Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

[ostatnia prosta. o prowadzeniu]


Rekomendowane odpowiedzi

Kiciakiller spokojniej łap ten drobiazg oddechów,
gnij się wdzięcznie a czynnie, po wódeczce najpewniej
kiedy wizje rozmyte z tuszem dotrzymują kroku
już tylko sobie, jak nigdy więcej Kicia, nigdy więcej
tej kociej muzyki, marszruty wytyczanej czkawkami,
co i raz i dwa a na trzy kurczy się przepona, trzymaj
pion, Kicia, mówię, baczność i przed siebie, chamami
nie zwracaj po chodnikach, może są latające. Pukaj
a będzie otwarte, szukaj kluczy, Kicia, w torebce,
kieszenie zostały w innym ubraniu. Teraz tylko cisza
może nam, Kicia, ocalić skórę. W tej twojej czkawce
nie ma za grosz fachowości, czkasz jak byle mysza
- nie kot.
Uwalniaj te lewe ręce i nogi lewe, prędzej, rusz się
już puszczają lody. Nie zegniesz się dziś do butów,
Kicia, przegrałaś ostatnie zawody, o medalik z drutu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj chyba tacy Sex Pistols i Blondie przygrywają owemu forum - taki smak, posmak przebija mi przez co ciekawsze teksty. Pani Kot, ta rozchybotana zabawa dystansem-dysonansem do siebie szumiącej jak fale średnie niebezpieczna na lodzie, ale - klient zadowolony jakoś, biorę aż po medalik i pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cieszę się, że ostatni wers mocny - trochę się obawiałam tego (drugiego) widocznego rymu, ale chyba niepotrzebnie.
pozdrawiam

a tutaj to się zarumienił kot normalnie ;]
pozdrawiam

proszę się nie krępować, autorce miło, gdy ktoś czyta jak siebie ;]
pozdrawiam

z tym lubieniem i nie - to wielka strata, po obu stronach ;]
dopracować? chciałabym poznać konkretniejsze zarzuty - łatwiej wtedy zdobyć się na ewentualne poprawki (chociaż nie widzę tutaj niedociągnięć ;] )
pozdrawiam

skrzypi nie w tym rytmie? hmmm
nie wiem, w którym "tym" ;]
pozdrawiam

Panie W.M. fajny komentarz, chociaż wspólnego z Sex Pistols i Blondie - nie mam nic. nic dodać nic ująć ;] biorę aż po pozdrawiam i pozdrawiam.

Ha! wiedziałam, że znajdzie się kobieta, która zrozumie w całości :)
pozdrawiam

ubawiłam się pisząc :)
pozdrawiam

szkoda, że zabrakło siły, ale rozumiem,
że akcja "Leon Zawodowiec" w toku - sama
chcę się w nią włączyć...a kieszenie
to ja mam w innym ubraniu ;]
pozdrawiam
***

Wszystkim komentującym wielkie dzięki :)
i przedświąteczne kocie pozdrowienia!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo na tak, ale na początku te oddechy i kicia mnie zraziły, ale ładnie trzymać napięcie, powolutku zaczynam się uśmiechać sama do siebei, później tobie mrugam;) - jest dobrze.

jeśli chodzi o jakieś bardziej subiektywne wrażenie i szczegóły to
Pukaj
a będzie otwarte, szukaj kluczy, Kicia, w torebce,
kieszenie zostały w innym ubraniu. Teraz tylko cisza
może nam, Kicia, ocalić skórę. W tej twojej czkawce
nie ma za grosz fachowości, czkasz jak byle mysza
- nie kot.
ten fragment mógłby być dla mnie całością bez tych chamów i paru innych zwrotów;)
pozdrawiam serdecznie plusowo. a jak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • śliczny   od zawsze prowadzę przed siebie i skręcam raz w prawo raz w lewo a gdzie wyprowadzę ja nie wiem twój wybór czy piekło czy niebo :))  
    • Rozdział piąty       Ta noc trwała tyle, ile trwała. Czyli - określę to wprost - zdecydowanie dłużej. Działo się zaś tak dlatego, że Gabr'I'ela z Milem skorzystali z Mocy, aby móc dłużej, o tyle właśnie dłużej - cieszyć się sobą. Pominę natomiast opis, zarówno ogólny jak i jego szczegóły, ufając Twojej, drogi Czytelniku, wyobraźni. Bowiem cel tego opowiadania jest inny.                      *       *       *      Wykorzystawszy okazję i włożywszy w ten cios odpowiednio więcej siły - odpowiednio i precyzyjnie - Zawisza wytrącił miecz Ulrykowi. Po czym szybkim ruchem, nie dając mu czasu na reakcję, przystawił własne ostrze do odsłoniętej szyi przeciwnika. Wielki mistrz bowiem w swojej pysze uznał za zbędne założenie chroniącego gardło kołnierza, który to jednak fakt w obecnej sytuacji był bez znaczenia. Ponieważ Zawisza - jak wiesz, mój Czytelniku - nie miał najmniejszej chęci, aby go zabić. Co bezpośrednio wynikało z ustaleń, poczynionych przezeń z królem Władysławem.    - Koniec walki. Poddaj się - wycedził zimno Zawisza, uśmiechając się do siebie w duchu. Na myśl o wiecznej chwale, która nań właśnie spłynęła. I na myśl o tej jeszcze większej, która mu przypadnie za korzyści, które w następstwie owego starcia przyjdą na Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie oraz dla zamieszkujących ich ludzi.    Ulryk w odpowiedzi spojrzał z nienawiścią.     - Na Boga i mój rycerski honor, nigdy! - wykrzyknął zajadle. - Daj mi miecz!     - Nie - wycedził Zawisza ponownie, równie zimno jak przedtem. - Nie dam. To koniec walki. Koniec twojego zakonu. Waszego panowania i waszego ucisku: na moim ludzie i na Litwinach. Tych oto tu - wskazał zbliżających się polskich rycerzy z jednej strony, a z drugiej litewskich wojowników. Wielkiemu mistrzowi wydało się to bardzo dziwne.     - Co się dzieje? - rozejrzał się zaskoczony. - Dziwne to, przecież przed chwilą bitwa wciąż trwała...    - Ale już nie trwa - dobiegł go z prawej strony głos. Męski i chłodny, pełen zdecydowania. Ulrykowi wydał się on uderzająco znajomy. Równie uderzający jak cisza, która zapadła kilka dobrych chwil temu. W jego odczuciu nienaturalna, chociaż przerywana chrzęstem zbroi podchodzących rycerzy, dźwiękiem chowanych do pochew mieczy - odruchowo zidentyfikował ten odgłos - oraz rżeniem koni. Spojrzał zdziwiony, nie dostrzegł jednak nikogo.    - Co się dzieje? - tym razem wyrzekł na głos pytanie.     - Ano to właśnie, co powiedział ci Zawisza - znów ten sam głos dobiegł jego uszu. - Koniec. Z woli króla Władysława i z ręki Zawiszy Czarnego. Za moimi przyzwoleniem i zgodą - Jezus uobecnił się kilka kroków od wielkiego mistrza. Ten rozpoznał Go natychmiast mimo bardzo dziwnych - jego zdaniem - szat, na co od razu zwrócił uwagę. I pomimo sytuacji, w której się znajdował.     - Jakże to, Panie? - powiedział po łacinie. - Ty z nimi, a przeciwko nam? Jakże to? - powtórzył pytanie, zdziwiony do głębi. Nagle przestał być pewien czegokolwiek z tego, co do tej pory wydawało mu się oczywiste. Nie wiedział nawet, czy wierzyć oczom i uszom. Może to pogańskie czary?     - Tak, to prawdziwy Ja - odrzekł swobodnie Jezus. -  Nie przeciw wam jednak, a przeciw temu, co myślicie i przeciw temu, co czynicie.     Zdziwienie Ulryka sięgneło niebios. Minęła naprawdę długa chwila, nim zdołał odpowiedzieć.    - Ale przecież - wyjąkał - służyliśmy tobie... i twojemu Ojcu...    - Służyliście sobie - uciął szorstko Jezus. Tonem, który Ulryk rozumiał najlepiej: nie znoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu. Po czym prawie natychmiast skinął na ZawIszę.     - Nałóż mu więzy.      Voorhout, 2. Listopada 2024 
    • @Domysły Monika Dziękuję, nie znałem tego :) @Hiala + / -
    • Zatankujmy do pełna pojemne zdanie i nareszcie pojedźmy dalej niż za horyzont pisarskich lub przemowatych ewentualnie przekonujących marzeń nad zamarzeniami!!   Warszawa – Stegny, 02.11.2024r.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...