Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zawadki, panie, dziś od drogi dalej
niźli kamieniem rzucić by w tę stronę,
lecz co tam rzucać, może całą skałę
wielkości karwy zatoczyć i kołem,
gdzieś na przeszkodzie czarnoziemej grudy,
zagrzebać wszelkie nieomylne złudy,

co do wymiaru i ilości, z których
domysłem stają myśli, jak i po co,
a ze wsi, panie, nijakiej brawury
i co do kontry, tylko lekko gniotą
chmury o dachy albo wiatr w kominy,
lecz nikt tam nie wie, co ma w końcu czynić,

bo skąd ma wiedzieć, skoro życie takie
jak widać niebo poprzez ziemskie nudy
i w głaz się pukać i takoż na bakier
szczesywać z myśli najcięższe ułudy,
co by się mogły jako okaz rzadki
wyrwać, tu panie tylko są Zawadki.

------------------------------------------------
od autora:

Zawadki – mała wieś przy drodze z Przasnysza do Karwacza,
jakieś 0,1 km od drogi, na skrzyżowaniu, koło lotniska.
Dawniej Zawadkami nazywano małe leśne przeszkody.

Karwa – tak nazywano w okolicy Karwacza krowę.

Opublikowano

Widzę tu pływy Stefana R. - " panie" - śmiało - Nagietka
Witku, czytanie Twoich wierszy zaczyna mi sprawiać przyjemność i nie wiem dlaczego. Czytam wszystkie gdyż niosą olbrzymi ładunek informacji na temat Ziemi Przasnyskiej. Ale ostatnio podkreślam z przyjemnością (może ja się przyzwyczaiłem, albo Ty inaczej piszesz?)

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jacku - no nie wiem czy jakieś tam naleciałości, ale chyba masz rację, postaram się by w kolejnych wierszach tego nie było, dziękuję za koment, miło mi, że czytasz, kurczaki, może coś sam byś dołożył do tej przasnyskiej grudy?
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Witku z niekłamaną przyjemnością czytam wszystkie Twoje wiersze, ostatnie dwa miesiące miałem strasznie zagonione więc i śladu obecności nie bardzo było jak zostawiać. Pokłony ślę znakomitemu bardowi ziemii Przasnyskiej i nie tylko. Pozdrawiam Leszek :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena myślałem jak go skomentować ale myślę iż słowa są zbędne. Napisałem kiedyś wiersz który może korelować z twoim. Nie wiem tak mi się wydaje myślę że po pierwszym sierpnia go wstawię i będzie to mój punkt widzenia. Na pewno coś jest w powietrzu?!
    • @Robert Witold Gorzkowski :)), ( choć A. Osiecka nie lubiła tego słowa)-  odpowiem - uroczo ! Mam w domu tomik „ kiedy mię Wenus pali”- w którego szerokim wstępie, jest świetna wykładnia tła historyczno - obyczajowego powstawania literatury „ wszetecznej” i „swawolnej”, bardzo polecam.
    • @Kwiatuszek Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem . To pierwsze próby. Gitary też muszę odkurzyć. Ale taki jest plan. Co jakiś czas rozciągam palce, zaczynam nucić i śpiewać.    Kocham te swojej gitary i muzykę którą z nich wydobywamy. :)
    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...