Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mężczyzna oprowadza konia po polach.
Mówi: spójrz, tutaj życie całe pracowałeś,
w pocie końskiego czoła, w znoju i w trudzie.
Niekiedy dniami bez ustanku,
noc kopytem trącając by chwilę snu zesłała.
Bat był Ci nagrodą, wędzidło zachętą.
Bruzdy ziemi kilometrami mierząc,
niczym słońce po firmamencie wciąż na nowo.
Niezmierzonymi dla Ciebie pozostały.

Teraz grzywę masz siwą, nie na znak mądrości,
a na starości znamię.
Nikogo nie cieszy już stukot Twoich kopyt,
grzbiet zbyt kościsty by go siodłać.
Bywaj zdrów- jakby konia pogłaskał.

A koń tylko łeb spuścił.

Opublikowano

pierniczku:)
podobało mi się wszystko, wszystko, ja się cieszyłam jak dzieciak, że o koniku, ale później się zawiodłam, przy końcówce, bo ja czułam tam jakąś tajmeniczą siłę, jakąś tajemnicę, no ale nic, może i dobrze, takie życie, taka natura w całej swojej postaci, język przypadł mi do gustu, ciekawa stylizacja;)
p.s ale nie powinno tam być czasem gnoju? a nie znoju?
pozdrawiam serdecznie
Reginka

Opublikowano

małe techniczne zastrzeżenia:
w pocie końskiego czoła, w znoju i w trudzie. -->jedno "w" wyrzucić: w znoju i trudzie (chyba lepiej?)
Bruzdy ziemi kilometrami mierząc,
niczym słońce po firmamencie wciąż na nowo.
Niezmierzonymi dla Ciebie pozostały.
--> i tutaj chyba czegoś brakuje...co pozostało dla niego niezmierzone? niejasne to dla mnie...
Bywaj zdrów- jakby konia pogłaskał. --> jakby?
no i "ciebie" z wielkiej?
ale to są drobiazgi - przejmujący tekst

pozdrawiam

Opublikowano

Dzien dobry!
Serdeczne dzieki za wglad. Kolejny raz po przerwie, a przyjęcie milusie.
- w gnoju- to byloby jednak zbyt wulgarne
- dwa "w" mimo wszystko na moj gust pasuja, bardziej dobitne (?)
- niezmierzone- fakt, troszke niejasne, ale odnosi sie to do niezliczonych kilometrow, bruzd, ktore ow kon pokonywal
- Ciebie- uosabiam
- jakby- pozory, pozory, pozory
- żywiciela wyrzucilem:)

Na koniec dodam tylko, ze napisalem ten utworek pod wplywem wydarzen, ktore faktycznie mialy miejsce. Kon oddany zostal do rzezni. Bo stary.
papa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...