Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy słoneczko dziś już zaszło
gdy nas nastał ciemny mrok
jest coś przy czym gwiazdy bledną
jest to naszych marzeń krąg
więc gdy wtulę się w podusie
będę widział twoją buzię
będę czekał z utęsknieniem
by Cię spotkać znów na tlenie
potem spojrzę szybko w mapę
i do Ciebie wnet przyjadę

Opublikowano

Żorż, ale poezję tworzysz używając języka i on niestety składa się z samych reguł, bo z definicji jest systemem. Masz prawo te reguły łamać i naginać, ale tylko jeżeli służy to przekazowi (i czytelnik jest to w stanie logicznie zinterpretować). W tym "wierszu" treśc jest banalna, połowa użytych słów ma za zadanie jedynie naciągnąć rytmikę i to widać właśnie po tym "nas". Kiepsko to wyszło. A nie prościej byłoby "gdy nas" zamienić na "kiedy"?

Pozdrawiam.

Opublikowano
gdy nas nastał... może lepiej: gdy nas zastał?
Nie podoba mi się temat. Wychodząc z tego punktu ciężko osiągnąć coś niebanalnego.
Za zdrobnienia i niby-rymy to tylko Cie lać i patrzeć czy równo puchnie! :P
Czekam na kolejne, pewnie będzie lepiej :)
pozdr serdecznie
Opublikowano

Kurcze czemu wy wszyscy jesteście przeciwko jakim kolwiek rymom przecież one nie są złe
Nie to że moje bo poto tutaj publikuję to co pisze (że nie nazwę tego wierszami bo byście mnie zjedli) by usłyszeć krytykę co jest żle itp , ale wkuza mnie jak niektórzy a większość neguję wszystko co tylko posiada jaki kolwiek rym
spójżcie na Kochanowskiego

Ślachetne zdrowie
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.

Spójżcie na Gałczyyńskiego

Budka. Lampka naftowa.
Pod lampką piękna wdowa.
Przyszedł facet w szaliku:
- Proszę paczkę "Górników".
Dziękuję. Niesłychanie!
A ten kwiat? To dla pani. -



Ja wiem ja absolutnie nie chcę się do tych autorów porównywać nie mam do tego prawa ale chcę poprzez to powiedzieć że rymy nie zą czymś złym

Opublikowano

Owszem. Rymy są ciekawe, piękne. Tylko trzeba umieć z nich korzystać. Pisać rymem na poważnie nie jest łatwo. Łatwiej jest pisać żartobliwe, lekkie wierszyki. Ale i tu nieraz trzeba się dobrze nagłowić żeby utrzymać rytm nie stosując słów "zapychaczy", żeby uniknąć rymów zbyt bnalnych, gramatycznych. Twój wierszyk jest żartobliwy, stylizowany na dziecinny (słoneczko, buzia) - typu wpisu do pamiętnika, albo liścika miłosnego. Sympatyczny, choć można by wiele dopracować. Pozwoliłem sobie trochę się pobawić:


Gdy słoneczko w końcu zaszło
kiedy objął nas Pan Mrok
jest coś przy czym gwiazdy gasną:
to rozkosznych marzeń krąg.
Więc, gdy wtulę się w podusię,
będę widział Twoją buzię,
będę czekał z utęsknieniem,
by Cię spotkać znów na Tlenie.
Potem szybko zerknę w mapę
i do Ciebie wnet przyczłapię!


Pozdrawiam.
Ja.

Opublikowano

Nikt (ja w każdym razie) tu nie jest przeciwko rymom. rymy są ważne, ale muszą czemuś służyć, jeżeli maskowaniu średniej treści to ok, jeżeli podkreślają treśc jeszcze lepiej, ale jak ktoś wciska rymy jako jedyny środek stytyczny i pisze byleby było, to rymy nie pomogą. Jeżeli bowiem chodzi o ten utwór, to można było lepiej, jakby nad nim jeszcze popracować. Jak dla mnie natomiast to jest to dzieło "na odwal się", ubrane tylko w ładne rymy i taką sobie rytmikę na wyczucie, żebyw ogóle wiersz przypominało. A szkoda, bo jakby autor zostawił wiersz na trochę i popracował nad nim późmniej, to mogłoby to być coś na poziomie, a tak mamy wierszyk ot tal sobie, który nie bawi, ani nie urzeka. Szkoda.

Krótko mówiąc:
zgadzam się z przedmówcą (swoją dorgą Jacek pokazuje jako można było przy odrobinie więcej wysiłku napisać ten utwór).

Pozdrawiam.

Opublikowano

Ale to, że jest oczywisty wcale nie jest złe. Czasami trzeba cos oczywistego napisać, żeby ktoś to w końcu zrozumiał. A takie owijanie w bawełne nie jest dobre.
Tak sobie razy kilka Twój wiersz przeczytałam i mi się nawet podoba. Pisany do dziecka. I bardzo dobrze. Bo przecież my wszyscy dziećmi jesteśmy. :)
I rymy też są w porządku.
I ważne jest to, żeby wiersz podobał się Tobie, a nie innym. Przecież każdemu podoba się co innego, a nie można zadowolić wszystkich.
I pomyśl jeszcze, że zazwyczaj wielkich poetów doceniano po śmierci.:)
Chociaż nie ma co ukrywać - nikt nie jest idealny i trzeba jeszcze popracować.
Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Ja w zasadzie zgadzam się z kryrtycznymi głosami przedpisaczy, ale chciałem tylko dodać, że Twój wiersz ma jeden atut: jest cholernie banalny i wcale się z tym nie kryje. nie ma rześ, powiek i tych wszystkich badziewiów(badziewi?). Jesteś chyba debiutantem pióra, a ja wole, kiedy ktos startuje od niepoważnej tematyki w kiepskim wydaniu, niż wciska mi "miłość" w najbardziej tani sposób. Innymi słowy: pracuj i słuchaj ludzi tak rzeczowych jak jasiu a będą z Ciebie ludzie, albo spadaj na drzewo bananowe. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @m1234 wyobraź sobie człowieka za 800 lat który patrzy na nasze małe rozterki, albo spójrz na przeszłość człowieka z epoki kamienia łupanego wiedząc że nie zmienisz nic - cokolwiek zrobisz cokolwiek nie zrobisz będzie tak samo - jeśli to nie jest śmieszne , przewin sobie 100 razy taśmę , jeśli nadal nie jest śmieszne to tylko dlatego że nie czerpiesz z radości życia 
    • Wszystko mi się w tym wierszu podoba, obrazy, metafory - klimatem nasuwa mi na myśl filmy "Hallo, Szpicbródka" i "Lata 20., lata 30.".  Przekaz również.  Ale nie puenta, która brzmi jakoś sztucznie i nieoprawnie, w moim odczuciu. 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ten ostatni wers nie daje mi spokoju. Wypadało by - lekkością pragnień smak wolności poczuć(!), poznać, itp. W każdym razie - brakuje tutaj jakiegoś czasownika, żeby utrzymać gramatyczny sens wypowiedzi. Bezpośrednie wstawienie go jednak zaburzy strukturę i melodię tego utworu, więc - moim zdaniem - należałoby tę końcówkę lekko przeredagować, tak aby wilk był syty a owca cała :) Od siebie zaproponuję - z lekkością poczuć smak wolności, lekko się unieść w swej wolności, z lekkością odczuć smak wolności, pragnieniem poczuć/odczuć smak wolności. Tyle na tę chwilę, jestem w stanie wymyślić, oczywiście możesz inaczej, starałam się zachować rytm, rym i znaczenie.   Ale to tyle mojego marudzenia :)   Pozdrawiam    Deo
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ...organiczny wiersz z pomysłem w dwóch aktach:)
    • @Tectosmith Złota polska jesień! Serdeczności! :))))
    • I co, że kawa?… tak, o osiemnastej… wypiję ją do cebuli… tak, cebuli smażonej z koncentratem pomidorowym. Będę syta, będę wreszcie rozpieszczona po całym tym dniu, który mnie swoimi mackami dotykał, skubał i energiami moimi chciał żonglować. Próbował mnie przekupić paskudną kawą rozpuszczalną do której dołożył cukier, jakiego nie zamawiałam. Potem była zupa dyniowa… czy raczej krem marchwiowy z octem. A te oczekiwania względem, bezwzględne jednak, oczekiwania wobec ciała... mojego ciała… mojego.   Ciało się nie godzi, zakłada pancerze, sztywnieje, składa się przecież z wody, która lubi się układać w piękne wzory, dajmy na to kompozycje sprawdzone, klasyczne śnieżynki… nie interesują go bełkotliwe nuty, ani przypadkowe słowa. Trzy metry ode mnie, ukraiński młody człowiek buduje swoją biografię uchodźcy, wtóruje mu drugi, podobny. Śmieją się w swoim języku, na dwa języki się śmieją, spierają te swoje dwa języki, wystawiają je, te mielące bez ustanku ozory rozpuszczają i ładują to w eter, w mój umysł… mój umysł... Moje ciało nie reflektuje na to, nie reflektuje też na angielską smęciznę, która do tego w tle, raz się zwija, raz rozwija. Moje ciało, co na gardle mu utknął krem marchwiowy i napój kawopodobny.   Nie jest łatwo być ciałem w dyskomforcie. O tak, jestem ciałem, nie zawiesiłam się w samym tylko umyśle. Mam nogi, mam ręce i mam też myśl o cebuli i świeżo mielonej kawie. Myśl anty anty, bo teraz anty grawitacyjna jest moja myśl, spieszy się do domu, a tu ją na koniec katują sytuacją politycznie – społeczną, gospodarczą nawet. Myśl moją, która w ciało wchodzi, która ciałem steruje, która jest teraz wodą wzburzoną, spienioną, zmęczoną… dziś zmęczoną tak bardzo... bardzo zmęczoną.   Wreszcie moja myśl, zakrywa się kocem wieczornym, zakrywa tym kocem też ciało… naraz jestem daleko, daleko od donośnych uchodźców, co obok nadal dyskutują swoim alfabetem pokrętnym, daleko od nut przerzuconych na drugą stronę, zawieszonych na suficie, na głośniku, nut równie bezbarwnych, kolejnych bezbarwnych nut, jak piosenka w którą się układają, razem z wokalem rozwleczonym niebotycznie... niczym sweter szerszym niż dłuższym, odsłaniającym pępek… a we mnie jest cebula, obietnica cebuli i druga obietnica, ta do jej popicia. Obie zerkają na zegarek. Jest piątek, na zegarku jest za pięć sobota. Ciało wie, ciało pamięta, że mu umysł obiecał osiemnastą, więc przestaje słyszeć wszystko inne, przestaje się w tym męczyć, pamięta i czeka. To się nazywa zaufanie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...