Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chatę przygniecioną
Słomą i czasem,
Jabłoń zdobioną
Różowym kwieciem,
Malwy w spódniczkach
Kąkole w kłosach,
Gdzie takie miejsca
Jeszcze znajdziecie?

Garnki gliniane
Na krzywych płotach,
Dróżkę wiodącą
Gdzie słońce pali
I gdzie są ci ludzie
Co w znojnej pracy
Ręce ranili
I przy tym śpiewali?

Gdzie te dziewczęta
Z zaplecionym warkoczem
Co jeszcze potrafią
Się wstydem rumienić?
Spokojne niebo
I nic się nie spieszy,
Tam nawet dymy
Potrafią się lenić

Więc jeśli pamiętasz
I może wiesz
Gdzie taki się jeszcze
Obraz zachował
Już teraz chętnie
Podam ci rękę
Tylko mnie zabierz
I tam zaprowadź.



30.04.2003.

Opublikowano

znaszli ten kraj, gdzie lico coś tam dziecięgcieliną pała ? ( czy coś takiego, hehe)...
Ale poważnie - nie w moim guście, ale jeżeli już pisac nastrojowo, to właśnie tak...
Chociaz ta puenta... Ale obrazek sam w sobie przyjemny
Pozdrawiam.

Opublikowano

Dziękuję kochani, dziękuję Stasi, Dominice i Stanisławowi :)
Samo zło nawet mnie nie skrzyczało, ani Michał (myślałam, że to dziewczyna)
Przyznam się, że mam wielgachnego pietra, otwieram te drzwi do komentarzy
jak piwnicę z duchami :P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja żyję na wschodzie
na wschodzie!
I potwierdzam stoją. Z każdym rokiem mniej ich. Takie chaty chętnie 'zbierają' skanseny. Wiem bo mojej prababci chata stoi w jednym.
Wiersz klimatyczny, ale żeby na kolana, to to to nie :)
Pozdrawiam. JaM

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Nie. Można się poślizgnąć i wybić zęby.
    • @Wochen Związki na odległość nie działają; Świat mógłby wreszcie stać się cichszy.
    • sznur samochodów  płynie ulicami  jak stado szerszeni  lecących na łowy    zżerają zachłannie paliwo  wypluwjąc zgorszenie    przyroda krzywi się  ledwo oddycha rozedmą  wygodnictwo pochłonie ludzi  jak rdza żelazo  wolniutko  kawałek po kawalku    jak się rozsmakuje  zostaną tyłko ślady    wspominać będą  nas owady  one … przeżyją    6.2025 andrew jeśli wyrzucasz butelki przez okno  samochodu wylej płyn i nie zakręcaj.  Łatwiej zgnieść przy zbieraniu. Wracając rowerem z trasy dwa razy w tygodniu zbieram dużą reklamówkę odpadów. Na krótkim odcinku przed domem, nigdy ich nie
    • @Konrad Koper @Leszczym @Konrad Koper   No cóż, bracia, jeszcze jest rozwinęcie:   >>> A odpoczynek to jego świt.   Więc, gdy słońce zachodzi, miej na uwadze, że gdy w połowie jest na linii ziemi - ciemność spowija je poniżej pasa, a wzwyż oświetla Twój umysł, byś mógł mówić swobodnie, bez słów, w bezruchu.. by słyszeli Cię wszyscy i wszyscy kolców swego bólu się pozbyli,  wśród Twojego okrzesania bowiem moja jasność da Ci nowe życie, a w nim nowy uśmiech, nowe myśli, nowy dom i nowe wyzwania.   Byś powstając z kolan nocy, miłości podziwiającej we snach miał ducha by iść i ciało by oddychać - w nich twórczość ziści się, niczym nowy byt w trwałej logice kroków człowieka, we światach takich, jakie sobie tylko wyobrażasz. <<<
    • Czerwiec mija: zostało go już mniej, niż więcej. Jeszcze trzynaście dni, nie licząc dzisiejszego. I pięć dni Lipca, bo zobaczę ją w tę Sobotę dopiero wieczorem. Razem osiemnaście odcinków czasu, umownie nazywanych dniami.     Wiem: ona też patrzy w kalendarz, też odlicza. I myśli. Wróci? Nie wróci? Prawda, że do tej pory zawsze dotrzymywał słowa i gdy umawiał się, przyjeżdżał. I zawsze z kwiatami. Ale między nami zmieniło się wiele, ba! wszystko - odkąd zaproponowałem, żeby z mną wyjechała. Odpowiedziała, że nie może, podając szczerze prawdziwy powód. Odpowiedziała, jakby już wcześniej wszystko było między nami jasne, oczywiste i wiadome. Jak gdyby propozycja ta była całkowicie naturalna. Bo przecież było - i była. Bo czy mężczyzna umawia się ot tak, przychodzi ot tak, przynosi kwiaty i prezenty ot tak? Czy ot tak spędza długie godziny na rozmowach? A czy kobieta, która nie chce umawiać się, umawia się? Czy kobieta, która nie chce z danym mężczyzną spędzać czasu, czeka nań i rozmawia godzinami? Odpowiedź jest jedna - jej nazwanie jest apotrzebne. Zbędne. Jak wypowiedziane szybko stwierdzenie, że domyślała się niczego. Chociaż prawda: propozycji wspólnego wyjazdu mogła się nie domyślić. Ale "nie mogę" zasadniczo różni się od "nie chcę". Tak samo jak szczerość od jej zaprzeczenia.     Myśli. Przyjadę czy nie? Dotrzymam słowa czy nie? Zmodyfikuję swój pomysł ze względu na okoliczność, że Marta nie może na stałe opuścić Polski, a przynajmniej, że nie może uczynić tego na razie? Zastanawia się: Andrxej, jak bardzo jesteś słowny? Na ile twoje pomysły i czyny podążą za deklaracją? Na ile pokażesz mi, że mogę śmiało postawić istotny krok na ścieżce zaufania? Nawet, jeśli miałabym postawić go z pewną obawą?     Myśli. Robi to, co do niej należy, wypełnia codzienność urzeczywistnianiem obowiązków zawodowych i rodzinno-domowych: pracą, pomocą mamie, spacerami z psem - i myśli. Czeka.     Zrobiłem tak, że Marcie zaczęło na mnie zależeć? Tak. Z pełną świadomością, czego chcę i do czego zmierzam. Ale po odpowiednio długiej obserwacji. Po odpowiednio długim, spędzonym razem czasie. Po rozmowach, które pozwoliły mi dowiedzieć się o niej wiele. Podczas których otwierała się i sama oczekiwała zaufania. Po rozważeniu wreszcie, wystarczająco czasochłonnym i należycie dogłębnym. Wręcz kalkulacji. Mam swoje lata, czytaj: swoje doświadczenia. Mam też dosyć rozczarowań.    Podjąłem decyzję. Poczyniłem kroki dostatecznie zdecydowane, dostatecznie daleko idące, aby mogła być mnie pewna - i to nie tylko na początek. Ale z ujawnieniem zaczekam do spotkania. Do rozmowy. Bo ja też chcę móc być jej pewien. Dość mam kobiet, które nie wiedzą, czego chcą. Kobiet nie szanujących mężczyzn, bawiących się ich uwagą i uczuciami. Podstępnych, mówiących kłamstwa prosto w oczy.     Czekam na kolejny czas z Martą. Na rozmowę w terminie, ustalonym podczas ostatniego spotkania. Krótko przed naszym rozstaniem o poranku po przerozmawianej nocy, tuż przed szóstą rano w tamten Poniedziałek.. mniejsza o datę.    Czekam, by wrócić z Chin. Dotykając kraju, tchnacego przeszłością, kulturą i tożsamością. Dumnego z tego, co było i z tego, co będzie. Dobrze, że Chińczycy mówią po angielsku.    Czekam, aby znaleźć się przy Marcie. I oczywiście na jej reakcję, gdy...     Uspokajam i wyciszam myśli, odliczając dni.    Lipiec się zbliża...        Phuket, 17. Czerwca 2025 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...