dopiero tutaj dowiadujemy się, że chodzi o słowa?
omijają się oczami nie pragnąc----- może: "mijają się w spojrzeniach"? nie pragnąc czego? ta końcówka ni ema przełożenia na następny wers, zerwany rytm....
zamiast pocałunków całuny śnieżne okrywają---moze bez "zamiast", wtedy bedzie :" nie pragnąc pocałunków - ich dusze okrywają całuny snieżne w zmrożonej jawie


zerwane struny nie grają

Pani staszko! Dla mnie to labirynt nie do przejścia w takim mrozie gramatycznym... Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...