Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

No właśnie. Czasem zdarza się tak, że trzeba coś wykuć, napisać esej, przeczytać książkę i jakimś dziwnym trafem znajdujemy sobie masę zajęc pobocznych i pozornie drobnych, żeby tylko oddalić moment rozpoczęcia faktycznej roboty. Ja na przykład ostatnio napisałem wiersz (zamiast zakuwać na kolokwium z literatury), potem odpowiadałem na komentarze i tak dalej, aż w końcu okazało się, że dzień przeszedł przez palce. A wy? Przyznajcie się, też macie jakieś sposoby, żeby się wymigać.

Opublikowano

A ja, coby się nie uczyć: JEM. Nic w tym złego, bo przecież każdy musi jeść, zeby żyć, więc to nie z lenistwa robię sobie półgodzinną przerwę co piętnaście minut nauki, lecz z człowieczeństwa, prawda? ;)

Opublikowano

moźna się zamyślić, można odkładać naukę do: studniówki, dnia przed maturą, końca wakacji, świąt, jutra,...
można też wykonywać obowiązki domowe (spacer z psem, dojenie krów, koszenie trawnika, mycie samochodu / o ile jesteśmy masochistą)
można też udawać zaśnięcie nad książką
co do jedzenia to zdrowiej jest robić sobie co 15 minut herbatę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Najlepiej z melisą - podobno uspokaja i pomaga na koncentrację :)

2 w 1: nie trzeba się stresować, a i zaśnięcie wyjdzie naturalnie
tylko uwaga! picie ziół o północy to satanizm i czarna magia !!
Opublikowano

ja sprzątam (chyba mam coś z pedantki...), leżę w bezruchu, albo bawię się z moją myszą (a w zasadzie z myszem). ale najbardziej lubię ćwiczyć, jak mam jeszcze siłę: brzuszki, przysiady, skakanka i takie tam. przedkładam wysiłek fizyczny nad umysłowy;) procentuje to wyglądem - polecam i pozdrawiam.

Opublikowano

A ja jeszcze ćwiczę Summer Presto Vivaldiego na gitarze. Jak po paru miesiącach ćwiczeń zaczęło wychodzić, to sobie podbijałem metronom - i do przodu. Po takiej dwugodzinnej sesji człowiek jest tak wykończony (bo shredding gitarowy to wysiłek dla mózgowia - prawa półkula chce jak najszybciej, a nerwy nie nadążają), że z czystym sumieniem może sobie powiedzieć: dzisiaj się już niczego nie nauczę.

Opublikowano

maluję paznokcie, piłuję paznokcie - nie obgryzam paznokci;) poszczególne części ciała smaruję konkretnym balsamem, potem oliwką... szczotkuję i prostuję włosy (bo mi się skręcają:/), poprawiam łuk brwi, potem ubieram się w perfumy. następnie czekam na moją Miłość:D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Jacek_Suchowicz Jacek, rozumiem Twój nastrój i to, jak bardzo wiadomości potrafią przygnębić… U mnie dziś poezja gra inną melodię - taką, która pozwala na chwilę zapomnieć i odnaleźć oddech, nawet jeśli świat za oknem bywa trudny. Może to właśnie w takich chwilach warto sięgnąć po słowa, które nie ważą, nie dzielą, tylko łączą. Dziękuję, że jesteś - nawet gdy mamy różne perspektywy.
    • "Panna Jaskółka z miastka Lulkowo,                 zamierza dobić targu na nowo. Ptaszka pragnie zatrzymać", by ród ptasi podtrzymać. Konsensus - robią jaja hurtowo.     @Nata_Kruk Podoba mi się Twój ptasi cykl, ale dlaczego, no dlaczego, nie AABBA? Pozdrawiam.
    • @Alicja_Wysocka Alicjio -- rezygnujesz z rozumu na rzecz serca. Świat wokół się rozmywa, zostaje tylko ty i ja -- i to wystarcza, by żyć w pełni. Czułe, bezwstydnie zakochane. Świetne.
    • Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli sól, a między nogami -- lato. Lizał jej serce jak lody waniliowe, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości -- tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek -- oddechy. Zamiast celu -- język świata. Plaża nie miała granic -- oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie psy, syci miłością, głodni jutra. Aż we śnie czyjś cień musnął stacyjkę, i przez mgnienie zniknęli – bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz zaraz, gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich  nie rozumiał -- i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała -- piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce, które nigdy nie gaśnie.      
    • @Leszczym Widać, że tekst jest tu naprawdę gęsty - pełen słów, skojarzeń, rytmów i idei. Taka słowna lawina może poruszyć, zwłaszcza tych, którzy lubią intensywność i przekaz z rozmachem. Przyznam, że momentami gubiłam oddech - ale to chyba świadczy o energii, jaka tu płynie.   Michale, widzę i słyszę to Twoje narwanie!  :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...