Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

list


Rekomendowane odpowiedzi

- Napisałam list! – wbiegłam do pokoju nie mogąc powstrzymać rozpierającego uczucia dumy.
- Nie musiałaś, mogłaś przyjść i mi po prostu powiedzieć.
- Znowu się ze mną droczysz – usidłam na podłodze i wtuliłam głowę w jej kolana.

Proszę Cię, Panie. Proszę. Nie odbieraj mi chwil rozpaczy, bym mogła czuć pełnię człowieczeństwa. Daj moc poznania, moc słowa i pióra. Nie pozbawiaj zadumy, melancholii i tęsknoty. Chcę czuć ją w sobie i delektować się jej potęgą.

- Czyli list nie jest do mnie – spojrzała mi prosto w oczy. Poczułam spokój i szczęście.
- Nie… - uśmiechnęłam się złośliwie marszcząc czoło
- Rozumiem – opadła na oparcie i skrzyżowała ręce w geście protestu. Wyglądała jak mała dziewczynka, która złości się na mamę, że ta nie kupiła jej wymarzonej lali. Jaka ona piękna. Gładziłam wzorkiem długie kasztanowe włosy. Czułam, jak dłonie same rwą się by zanurzyć w nich palce.

Daj Panie pustkę, bym topić się mogła, krzycząc „pomocy”, ucz mnie pokory. Dawaj zły przykład, fałszywe stawiając drogowskazy. Gardź mną, gdy pójdę złą drogą. Odbierz mi spokój, przepełnij chaosem, aby mnie porwał z dala od szczęścia.

- A dasz mi przeczytać? – nie wytrzymała długo.
- Nie – miałam ochotę pokazać jej język. Jeszcze energiczniej niż poprzednio rzuciła się do tyłu. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że widzę, jak oparcie starego fotela gnie się niepokojąco pod nagłym uderzeniem… jej pleców. Są idealne, gdy leży nago i spogląda na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Jakby narysowane ręką artysty najlepszego z najlepszych. Są cudownie gładkie i białe. Uwielbiam, jak reagują na dotyk moich ust.

Wyrwij mi z serca miłość, zastąp ją rozpaczą głęboką jak ocean. Każ płakać i wołać. Każ błagać, umierać. Panie…

- A powiesz mi przynajmniej do kogo napisałaś ten list?
- Wiesz, osiągasz coraz lepszy czas. Chcesz wystartować w konkursie na „najkrótsze obrażanie się” – zadrwiłam, ale pewna jestem, że dostrzegła w mych oczach uwielbienie, bo zapytała z przekąsem:
- Czyli nie powiesz?
- Powiem. To list do Pana.
- Do pana? No wiesz… Przecież masz mnie – mogłabym przysiąc, że dostrzegłam cień niepokoju w jej spojrzeniu.

Panie! Ja już nie mogę… Wołam Cię, krzyczę. Czemu dajesz męczennikowi szczęście?! Chcę wpijać zęby w granatowe żyły i czuć na języku ciepłą krew. Chcę szarpać szubieniczny sznur i wołać o litość. Panie!

- Do Pana – powiedziałam z naciskiem i wskazałam palcem na sufit
- aaa, rozumiem – usta, które wypowiedziały tą kwestię były najpiękniejszymi ustami, jakie stworzyła natura. Skrojone z najdelikatniejszego jedwabiu koloru soczystej czerwieni. Miała na sobie biały podkoszulek, mój ulubiony. Lekko prześwitywał i mogłam podziwiać jej delikatne piersi, które były równie idealne co reszta.

Pozwól szaleństwa zaznać, obłędu, kalectwa. Ześlij plag siedem, dziesięć, czy dwieście. Karaj za nadzieję, przejawy współczucia. Pozbaw mnie wzroku i wpuść do raju, bym poczuła rozpacz niewidomego.

- Zrobię ci obiad i popertraktujemy dalej – wstała i poszła do kuchni. Długie nogi, które uwielbiałam gładzić i biodra rozkołysane w takt najpiękniejszej z melodii, sprawiły, że popadłam w melancholię. Oczami wyobraźni widziałam te nogi jak opasają mnie coraz mocniej i mocniej, jak objaw choroby zwanej pożądaniem.

Weź to Panie! Weź wszystko co we mnie ludzkie! Ale, proszę, nie zabieraj mi jej, bo tylko z nią zniosę to wszystko…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...