Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jakiś skurwysyn przywiązał psa do siatki
widziałem go rano, wieczorem wył głodny
a ja tak po ludzku zwyczajnie odszedłem
tak dobrze liczyć na innych sumienie
sami zresztą wiecie
kto jest genialny

a gdy kopali go
klatka schodowa
stała się kościołem
bezpieczeństwa

Znowu rzuciliśmy się o własne prawa
o racje trwania w wersy wpisaną
każdemu jego, a potem przeszło
tak ciężko liczyć na własne sumienie
bo głupio sądzić
że się wyrosło.

Opublikowano

brzydki wiersz? nie widziałem nigdy.
po prostu za mało tego co niektórzy nazywają środkami artystycznymi, poetyckimi czy jak go tam zwał, więcej obrazu, a historia nabierze "poetyckości"
pozdrawiam

Opublikowano

miliony ludzi i miliony odpowiedzi na słowo poezja
jeśli każde słowo pisane weźmiemy za poezję (a tak może być) to wszystko jest poezją i to nie wcale znaczy, że jest źle
każda relacja zdana z jakiegoś zdarzenia na ulicy może stać się poezją a nikt nie mówi, że czyta poezję tylko, że czyta prasę codzienną (np dzienniki)
brzydota też bywa piękna
a każdy z nas osobno czy tez razem tworzy pewne kanony estetyki
dobrze, że są ludzie, którzy pragną o tym pisać

pozdrawiam

Opublikowano

Wiersz z życia wzięty. Jak często nam się zdarza, przejść koło czyjegoś nieszczęścia obojętnie, licząc właśnie na czyjeś sumienie.Może i mało w tym wierszu poezji ale za to ile prawdy, o której też trzeba mówić.
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poprawić... już w tym ;P
Ewidentny błąd:, ogonek przy 'rację" (skoro ONA jest wpisana). Inwersje!!! (to, to brzydkie: innych sumienie, kopali go, w wersy wpisaną [lepiej: wpisaną w wersy]).
Mniej słów (brawo Oscar ;) np. "stała się kościołem" (po co bezpieczeństwa? od wieków świątynie dawał azyl i schronienie).
Ja bym inaczej wersyfikował pozbywając się przecinków.
np.
Znowu rzuciliśmy się o
prawa wpisane w wersy
każdemu jego

a potem przeszło

tak
liczyć na sumienie
czy sądzić
że się wyrosło?

Zlikwidowałbym też duże litery.
pzdr. b
PS. Poczatek też do przeprania ;)
PS. 2 (na razie nie składam wniosku do - o ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poprawić... już w tym ;P
Ewidentny błąd:, ogonek przy 'rację" (skoro ONA jest wpisana). Inwersje!!! (to, to brzydkie: innych sumienie, kopali go, w wersy wpisaną [lepiej: wpisaną w wersy]).
Mniej słów (brawo Oscar ;) np. "stała się kościołem" (po co bezpieczeństwa? od wieków świątynie dawał azyl i schronienie).
Ja bym inaczej wersyfikował pozbywając się przecinków.
np.
Znowu rzuciliśmy się o
prawa wpisane w wersy
każdemu jego

a potem przeszło

tak
liczyć na sumienie
czy sądzić
że się wyrosło?

Zlikwidowałbym też duże litery.
pzdr. b
PS. Poczatek też do przeprania ;)
PS. 2 (na razie nie składam wniosku do - o ;)

I też podziękował - dzieki temu wiem, jaki obrac kierunek. Wszystkie rady biorę do serca i pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no to jest własnie problem, że ostatnio dział p szwankuje, brakuje pewnych osób - a tutaj proszę, mozna się czegos dowiedziec. Co nie znaczy, że mam zamiar podbijac od razu Z, ale raz na jakiś czas :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poprawić... już w tym ;P


By Stephen Ruynsky
Ewidentny błąd:, ogonek przy 'rację" (skoro ONA jest wpisana). Inwersje!!! (to, to brzydkie: innych sumienie, kopali go, w wersy wpisaną [lepiej: wpisaną w wersy]).
Mniej słów (brawo Oscar ;) np. "stała się kościołem" (po co bezpieczeństwa? od wieków świątynie dawał azyl i schronienie).
Ja bym inaczej wersyfikował pozbywając się przecinków.
np.
Znowu rzuciliśmy się o
prawa wpisane w wersy
każdemu jego

a potem przeszło

tak
liczyć na sumienie
czy sądzić
że się wyrosło?

Zlikwidowałbym też duże litery.
pzdr. b
PS. Poczatek też do przeprania ;)
PS. 2 (na razie nie składam wniosku do - o ;)

NA SMIETNISKU

legowisko zimne wygodne ponad ziemią
zamarznięta kropla piwa bębni wewnątrz
choinka zamordowana jeszcze pamięta zieleń
pod lodem wybuchają echa fajerwerków

w kąciku wierszyki o strzesze marzą
niczyj pies szuka domu i jakiegoś pana
człowiek mysli że jest człowiekiem z plecami
wyrzuconej modlitwy prośby leżą wysłuchane

życiorysy kariery fortuny czekają na odrodzenie
rozprószone przez wahadła zegarów
podkładają pod głowę ułudę zmartwychwstania
podciągają kolana chuchają pod pelerynami

ciszę przerwie ślepy szperacz diamentów
wie na śmietnisku popioły nie będą kamykami
rozgrzana w dłoniach kropla dotknie czółków
w śmieciach poezja wszystko połechce rymami

a na kupie wierszy siedzą kruki mądre
czytają tupią nóżkami szukają strawy
i trzeba odlatywać a może nie trzeba
...nie masz dachów nad śmietniskami

By Stephen Ruynsky
  • 6 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...