Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak byście spędzili tydzień swoich marzeń? Co byście robili, a czego nie? Dzień po dniu, bądź jeśli nie chce wam się tyle pisać, skróćcie wszystko do jednej doby. Jestem ciekaw, jakie to nielegalne, tuczące i zboczone rzeczy chodzą wam po głowie:).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ty chyba żartujesz. Ja bym zaczął od otrzymania wiadomości, że swiat postanowił mnie wybrać swoim dyktatorem, a potem byłoby już tylko lepiej.

Zapewniam wszystkich, znając już nieco poglądy polityczne jasia, że wcale nie byłoby lepiej. Chyba że ktoś lubi motywy apokaliptyczne.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czyli?

Czyli zapewne jak większość: trzeba rano wstać, chociaż się nie chce, jechać zatłoczonym tramwajem na uniwerek badź do pracy (zależnie do dnia), wulgarnie pod nosem określać pogodę; spędzić kilka godzin na uczelni, wychodząc co 1,5 godziny na papierosa, by znowu wyklinać pogodę, a w poniedziałki pójść jeszcze na piwo z przyjaciółmi bądź znajomymi w przerwie między zajęciami (w inne dni często podczas zajęć). Wracając do domu trzeba zrobić zakupy, wyjść z psem, ugotować obiad dla niego i dla siebie, włączyć komputer, sprawdzić maile i org., a potem zająć się czymś pożytecznym (nauką, czytaniem). Wieczorem można jeszcze trochę "pofrustrować się" brakami różnego rodzaju i dojść do wniosku, że jest jak jest, i tak jest dobrze.
Uwielbiam takie zwykłe, normalne, szare dni. Tylko świąt nie lubię (wszystkich, ze swoimi urodzinami włącznie).
Uff...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czyli?

Czyli zapewne jak większość: trzeba rano wstać, chociaż się nie chce, jechać zatłoczonym tramwajem na uniwerek badź do pracy (zależnie do dnia), wulgarnie pod nosem określać pogodę; spędzić kilka godzin na uczelni, wychodząc co 1,5 godziny na papierosa, by znowu wyklinać pogodę, a w poniedziałki pójść jeszcze na piwo z przyjaciółmi bądź znajomymi w przerwie między zajęciami (w inne dni często podczas zajęć). Wracając do domu trzeba zrobić zakupy, wyjść z psem, ugotować obiad dla niego i dla siebie, włączyć komputer, sprawdzić maile i org., a potem zająć się czymś pożytecznym (nauką, czytaniem). Wieczorem można jeszcze trochę "pofrustrować się" brakami różnego rodzaju i dojść do wniosku, że jest jak jest, i tak jest dobrze.
Uwielbiam takie zwykłe, normalne, szare dni. Tylko świąt nie lubię (wszystkich, ze swoimi urodzinami włącznie).
Uff...

A nie wolałabyś, aby nie trzeba było wstać tak wcześnie, a pogoda nie wymagała Twoich impertynencji?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czyli zapewne jak większość: trzeba rano wstać, chociaż się nie chce, jechać zatłoczonym tramwajem na uniwerek badź do pracy (zależnie do dnia), wulgarnie pod nosem określać pogodę; spędzić kilka godzin na uczelni, wychodząc co 1,5 godziny na papierosa, by znowu wyklinać pogodę, a w poniedziałki pójść jeszcze na piwo z przyjaciółmi bądź znajomymi w przerwie między zajęciami (w inne dni często podczas zajęć). Wracając do domu trzeba zrobić zakupy, wyjść z psem, ugotować obiad dla niego i dla siebie, włączyć komputer, sprawdzić maile i org., a potem zająć się czymś pożytecznym (nauką, czytaniem). Wieczorem można jeszcze trochę "pofrustrować się" brakami różnego rodzaju i dojść do wniosku, że jest jak jest, i tak jest dobrze.
Uwielbiam takie zwykłe, normalne, szare dni. Tylko świąt nie lubię (wszystkich, ze swoimi urodzinami włącznie).
Uff...

A nie wolałabyś, aby nie trzeba było wstać tak wcześnie, a pogoda nie wymagała Twoich impertynencji?


Nie odczuwam potrzeby zmieniania tego, co jest dookoła. Wystarczy, że ja ciągle się zmieniam. Poza tym, jakie to by było nudne.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no tak, ale z kim (czemu akurat ze mna?), w jaki sposób, w pomieszczeniu, czy plenerze.

Ja na przykład chciałbym aby na kilka godzin zrobiło się ciepło na szczycie K2 i tam właśnie szczyty osiągać:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja podobnie, tylko że na odwrót :D

i jeszcze nietzschego :)

a z drugiej strony to bida straszna bo nie mam zadnych marzeń wartych spełnienia (tzn. takich na 7dni :D ) (pocieszam sie tym, że pozostali też nie mają :D )
Opublikowano

1. dzień kwalifikacja olimpijska
2. dzień udany start w olimpiadzie oczywiście medal (marzyłyło mi się zawsze srebro w ćwiczeniach na drążku, zaraz za Aleksiejem Nemowem, nie śmiałbym go strącić z pozycji lidera)
3. ślub z moją dziewczyną
4. aby zespół w którym tańczę miał pokazy przed milionową publicznością
5. Akapulko 50 metrowa skała- skok na główkę
6. lata 70 być na koncercie Hendrixa
7. tego nie zdradzę bo cenzura by mnie zjadła

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski :)), ( choć A. Osiecka nie lubiła tego słowa)-  odpowiem - uroczo ! Mam w domu tomik „ kiedy mię Wenus pali”- w którego szerokim wstępie, jest świetna wykładnia tła historyczno - obyczajowego powstawania literatury „ wszetecznej” i „swawolnej”, bardzo polecam.
    • @Kwiatuszek Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem . To pierwsze próby. Gitary też muszę odkurzyć. Ale taki jest plan. Co jakiś czas rozciągam palce, zaczynam nucić i śpiewać.    Kocham te swojej gitary i muzykę którą z nich wydobywamy. :)
    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...