Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obserwuję cichaczem chusteczkę. upada
wprost pod autobus, który wyłonił się
z brejowatego łona tegorocznej zimy.

taka była czyściutka, poskładana. umowa
między nami napinała się jak łuk brwiowy
napaleńca za kierownicą. miał oczy
utkwione gdzieś w cel, pal, ognia.

taka była śnieżna, naprężona między
moimi palcami. później wykiełkowała
niewymownie cicho, ale jakże cudownie.

ten bałwan kierowca, nie musiał sikać
na stojąco i śnieg, żeby zobaczyć,
jakie z niego ziółka. chusteczka pobyła
jeszcze chwilę, zanim zbratała się z krajobrazem.

Opublikowano

a co tu zabawnego?
kroił się zwiewny klarowny i niezwykły wiersz o chusteczce
a ostatnia strofa brutalnie go oszczała
no to w co się bawić - w przesikiwanie racji
kto dalej?
czytelnik łka

pozdrawiam pozbawiony chusteczki, J.S.

Opublikowano

hmm, gdyby to było o chusteczce to być może nie byłoby sikania :)
tylko smarkanie, ale nie wiem, co jest mniej "apetyczne"
hihihi

- to takie próbki słowne, na razie, żeby nie wypaść z "formy"
ech, sama nie wiem, czy to się nadaje do czegokolwiek :)

pozdrawiam

Opublikowano

i jeszcze to - może to kwestia innego pokolenia
dziś poetce! kojarzy się ze smarkami /!!!
a nam - nie księżycowym przecie
z haftem /z osobistymi inicjałami dla.../
haft - nie przenośnie bynajmniej
a jak najbardziej - dosłownie

a może tak przeskoczyć siebie? bo sztuka do tego zobowiązuje
i napisać - bo początek był znakomity - liryk o chusteczce
tak współcześnie - łamiąc, jeśli już to konieczne, schematy?

pozdrawiam strosząc wąsy: J.S.

Opublikowano

jacek ma rację że wiersz się zapowiada, a na koniec rozczarowanie dla czytelnika, ale pomysł dobry tylko troszku to pozmieniać

"niewymownie cicho, ale jakże cudownie" no i takie wewnętrzne rymy w białym wierszu przeszkadzają.

nisko się kłaniam i pozdrawiam

Opublikowano

szykują się tu dwa koty na jedną Kocicę oną - ucieknie? kto?
to waleczne stwory, wszystkie, bez względu na płeć, dlatego - bez względu na płeć - wszystkie noszą wąsy jako dowód przynależności do plemienia urodzonych wojaków

Opublikowano

ubieram zbroję
o - nie! pani Kot - pani się tu nie wpisuje, pani się wypisuje!
ale do rzeczy
pozbyłbym się "tego bałwana/nomen-omen/ kierowcę/ i wraz ziółkami - gumeczka
i albo tak zostawić
albo w wyrzucone w śnieg /ten zasikany/ słowa wpisać / co? coś
zatem do roboty
a nie wylegiwać się zgodnie z naturą /moja Matylda zrosła się tak z lodówką, że w sklepie z AGD pytam oglądając towar - a gdzie kot /?
teraz już wiem - mruczy wiersze/wierszem

pozdrawiam serdecznie ! J.S

Opublikowano

nie chcę wywalać bałwana - bo od tego jest zima wprowadzona, żeby kierowca został bałwanem nie jakimś tam zwykłym idiotą :)
było z niego ziółko - więc po czym poznać, że pił? hehe
po oddechu?
ale wtedy nie byłoby na śnieg i stojąco - więc tu się wszytsko trzyma
brzydkiego wyrazu
- dlatego tak ciężko ruszyć nawet jedno słowo, żeby domino nie zaczęło się przerwcać :)

poza tym - nie lubię "tkliwych" tekścików, wolę czasami czymś przywalić

chętnie podyskutuję dalej :) może w końcu dam się przekonać

pozdrawiam

Opublikowano

O Kot! - ależ jesteś jednostronna i zatrzaśnięta
a i pazurek drasnął - "kurator" /!
no to w obraźliwych zwrotach też jesteś twórcza
dobre sobie! - by sobie powetować idę otworzyć butelkę merlota
co jest - jak tak dużo wiesz o kuratorach - bardzo wychowawcze na tym stanowisku

powiem Kocicy - marnuje energię na drapanie
a wiersz czeka
i sikanie /w niego - na nas/ też daremne
no to Twoje - Miau zdrowie!

Opublikowano

właśnie - ja - kurator - prosto od butelki

marzy mi się Twój wiersz jak to wino chilijskie /gęste, essencjonalne, i mocne! - tęgie

a tu cóż - "kuratora" witają ale z czym /?

nie ma jeszcze poprawionego wiersza? wiersz musi ocaleć choćby autora w worku utopić

Kocico - ratuj się! J.S. - A może, jak Ona pozwoli, będę się podpisywał od teraz/ale tylko dla Onej

- "kurator" ? -----------ale jak tu walczyć z zamkniętą przyłbicą, mnie to obce

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W wannie.   Jak już zdołasz ją przekonać, szmaty rozłóż dookoła, bo gdy potem zaszalejesz to sąsiada nie zalejesz.   Pod prysznicem*   Ona jej nie lubi, nawet gdy pożąda, bo ma mokre włosy, a w czepku źle wygląda.   *Ilustracja do wiersza w filmie "Specjalista" z S. Stallone i S. Stone.    To ostatnie z wakacyjnej serii "W wodzie".  Dzięki za czytanie i wpisy.   
    • nie mam żalu do losu że czasami gorzej jest próbuje to zrozumieć nie gniewać się   bo wiem że i tak nie wygram z nim nie przekupie go choć pieniądze mam pogodziłem się z tym   myśląc jakoś to będzie przecież nie zawsze wieje zimny wiatr bywają lepsze dni    
    • @Alicja_Wysocka Bo ludzie mówią za dużo. Nie wiem, jak było dawniej, np. w XIX wieku, ale mam wrażanie, że żyjemy w czasach wszędobylskich small-talków. Nawet w pracy u siebie, kiedy kupię sobie obiad i wejdę do windy, słyszę np.: "o, pierożki", zamiast po prostu: "dzień dobry" i koniec. No tak, pierożki i co to w ogóle ma do rzeczy, że powiedziałeś/powiedziałaś "pierożki"? Czy ludziom robi się wtedy lepiej? Nie rozumiem tego w ogóle.   Poza tym, za fasadą dobrych słów, siedzi wielokroć hipokryzja i to taka właśnie przez te słowa domyślnie wdrukowana, ponieważ ludzie wiedzą, do czego używa się takich a takich fraz (literalnie pozytywnych), a mimo wszystko wciąż ich używają. Nielogiczne.
    • aż gęsto od tej całej telepatii. istny pumptrack między nami, pofałdowana przestrzeń, po której skaczą świetlistsi endurnie. co i rusz łamią się zdania, rączki, urywają myśli-linki. dlatego chcę ci opowiedzieć bajkę o zamkniętej na świat, niczym Korea Północna, wsi. o spłachetku ziemi otoczonym strzeżonym betonem, chatach przystrojonych kolczastymi druciskami. kiszono się tam we własnym sosie. i grało, tańczyło w każdym dziwaczne uczucie przynależności. i zjawił się on. miał miejsce błąd dozoru, przez źle pilnowany mur przeniknął albo został wrzucony górą, Węgier. czy też Czech, mniejsza o to. stary ochlaptus z alkoholową demencją, mózgiem rozmiękczonym latami denaturatowania, do tego – w łachmanach. lecz był sensacją, istnym prezydentem, aniołem, Michaelem Jacksonem w marynarce-liberii z epoletami. obcym, a więc lepszym. zrazu zobaczono w nim posłańca. skąd? z samych Niebios? może. lub z Kalkuty, Wadowic, Indiany. i odkrawano od niego uświęcone części, darto znoszone ubranie na kawałeczki-relikwie. widziano w nim wielką metaforę, bo był spoza smolnej i dusznej wsi. każdy centymetr jego postrzępionej kurtki, przesikanych spodni, zaczął kosztować majątek. przybysz bełkotał w sobie tylko znanym języku, czasem igła w jego głowie natrafiła na właściwą ścieżkę i rzucił coś o krajach, gdzie pospolite niegdyś skody favorit są osobliwością i rarytasem. czuł się taką skodovką. zjedzono go szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. delektowali się, wieśniacy, tym, co uznali za komunikant. przełykali z namaszczeniem. ...teraz przydałby się jakiś morał, co nie? jeszcze lęgnie mi się w zwojach, jeszcze tworzy przyszła treść. taka urocza, choć do wykrzyczenia. wmyślę ją w ciebie, jak będzie gotowa.  
    • I tak też można...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...