Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dosłownie : « Cher Monsieur, votre dernier poème est vraiment excellant »
bardziej wyrafinowanie :
Cher Monsieur, je trouve votre dernier poème remarquable (excellent), albo «… écrit d’une manière parfaite ».

Nie wiem, czy akcenty będą wiernie oddane.

Opublikowano

nie, nie wyszlo, pisze bez akentow :

Dosłownie : Cher Monsieur, votre dernier poeme est vraiment excellant
bardziej wyrafinowanie :
Cher Monsieur, je trouve votre dernier poeme remarquable (excellent), albo … ecrit d’une maniere parfaite

Opublikowano

No, uczeń się doskonale spisuje. Twoja wersja jest poprawna, ale odbiega ciut od oryginału.
Ami albo collegue – jest różnica w zażyłości.
Vers – to jedna linijka! Żaden Francuz nie powie w liczbie poj. Więc raczej …tes derniers vers…
Formidable - ja bym tak się nie wyraziła, raczej : reussi, superbe etc.

Cher collegue, votre dernier poeme est remarquable, reussi, parfait ou superbe.

Więc reasumujac i po konsultacji z prawdziwym Francuzem najpoprawniejsza wersja brzmi : (bez akcentów niestety)
Cher collegue, tes derniers vers etaient remarquables

Opublikowano

Dziękuję i zmieniam natychmiast (wiersz w warsztacie pod szyldem "Pilnie poszukiwany tytuł", czy jakoś tak). A jak jeszcze byś napisała, gdzie akcenty (ja je sobie porobię już sam), to byłbym wdzięczny w dwójnasób. Albo i w trój.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niestety, akcentu grave nad e - ta strona kodowa nie posiada, więc dalem "daszek" ;)
(powinno być: lewy ALT+0236 [z klawiatury numerycznej] lub +0232); akcent aig nad e to: ALT+0233.
dyg, dyg
b
PS. Pani Profesor - pełen podziwu pa-dam! madame (i dzięki za życzenia - właśnie doszły ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście, Michale – masz trochę racji, często mówi się „collegue de travail”, ale chyba w znaczeniu szerszym niż „współpracownik”; chodzi o podkreślenie relacji , w jaką się wchodzi. Odpowiednikiem jest też „camarade” ale tu bardziej w domenie „rozrywkowej” (nam kojarzą się zupełnie inne związki), łączą wspólne zainteresowania. Często nadużywanie słowa „ami”, które nie określa już wyłącznie przyjaźni, ale jakąś większą zażyłość właśnie koleżeńską.

Pozdrawiam serdecznie Arena

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @TylkoJestemOna Dzięki, samo życie niestety. Pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...