Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

perełka (z Lubonia 2004)


Rekomendowane odpowiedzi

nie wszystko jest w porządku, np. ten wiatr przychodzi już rozczarowany, a przecież nie powinien, bo rozczarowała go sytuacja, jaką zastał w namiocie ( jak sądze). Można przestawic szyk słów:
"wiatr, rozczarowany. I nie w "cienkie ściany", raczej "przez cienkie ściany".
bo myślał ...".
Pomysł całkiem przyjemny. Na pewno nie do śmieci...
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj autorka pisze właśnie subiektywnie, bo odnosi do siebie całe zdarzenie i pisze w pierwszej osobie:przeciągałam, spadłam... Pisanie obiektywne przynależy komuś, kto obserwuje sytuację z zewnątrz, komentuje, ni ejest bohaterem akcji. Tak mi się wydaje...?
Ładny, króciutki tekst o polowaniu w nocy, o nadziei,że coś się zdarzy. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuiję wszystkim za komentarze...
wiatr rzeczywiście dopiero potem się rozczarował, heh i taka była pierwsza wersja.. ale co mnie podkusiło żeby zmienić...(?) :)

no bo tak...

zimno było
w naszą pierwszą noc
przeciągałam śpiwór na swoją stronę
przez sen
spadłam z materaca
przez cienkie ściany wlazł wiatr ==> "przez" to bedzie powtórzenie (całkiem
rozczarowany niedaleko jest "przez sen") myślę że wiatr swoją
bo myślał lekkością może wejśc też "w" ściany
że korzystamy z okazji



kurcze coś mi ostatnio nie wychodzi :( może sobie dam już spokój... i przestane narazie pisać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zanim w zgrozie świetlistych draperii Sądu twarda nadeszła godzina, Nim się życie splątało  ze śmiercią, A  niewinność zjednoczyła z winą,   Zanim kościół i zamek miniony Bezkształt jeden stworzyły ekspresji, Z ręki drobnej zaś spadły trzy krople (To tragedii okruch  – nie poezji),   Zanim dzwony z jękiem się urwały, Stary zegar zatrzymał  zbyt wcześnie, Nim złowróżbnie zapłonął śnieg srebrny, A głos trwogi zadźwięczał boleśnie,   Zanim jednym niebytem się stały Dachy, drzewa, marzenia i kości, Jedna gwiazda rozbłysła na chwilę Jak okruszek nie w porę  litości.      
    • @Gizel-la ↔Dzięki:)↔ Ano właśnie. Nawet ostatnio miałem:)↔Pozdrawiam:) *** @Hiala ↔Dzięki:)↔Chociaż zawsze nadzieja, że skradli rynnę:)↔Pozdrawiam:)
    • @Rafael Marius ↔Dzięki:)↔To na podstawie opka. które napisałem wcześniej:)↔Pozdrawiam:) *** @Jacek_Suchowicz ↔Dzięki też za wiersz z przesłaniem, którego meritum→bywa:)↔Pozdrawiam:) *** @Amber ↔Dzięki:)↔W sumie racja. Nie jest  jednoznaczny i nie musi tyczyć książki:) Pozdrawiam:) *** @andreas ↔Dzięki:)↔Zapewne mniej czytania, niż kiedyś. To fakt:)↔Pozdrawiam:)
    • "– Panienki rodzice jeszcze żyją? – A Boże uchowaj! – przeżegnała się ze strachem." – powieść o wampirach, jaką kiedyś chciałem stworzyć dla żartu. naszła chętka, by kołysać się do rytmu  synthpopowych nut (czysty plastik, do tego – dość  kruchy), krzywić w zgniłym półuśmiechu.   bo jest ze mną i na zawsze pozostanie nieodłączalny prąd, wolność szerokopasmowa! bo rozciąga się w przyczaszce i podwzgórzu jasna dolina bezpamięci, kraina JOMO (mam trzydzieści osiem lat, nigdy nie  posiadałem telefonu komórkowego, nawet dumbphone'a, na telewizję pogniewałem się jakiś czas temu,  z gazetami codziennymi nigdy nie było mi po drodze –  więc sami widzicie; zgaszak, wytrzebiacz!).    jestem zadowolony, że moja racjonalność spadła z siedzidełka, za niewinność nałożyłem sobie shadowbana i, niczym dziwak, coraz bardziej cieszę się z odłączanych funkcji, usług. każda lina, którą przegryzam, gdy tylko pęka,  zaraz zdaje się być z brudnego złota, a więc – fuj!   ciągle piszę, patysiem pomiędzy gwiazdami, nowelkę pod tytułem Naszczęścienie. śmieję się zbyt głośno, zaklejam szyby płatkami.  skupiam na sobie uwagę. a to niepotrzebne.    wiem, może być źle: wyznający brunatnych bożków koproteiści będą naciskali, by zdelegalizować mój stan,   a członkowie OPZSzabr (Ogólnopolskiego Związku  Szabrowników) zakradną się w nocy, by uszczknąć choćby malutką część. albo zagarnąć tak wielki ochłap, jak będą w stanie unieść.   mimo to – radość! bo coraz mniej się jest, różowa rdza toczy sprężyny.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...