Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Radosna sztuka umierania cz. II (złoty strzał)


Rekomendowane odpowiedzi

6
Blady czuł się coraz gorzej, bowiem nie miał pieniędzy na lekarstwa, a do szpitala nie mógł pójść ze względu na problemy z prawem. Nie był w stanie kraść. Plątał się po mieście wiedząc, że jego życie wkrótce się skończy. Więcej nawet, miał absolutną pewność, iż zbliża się kres jego cierpienia.
Postanowił ostatnie dni swego nędznego żywota spędzić na totalnym rauszu. Nie widząc innego wyjścia, zgłosił się do ośrodka Tab, gdzie oferowano mu dogodne warunki czyli nocleg i dostęp do środków odurzających. Liczył na uśmierzenie bólu oraz na to, że uda mu się zapomnieć o wszystkim, co spotkało go podczas ostatnich miesięcy.
O godzinie 17 przekroczył bezpowrotnie bramy ośrodka Tab.

7
- Niech pani nie wstaje – powiedział dr XP 224 widząc wyczerpaną panią Alicję próbującą podnieść się z łóżka. – Przyniosłem nowe wieści. Pani córka zmarła.
- Nareszcie. W końcu los ulżył jej mękom – odpowiedziała ironicznym, ledwo słyszalnym głosem.
- Widzę, że dopisuje pani poczucie humoru.
- Nie pieprz! Gdzie reszta moich pieniędzy?
- Niestety, w tej sprawie też mam złą nowinę. Nie możemy ich wypłacić. Katarzyna nie przeszła wszystkich testów. W związku z tymi sama pani rozumie...
- Nie rozumiem. – pani Alicja usadowiła się na brzegu łóżka i nerwowo ściskała pościel – Przecież w umowie...
- W umowie był aneks. Chyba nie muszę pani...
- Nie musi pan.
- Czyżby chciała pani opuścić nasze piękne miasto? – spytał szyderczo dr XP 224 kierując wzrok na kuferek leżący na komodzie.
- Mam już dość tego miejsca. Klimat mi nie służy. Potrzebuję zmiany – odrzekła pani Alicja, ale czuła że przebiegły umysł doktora odkrył jej zamiar wyjazdu, ucieczki od tej całej historii z narkotykami i sprawą córki.
- Obawiam się, że ten wyjazd będziemy musieli przełożyć.
- Jak to my?
- Nie chciałbym się pastwić nad panią - starszą kobietą, jednak przybyłem tu, aby zakomunikować jeszcze jedną rzecz.
- Co? – spytała przerażona pani Alicja. Tysiące myśli kłębiło się w jej głowie. Poczuła niebywały stres i potrzebę rozładowania napięcia.
- Z naszego laboratorium znikły narkotyki.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- To pani sprawka.
- Nie. Nic mi nie udowodnicie.
- Czyżby? Nie byłbym tego taki pewien. Mogę? – zapytał doktor i włożył kasetę wideo do magnetowidu.
- Co to ma znaczyć?
- Zaraz pani się przekona. O proszę. Zapis z kamery przemysłowej. Poznaje pani tę osobę? To pani w naszym ośrodku. Odwiedziny córki i przy okazji mały zabór mienia. No i co?
- Czego ode mnie chcecie?
- Są dwa rozwiązania. Jedno to droga sądowa. Oskarżenie, niepodważalne dowody i wyrok za kradzież i zażywanie narkotyków. Pójdzie pani za kratki. A tam się już panią zajmą nasi byli pacjenci. Zapewniam, że nigdy nie chciałbym się znaleźć na pani miejscu. – Dr XP 224 wyłączył telewizor i schował taśmę do walizki.
- A jakie jest drugie rozwiązanie?
- Współpraca z nami. Albo nie. W obecnym stanie to nie wchodzi w grę.- powiedział surowo doktor.
- Dlaczego? Gdyby nie przypadkowa ciąża i przymus wychowania Katarzyny, byłabym dziś najlepszą specjalistą w dziedzinie medycyny eksperymentalnej.
- Nie będę się wdawał w dywagacje typu - kim byłabym gdyby. Mamy świetnych specjalistów. Myślałem o innej roli dla pani.
- A mianowicie? – spytała zaniepokojona pani Alicja.
- Nasza placówka ma problemy finansowe. Wypłacaliśmy zbyt wielkie odszkodowania. Nie stać nas na oferowanie dobrych warunków ochotnikom zgłaszającym się do nas, więc liczymy, że pojawi się ktoś za darmo. No, powiedzmy, ze nie za pieniądze.
- Do czego pan zmierza?
- Dostanie pani wygodny pokój.
- Nie rozumiem.
- Zostanie pani naszą pacjentką. Oto mała zachęta – dr XP 224 pokazał kobiecie
woreczek z białą zawartością, a następnie rozsypał wszystko na dywanie. Pani Alicja widząc tę jakże cenną dla niej rzecz, rzuciła się na podłogę i ignorując całkowicie doktora, zaczęła swój heroinowymi rytuał. Z trudem dotarła do kuchni. Sięgnęła do szafki po „sprzęt”.
Doktor w tym czasie pozostał w sypialni przeszukując mieszkanie. W szufladach nie znalazł niczego ciekawego, wiec skupił swoją uwagę na kuferku
Pani Alicja zdawała sobie sprawę z beznadziejności swego położenia i tylko jej wrodzony upór nie pozwalał się poddać. „Nigdy mnie nie dostaniecie.” – pomyślała i poczuła jakąś dziwną siłę. Tak. Była gotowa do „złotego strzału”.
Kiedy pani Alicja aplikowała sobie ogromną dawkę narkotyku, dr XP 224 stał przy kuferku. Delikatny dreszczyk podniecenia przebiegł mu po plecach. Towarzyszyło mu uczucie podobne do tego, którego doświadczyła Karolina przeglądając papiery pani Alicji. Postanowił otworzyć kuferek.
Kobieta poczuła delikatne ukłucie. Po wbiciu w żyłę igły, niesamowity natłok emocji zwiększył się. „Oh, kapitalnie. Dotykam językiem boskiego podniebienia” – pomyślała i wstała z podłogi, słysząc krzyk dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia. Jednak coś ścisnęło ją za gardło i upadła na próg kuchni.
Dr XP 224 leżał na dywanie ukąszony przez kobrę, a pani Alicja leżała na progu swej kuchni śmiertelnie „ukąszona” przez heroinę.

8
- Dzień dobry Robercie – zawołała młoda kobieta do dowódcy ochrony ośrodka Tab.
- Witam. – odpowiedział młody mężczyzna i wlepił swe spojrzenie w urocze nogi nowej sprzątaczki. – A panna na długo u nas zostanie?
- Nie. Mam tylko posprzątać tej nocy, bo jestem w zastępstwie koleżanki.
- Aha. Jakby panna potrzebowała pomocy...
- Poradzę sobie. Dziękuję.
- Drugie piętro. Pokój dra Da Silvy i laboratorium. – powiedział Robert i przekazał klucze Karolinie.
- Dziękuje Robercie.
- Do usług.

9
Nocna praca w ośrodku Tab stanowiła specyficzne zajęcie, bowiem jedynymi trzeźwymi ludźmi byli tam lekarze dyżurni, ochrona i sprzątaczki (z reguły dwie). Robert jednak zaliczał się do kategorii przeciwnej, ponieważ lubił sobie wypić na służbie. Zbliżało go to do pacjentów, którzy też znajdowali się w stanie odurzenia. Dowódca ochrony czuł nawet jakiś sentyment do tych „dzieci Morfeusza” jak zwykł ich nazywać.
Przez pierwszą godzinę nocnej zmiany rozmyślaj intensywnie o atrakcyjnej, młodej sprzątaczce i gdyby nie alkohol, zapewne wykorzystując podgląd z licznych kamer, zabawiłby się w podglądacza. Robił już to wielokrotnie. Każda ładniejsza pracownica ośrodka była swego czasu obiektem jego obserwacji. Jednak tym razem nie miał ochoty na takie rzeczy. Jedyne co robił, to pił i przeglądał prasę sportową.
Karolina nieprzypadkowo trafiła w to miejsce. W jej głowie zrodził się pomysł misji. Głęboko zapragnęła poznać kolejnych tajemnic państwa Rossman. Kiedy wybiegała w mieszkania pani Alicji czuła strach, chciała jak najszybciej zapomnieć o tym czego się dowiedziała, lecz następnego dnia sumienie nie dawało jej spokoju. Dziwnym zrządzeniem losu jej koleżanka poprosiła ją o pomoc. Dalszy ciąg historii rozgrywał się pomieszczeniach ośrodka Tab – dawnej państwowej kliniki.
Posprzątawszy laboratorium, przeszła długim korytarzem do północnego skrzydła budynku i otworzyła kluczem drzwi gabinetu dra Da Silvy. Odruch szperania w nie swoich rzeczach mocno wszedł jej w nawyk, bowiem pierwszą czynność jaką wykonała, było zapoznanie się z zawartością wielkiej szafy pancernej. Odnalazła tam karty kodowe, które z kolei umożliwiły jej dostęp do archiwum. Niczym najwyższej klasy szpieg, Karolina usiadła przed osobistym komputerem, przeciągnęła kartę przez czytnik, co umożliwiło jej dostęp do baz danych Tab. To, co odkryła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. „Czterdzieści dwa niewyjaśnione zgony, Katarzyna Rossman – zmarła w wyniku powikłań chorobowych. Projekt badawczy dr XP 224 pozytywnie zaakceptowany przez Ministra Zdrowia? Czyżby sfałszowano dokumenty?” – mówiła sama do siebie.
Karolina spakowała do torby kilka płyt, dyskietki oraz wybrane umowy (m.in. tę dotyczącą Katarzyny Rossman) po czym wyszła z gabinetu dra Da Silvy i chciała udać się w stronę wyjścia awaryjnego, ale na korytarzu zrobił się ogromny ruch. Kilku lekarzy próbowało obezwładnić nagiego mężczyznę. Karolina podeszła bliżej i wśród długich czarnych włosów dostrzegła znajome rysy twarzy.
- Jezu! Blady?
- Niech się pani nie rusza. On jest niebezpieczny. – zawołał któryś z lekarzy.
Jeden z pielęgniarzy podbiegł do Karoliny, która zemdlała, bowiem rozpoznała swojego przyrodniego brata, który zniknął bez śladu dwa lata temu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki za odwiedziny:)
Do szafy pancernej dostała się dzięki kluczom od Roberta. Poza tym ośrodek był tak wielki, że w panującym tam zamęcie, pracownicy zapominali o ukrywaniu pewnych dokumentów. Ogólnie bałągan. A pieczę miał sprawować Robert- który jednak pił i nie wywiązywał się najlepiej ze swych obowiązków.
POZDR!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swietny tekst, fura pomysłów. W ostatnim fragmencie dopatrzyłem sie klku błędów

Jednak jego oczom ukazał się kuferek. - kuferek widział chwilę wcześniej. Może tak: Skupił uwagę na kuferku. lub cos w tym stylu
Karolina nie trafiła przypadkiem do tego miejsca. szyk niezbyt mi sie podoba - zmiasta nie tafiła przypadkiem daj np: Karolina nieprzypadkowo, (nie przez przypadek) trafiła w to miejsce (wybrała to miejsce)
W jej głowie zrodziła się misja. pomysł podjęcia misji, lub coś w tym rodzaju
Głęboko zapragnęła poznania kolejnych tajemnic państwa Rossman - chyba poznać?
skrzydła północnego budynku - pólnocnego skrzydła ( chyba, że Skrzydła Pólnocnego, to była oficjalna nazwa)
co umożliwiło jej dostępu - dostęp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...