Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W ostatnich autobusach jest głośno. Gęsto. I duszno od podniecenia piątkowym clubbingiem. Powietrze ostre i ciężkie, niczym papierosowy dym drażni układ oddechowy. Obrazy za oknem płyną. Noc rozbijają blade latarnie i telewizory w każdym mieszkaniu. Ktoś z kimś rozmawia, ktoś inny rozgląda się mętnie, parę nastolatek z tyłu wypiło za dużo.

Oparła głowę o szybę. Przymknęła powieki zmęczone i ciężkie.
Co to właściwie znaczy? Kochać.
Niby takie proste. Kochać. Jednak w miarę upływu czasu otwierało przed nią szereg nowych znaczeń. Ciągle się zmieniało. Dzisiejsze ‘kochać’ to już nie jest to samo, co te sprzed dwóch lat. Wtedy było takie zafascynowane i podniecone. Takie jak dziecko, które pierwszy raz wspina się na drzewo. Lub biegnie boso po rosie. I takie naiwne.. nie, właściwie nie – zawsze jest się naiwnym, gdy się kocha. Ale tak pięknie naiwnym. Tak czysto.

- Przepraszam, wolne? – Zapytał ktoś.
Skinęła głową, wyrwana z zamyślenia.
- Można? – Upewnił się.
- Tak, oczywiście, proszę.
Wcisnęła się jeszcze bardziej w róg siedzenia. Odwróciła głowę w stronę okna, nosem już prawie dotykała szyby.

Pierwsze ‘kochać’ było spontaniczne, było zakochane, było nieświadome. Odurzone pożądaniem, w ekstazie tajemnicy i niepewności. Prawdziwe? Nie. Fikcyjne. Bo nie tak przecież się kocha. Miłość jest o wiele trudniejsza. O wiele.

- Pani sama? – Zapytał siedzący obok mężczyzna.
Odwróciła się w jego stronę.
- Uhm – Odpowiedziała cicho i lekko się uśmiechnęła.
- O tej porze?
- Jestem przyzwyczajona – Znów ten sam delikatny uśmiech pojawił się na jej jasnej twarzy. Wróciła do okna.


O wiele trudniejsza, bo miłość to nie tylko ‘było wspaniale kochanie’ po stosunku i poczucie ‘bycia kogoś’, poczucie przynależności, które być może burzy samotność, ale też niekoniecznie. Ilu jest ludzi samotnych we dwoje?

Potykała się o swą niecierpliwość i bujną, nieufną wyobraźnię. Chciała mieć na niego monopol, choć wiedziała, że to nigdy do niczego dobrego ją nie zaprowadzi. To też nie jest ‘kochać’, to nie tak.

- Pani taka zamyślona – Delikatnie napomknął nieznajomy.
- Ja? – Spytała zaskoczona stwierdzeniem.
Przytaknął.
- Istotnie, dużo ostatnio myślę. – Odparła po chwili, odgarniając kosmyk włosów opadający na czoło.
- O życiu?
- Tak. – Powiedziała ostrożnie. – Właściwie ciągle się go uczę. – Zamyśliła się na moment, omiotła wzrokiem parę stojącą nieopodal, spojrzała odruchowo za okno. – Na błędach. – Dodała po chwili.

Cisza wewnątrz autobusowego szumu i gwaru. Milczał.

- Będzie dobrze. – Powiedział, jak gdyby niczego nie był tak pewien. Wstał. – Do zobaczenia. – Wysiadł szybko.


Bezinteresowna dobroć. To chyba to. Jak bardzo deficytowym uczuciem jest właśnie taka miłość?
Bardzo, jednak tylko ona, tylko taka może być spokojna.


Po paru minutach wysiadła również, od razu uderzyło ją chłodne, ale rześkie powietrze.
- Nareszcie - pomyślała.
Szła przez zimną ciemność w rytm uderzeń obcasów na chodniku. Po dziesięciu minutach dotarła na miejsce. Do ogólnego zarysu prawdziwego ‘kochać’.


Czym jest dla mnie? Wielką zagadką, wielką sztuką. Nie wiem, zmienia się nieustannie.
Wiem jednak tylko jedno... jeśli to ‘kochać’ się skończy, to nigdy go tak naprawdę nie było.

Opublikowano

Przeczytałem clubbing i pobiegłem do łazienki zwymiotować. Ci ludzie, to dudnienie, trendy...tragedia.

Miłosa refleksja, jak dla mnie na czasie, Traktujesz o wszystkich jej obliczach ...nie będę komentował, poprawiał, spróbuję odnieść się do niektórych fragmentów:

1)"Wtedy było takie zafascynowane i podniecone. Takie jak dziecko, które pierwszy raz wspina się na drzewo. Lub biegnie boso po rosie. I takie naiwne.. nie, właściwie nie – zawsze jest się naiwnym, gdy się kocha. Ale tak pięknie naiwnym. Tak czysto"

Nic dodać nic ująć. Pierwsza miłość to odkrywanie tajemnic, najpiękniejsze oblicze miłości. Najczystsze owszem ale wcale nie naiwne...zacytuję tu fragment filmu : " Kto boi się wyjść na głupka ten nie zasługuje na miłość"
Pierwsza miłość wiedzie nas w nieznane, unosi ku niebu z zachwytu i niczym nie ryzykujemy. i to jest (było :) ) piękne.

2) "Pierwsze ‘kochać’ było spontaniczne, było zakochane, było nieświadome. Odurzone pożądaniem, w ekstazie tajemnicy i niepewności. Prawdziwe? Nie. Fikcyjne. Bo nie tak przecież się kocha. Miłość jest o wiele trudniejsza. O wiele."

Nie prawda. Miłość partnerska bez fizyczności, bez pożądania nie istnieje. Ja wiem ,że to jest mało ważne ale bez tego miłość (podkreślę) partnerska a o takiej chyba piszesz nie istnieje.

3) "poczucie ‘bycia kogoś’," tego nie rozumiem kompletnie przepraszam,

4) "Bezinteresowna dobroć. To chyba to. Jak bardzo deficytowym uczuciem jest właśnie taka miłość?
Bardzo, jednak tylko ona, tylko taka może być spokojna" -

bezinteresowna dobroć to przyjaźń, wolontariat, opieka społeczna, to też nie miłość

5) "Czym jest dla mnie? Wielką zagadką, wielką sztuką. Nie wiem, zmienia się nieustannie.
Wiem jednak tylko jedno... jeśli to ‘kochać’ się skończy, to nigdy go tak naprawdę nie było"

Pod tym podpisuję się zdecydowanie i podaję ci rękę. Sam szukam odpowiedzi przez całe swoje życie, i jeśli znajdę opowiem o tym całemu światu. Masz rację jeśli przestaje się kochać, to znak że się nigdy nie kochało.

Jak widzisz, zainteresowałaś mnie, proponuję następnym razem poruszyć miłość platoniczną. Zagłębić się w samą potrzebę kochania, milości matki (OJCA) DO DZIECKA, czlowieka do zwierzecia, dziecka do zwierzecia. To jest jeszcze trudniejsze do zdefiniowania...

Pozdrawiam Cię bezsennie

Opublikowano

"jeśli to ‘kochać’ się skończy, to nigdy go tak naprawdę nie było" - mam odrobinę mieszane uczucia, ale reszta... kwestia własnego odczuwania, nie będę komentowała przemyśleń, ale tekst mi sie podoba

interesująco się czyta (zwłaszcza z "zazdrością" w roli podkładu muzycznego)

Opublikowano

Nie znalazł się jeszcze człowiek, który stworzyłby uniwersalną definicję miłości. Każdy tworzy swoją, jedyną w swoim rodzaju. Bardzo spodobał mi się po pierwsze pomysł, a po drugie sposób w jaki opisujesz swoje przemyślenia. Tylko dlaczego akurat ten chory autobus? Czy tylko dla kontrastu z tym co dzieje się w duszy bohaterki?
/Kochać. Co to właściwie znaczy?/ albo /Co to właściwie znaczy, kochać?/- proponuję tak.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

"Czym jest dla mnie? Wielką zagadką, wielką sztuką. Nie wiem, zmienia się nieustannie." - o tak, zgadzam się z tym stwierdzeniem. Miłość ciągle się zmienia, dojrzewa, czasami obumierają jej poszczególne aspekty, aby potem pojawić się w całkiem nowej szacie.
Bardzo nastrojowy tekst. Pozdrówka/B.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Na sylwestrową imprezę, w strażackiej remizie, Nie zajechała żadna amerykańska limuzyna, Lecz FSO Warszawa, co strzelała raz po raz Z gaźnika, pisku hamulców nikt nie słyszał.   Klakson nawet nie jęknął, a skrzypiące Drzwi od pasażera otwarto po minucie. Goście wtaczali się na salę długimi krokami. Szatniarzowi zamiast futer i kożuchów   Zostawiali tylko sińce pod okiem. Muzyka zabrzmiała, aż dachówki spadały Z łomotem, wodzirej zaprosił do tańca, Kręcili się i wirowali, obcasami tłukli,   A panie od różańca, w rytm kankana, zadzierały Spódnice, aż dzieciom zasłaniano oczy. Gdy orkiestra umilkła na tak zwane strojenie, Pan wójt podniósł się z noworoczną mową,   Lecz zanim zaczął się jąkać, spadł z krzesła I zachrapał pod stołem, niczym niedźwiedź. Choć miały to być tańce dla wytrwałych abstynentów Ze znanego klubu, przy oranżadzie i bez mordobicia,   Ot, zwykłe tany, tany i ludowe przyśpiewki, Sarmacka krew wzięła górę, podwinięto rękawy, Krawaty poszły precz, ktoś z tłumu krzyknął: „Ring wolny!” – pani Jola uniosła tabliczkę „1. runda”   Gong huknął, ruszyli do boju, kurz wzbijając. Perkusista dostał w zęby od lokalnego wokalisty Za zgubiony rytm i przedziurawiony bęben. Futryny w lokalu wypadły, a za nimi część chojraków.   O północy zabrakło życzeń i fajerwerków na niebie. Została krew na śniegu i połamane sztachety. Kto mógł, uciekał w podskokach przez miedze, A w oknach, jedno po drugim, gasły światła…  
    • @Robert Witold Gorzkowski Pięknie wybrzmiały w tym wierszu słowa ożenione z poezją, która jest muzyką bez dźwięku.
    • Bardzo dziękuję za komentarz oraz również gorąco pozdrawiam :)
    • @Mitylene  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      niezwykła noc.!  pozdrawiam :) 
    • @Annie   :)  orientalną, skomplikowaną nutą ..serca :)    słodycz kokosa, pieprz ( dużo pieprzu), drzewo sandałowe, fasolka tonka, piżmo itp. Ale nie chciałam przesadzać;)    Już zdecydowałam. Jean Paul Gaultier Le Beau Le Parfum .  pozdrawiam :)    @Tectosmith   dziękuję Tectosmith :) również Ciebie pozdrawiam:) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...