Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historie miłosne


jasiu zły

Rekomendowane odpowiedzi

Oscar (niestyty drogie panie, wiem, że to dla was tragedia) jest od ponad roku w związku z pewną sympatyczną młodą damą. Niby nic specjalnego, ale... Oczywiście sytuacja musi mieć drugie dno, a więc nasz wielki poeta nie jest swiadom własnych uczuć. Broni się przed nimi, nie dopuszczając ich do świadomości. Pod tą maską wulgarnego prześmiewcy, kryje się tak naprawdę wrażliwa dusza, która błaga o ratunek, jakim może być jedynie onażenie przez Oscara jego romantycznej natury. No dalej bracie, nie wstydź się obudź w sobie Wertera. Pokaż te wiersze o tęsknocie, łzach, krwi i śmierci i jej śztylecie! Nie skazuj się na porośnietą cierniowymi krzewami ścieżkę frustracji. Otwórz się!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hehe, jak napisałam erotyk.. i ten erotyk wygrał konkurs w Nowym Targu... i jak go rodzinka czytała,.. to tatuś się zdziwił że jego córeczka ma 18 lat i to znaczy ze nie bawi się już lalkami.. .a jak powiedzialam ciotkom wujkom (i tatusiowi) ze "podmiotu lirycznego nie nalezy utożsamiać z autorem" to nikt mi nie uwierzył, hehe

a ja mog wprost opowiedziec moją historię miłosną;p
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłam jeszcze w III gimn - czyli miałam 16 lat on - maturzysta - 19 lat...
oboje byliśmy wyznaczeni do pocztu sztandarowego..tak się poznaliśmy, ale
ja - małolata
on - prawie dorosły...
w wakcje zdobyłam numer jego komórki... i sama zdobyłam też jego :D
smsy itd...
pierwsze spotkanie (ja byłam w I klasie liceum, on na I roku studiów)
i się zaczęło
spotykamy się do dziś (dziś ja mam 18 lat - a on 21)
jesteśmy razem ponad 2 lata
po drodze różnie bywało :/ kłótnie... chwilowe separacje...zabieganie o siebie nawzajem... ale więcej było tych dobrych chwil:)
teraz tylko jest strach, co będzie dalej...
jemu marzą się USA... a mi germanistyka... jak to pogodzimy?


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja tam też mogę a co mi tam :
ona z kilkuletnim stażem małżeńskim taki sobie związek ani dobry ani zły typowy żeby nie powiedzieć pospolity-on w podobnym związku tkwił i pewnie byłoby im tak dobrze gdyby nie zaczęli razem pracować. To była raczej burzliwa znajomość przepychanki kłótnie aż do momentu kiedy on w złości chwycił ją mocno i zaczął całować . Spotykaali się jakiś czas ukradkiem najczęściej w miejscu pracy po kilku miesiącach postanowili zamieszkać razem on spakował walizki i wyprowadził się z domu a ona ciągle czekła na lepszy moment który w efekcie nigdy nie nastąpił urodiło im się dziecko syn którego on nigdy nie miał a zawsze pragnął a ona dalej czekała na lepszy moment aż wreszcie przyszedł Alibaba i 40 rozbójników i zagroził jej że jak odejdzie nie pod jej szyfru do jeskini złota biedna nie mogła odejść od Alibaby i nie mogła wyrzec się wielkiej miłości więc wyręczyła złą królową sama zatruła jabłko i umarła młodo Hapy end nastąpił lepiej że zatruła swoje życie niż swojej miłości Alibaby i żony tejże wspomnianej wielkiej prawdziwej M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem ją pierwszy raz mając 8 lat.
Miała piękne czarne oczy, była blond.
To było takie przelotne; gdzieś kiedy przeciskaliśmy się między ludźmi na targowisku.

Stanęła koło pierwszej z brzegu budy z żarciem, z jej oczu płynęła jakaś powabność,
rodzaj nieokreślonej energii - od razu przeszyły mnie igły - mógłbym przysiąc,
że uniosłem się o parę centymetrów nad ziemię

Miała na imię Sonia,
trzymała kurczaka - mięsiście ociekającego tłuszczem. Opadały mi ręce, ale
wrażenie pozostało i trwa po dziś dzień.

Teraz codziennie liże moje rany.

Fin... [nie dosłownie]





cóż - być może kiedyś komuś się zdarzyło>

pozdrówka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, to było...dawno(znam z opowieści mamy). On miał błękitne oczy, blond loczki z niesforną grzywką, 4 lata i bajecznie kolorowe wiaderko z łopatką. Ja miałam 3 lata i brązowo-bury zestaw do budowy zamków. Jak ja mu zazdrościłam! (podobno) Długo zbierałam się na odwagę; w końcu z paluchem w buzi i przymrużonymi oczami podeszłam do niego, zapytałam:
-jak sie nazywas?
I cisza... Zlekceważył najtrudniejsze pytanie w moim życiu! Wtedy wyrwałam mu wiaderko i ze złością rzuciłam najdalej jak umiałam (chyba z metr od niego), a on zaczął płakać. Podbiegły mamusie i jedna przez drugą kazały mi go przeprosić. Znalazłam wtedy najdorodniejszą dżdżownicę, jaką w życiu widziałam i w ramach przeprosin, skruszona dałam ją koledze. Dopiero wtedy się zaczęło... Od tamtej pory, przez długie lata, chłopcy z blond włosami i kolorowymi zabawkami przyprawiali mnie o dreszcze, a "miłość" wyleciała z głowy na dłuuugie lata.
Tak było. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...