Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zatrzymaj się w tym miejscu, popatrz.
Sklejaj swoją jesień z liści i wody, na zapas
marynowane lato. Drzewa już wiedzą.
Widziały ją wcześniej.

Kroimy miasto bez lukru, a świeczki
-wieże. Nie zdmuchnie wiatr, jeszcze
będą ciepłe.

Spójrz, kocięta wyrosły z piwnic.
Dzielą się z nami chodnikiem.

Na rozlewisku domów jesień jak wyspy.

Opublikowano

Witam :-)

"Zatrzymaj się w tym miejscu, popatrz.
Sklejaj swoją jesień z liści i wody, na zapas
marynowane lato. Drzewa już wiedzą.
Widziały ją wcześniej." - niezwykle malowniczo, ale działa również na pozostałe zmysły. Czuję ten cierpko-kwaśny smak wodno-liściastej marynaty. O kurczę... odjazd!


"Kroimy miasto bez lukru, a świeczki
-wieże. Nie zdmuchnie wiatr, jeszcze
będą ciepłe." - zapadnie na dłużej w pamięci.

Ogólne wrażenie bardzo sympatyczne, no i ta marynata. Poproszę kilka słoików :-)))

Opublikowano

właśnie, jesień jesień jesień jesień, jak spiewa mój ulubiony kabaret. popatrzę, posklejam, potem pokroimy,ja spojrzę raz jeszcze i się podzielę... chodnikiem. i wtedy może moje prywatne październikowe mamrotania zmienią się w tak ładne jak twoje... ale marne szanse raczej, bozia talentu poskąpiła, niedobra. no tak, powiedzieć chciałam przez to że mi się podoba, pozdrawiam

Opublikowano

Urzeczona Arena w marynacie ….z podszeptem ale wahającym – może pikantniej zabawić się słowem „marynowane – zamarynowane z-marynowane (ale nie wiem jak jeszcze) i wyspy czy wyspa ? Tez z wahaniem, ale to Warsztat, wiec mogę pofantazjować „kocięta wyrosły z piwnic.” Dorzucam do cytowanych. Pozdrawiam Arena

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym To, co opisujesz, to przecież podwójna pułapka: najpierw dwadzieścia lat walki z winą realną (lub uznawaną za realną), a potem kolejne dwadzieścia z winą... nieuzasadnioną? Wyimaginowaną? A może właśnie z tym, że zmarnowało się poprzednie dwadzieścia lat na zmaganie się z czymś, co "nie istniało"? Jest w tym coś z Kafki – człowiek skazany na proces, którego powody okazują się iluzoryczne, ale cierpienie jak najbardziej rzeczywiste. Bo przecież te czterdzieści lat życia, niezależnie od "obiektywnego" statusu plamy, zostały przeżyte w określony sposób, ukształtowały tożsamość, relacje, wybory. Masz rację, że to pojęcia, które "nakłaniają" – do autorefleksji, do pytań o to, co nas więzi, co uznajemy za swoje przewinienia i dlaczego.   A propos dużej plamy. Właśnie przeczytałam kryminał White Loreth Anne "Dziennik mojej siostry", w którym dwóch nastolatków wmówiło trzeciemu, iż dokonał zbrodni pod wpływem alkoholu i grzybków. A oni, jako dobrzy przyjaciele, pozbyli się zwłok. Oczywiście to nie była jego zbrodnia, ale przez 47 lat żył z tą plamą, żył w zawieszeniu, z alkoholem i wyrzutami sumienia. Ale gdy ktoś zasugerował, że został oszukany i zmarnował tyle lat życia -  popełnił samobójstwo (też był na haju) . Zastanawiałam się nad psychologicznym uzasadnieniem takiej reakcji. Pozdrawiam.   
    • Zdążaj! O, wiele i woja żądz!
    • @tie-break Ten wiersz jest tym ogrodem, o którym piszesz – pełnym światła, ruchu i kolorów. Sposób, w jaki łączysz obrazy natury z emocjami jest piękny - kwiaty rodzące blask, śmiałe krople, gorącokrwiste dorzecze – to język, który nie tylko opisuje piękno, ale je wytwarza.  
    • Anna gotuje flaki w wielkiej balii namacza jelita rozczłonkowane cielsko woła kruszeje w sieni cienkie gazy nasiąknięte brunatną mazią skutecznie odstraszają muchy metaliczny posmak krwi wabi zgłodniałe zwierzęta wielki łeb dynda na sztachecie dwa cięcia siekierą między oczy robactwo się złazi żołądek czyści nożem wygrzebując resztki nieprzeżutej trawy ogromny płat pokrojony w cienkie plastry niczym czerwia rozsypane na stole cierpnie na oknie lebiodką porusza wiatr zielone listki kołysze spokojnie w prawo w lewo niewymuszony taniec
    • @Migrena Ach, jakie to niezwykłe! Jakże piękna jest ta chwila, kiedy miłość przestaje być słowem, a staje się światłem. Wzruszyła mnie ta fraza - "Nie bój się, jestem" - to cała istota związku zmieszczona w trzech słowach. I ta świadomość, że szczęście ma swój oddech, swoją ciszę, swoje miejsce na dywanie. Piszesz o miłości tak, jakbyś odkrywał ją po raz pierwszy w historii ludzkości. I to jest piękne - bo w pewnym sensie każda prawdziwa miłość jest pierwszą miłością świata. Piękny wiersz!   Najpierw się wzruszyłam Twoim tekstem, a potem muzyką i słowami - miłość -   nadała sens mojemu pustemu światu, jakby nigdy nie było innej miłości, innego czasu. Weszła do mojego życia i uczyniła je pięknym. Wypełniła moje serce...   ale dlaczego .... koniec tej historii ... wiesz  Tekst pochodzi z

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...